-
Opowieść z czasów podstawówki o podróży do innego świata? „Shōwa 73 → Rinmyōe”
-
No cóż, w sumie nie byłoby dziwne, gdyby istniał świat po śmierci, prawda?
-
Myślę o stworzeniu tulpy (sztucznego ducha)
-
CZY UWAŻACIE, ŻE REINKARNACJA JEST PRAWDZIWA????
-
Nauczcie mnie, jak wychodzić z ciała
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania? Część 4
-
Wspomnienia z poprzedniego życia? Niesamowita historia, którą nagle zaczął opowiadać mój syn
-
Czy ktoś ma pytania do mnie, skoro moje poprzednie wcielenie było w innym świecie?
-
Paraliż senny to nie sprawka duchów, tylko paraliż przysenny”! Co?! Serio?! (゚Д゚;!?
-
Świadome sny istnieją i są niesamowite, co nie?
-
【Reinkarnacja】 Czy życie po śmierci i następne życie naprawdę istnieją?
-
【Tragiczna wiadomość】Ja naprawdę doświadczyłem czegoś niewiarygodnie dziwnego
-
【Wieczna Nicość】Czy jest tu ktoś, kogo przeraża świat po śmierci?
-
Nie musisz mi wierzyć, ale to moje czwarte życie…
-
Hej, ludziska, wierzycie w reinkarnację i poprzednie życia?
-
Coś mnie trochę wystraszyło → 34-letni facet padł zmęczony na łóżko i w rezultacie…
-
Dziwne doświadczenie świata podczas medytacji: „Sen, w którym chronili mnie mieszkańcy lasu”
-
Gdy śnisz koszmary, zawsze widzisz je leżąc w swoim pokoju, prawda?
-
Wyobrażony przyjaciel jest zbyt wspaniały…
-
Zobaczyłem coś dziwnego. 『Shishinoke』
-
Ujawniono, co ludzie widzą tuż przed śmiercią
-
Ja, mistrz „”świadomego snu””, który potrafi dowolnie manipulować snami, opiszę jak to robić
-
Opowiem wam historię, jak udało mi się dokonać skoku w czasie
-
【INNY ŚWIAT】Historia o zabłądzeniu w dziwnym świecie, w którym wszystko było pomarańczowe

[1] P: Youkai nie istnieją. To zmyślona historia, prawda? O: Może istnieją. Nieważne, czy w to wierzysz, czy nie, chcę tylko, żebyś trochę poznał świat youkai. P: Masz zdolności paranormalne? Jak je egzorcyzmujesz? O: Nie mam zdolności paranormalnych, więc nie potrafię rzucać niesamowitych zaklęć ani emitować światła. Raczej używam metod zaradczych, które powstały w przeszłości, nie rozumiejąc do końca ich zasad. P: Gospodarza wątku nie ma. O: Za to akurat przepraszam, proszę o cierpliwość. P: Jak często trzeba podtrzymywać wątek? O: Podobno wystarczy raz lub dwa razy dziennie.
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania? Część 7
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania? Część 6
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania? Część 5
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania? Część 4
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania? Część 3
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania? Część 2
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania?
- [3] Dzięki za założenie wątku! Naprawdę, ta historia ma w sobie coś wyjątkowego, co odróżnia ją od innych! Super! Mam pytanie, co dzieje się z ludźmi po śmierci? Czy mogą myśleć? Z twojej opowieści wynika, że duchy mogą oddziaływać psychicznie. Czy w takim razie można się z nimi komunikować? Jeśli tak, to czy nie można by komunikować się z duchami zamordowanych osób, aby rozwiązywać sprawy kryminalne? Albo szukać zaginionych dzieci.
- [5] Gospodarz naprawdę dobrze pisze. Wciąga jak dobrze napisana powieść. Akurat teraz wróciłeś, czyżby dziesiąty miesiąc starego kalendarza był dla ciebie pracowity?
Dziesiąty miesiąc starego japońskiego kalendarza księżycowego nazywany jest „Kannazuki” (miesiąc bez bogów), ponieważ mówi się, że bogowie z całego kraju zbierają się w świątyni Izumo Taisha, przez co są nieobecni w innych regionach. Odwrotnie, w regionie Izumo nazywany jest „Kamiarizuki” (miesiąc z bogami).
- [6] Dziękuję za założenie wątku. Koniec roku i Nowy Rok wydają się być pracowite z powodu wielu świąt. Jeśli poprosisz żonę (bóstwo?), może pojawią się jakieś dodatkowe korzyści.
- [9] Cieszę się. Bardziej niż z możliwości przeczytania kontynuacji, cieszę się, że gospodarz wrócił.
[10] >>5 Raczej nie chodzi o to, że jestem zajęty. Po prostu często mam takie dni, kiedy jestem psychicznie wyczerpany i nie mam ochoty włączać komputera. Nie znam się też za dobrze na internecie, więc proszę o wyrozumiałość (śmiech). >>3 Czy czegoś takiego nie było przypadkiem w Ameryce? Coś w rodzaju śledztwa paranormalnego. Ja nigdy nie umarłem, więc nie wiem, co jest po śmierci, i nie jestem medium, które odbiera fale duchów, więc szczerze mówiąc, nie wiem, jak to jest.
[11] Kiedyś jednak zapytałem o coś podobnego mojego nauczyciela, a on odpowiedział, że nie chce trafić do piekła, więc pewnie piekła nie ma. Takie rzeczy są niewidoczne, więc nieważne, co mówią inni, ostatecznie nie da się tego sprawdzić. Bardziej niż to, jak jest naprawdę, liczy się to, w co sam wierzysz.
- [15] Twierdzenie, że tylko określone osoby mogą postrzegać rzeczy, których większość ludzi nie dostrzega, może wskazywać na zaburzenia ich mózgu lub psychiki. Co sam o tym sądzisz?
- [32] Przeczytałem podsumowanie i jest interesujące. Rozumiem to intuicyjnie, ale zapisane słowami to już coś innego.
- [33] Ciekawe. Właśnie myślałem o zostaniu mnichem (Tokudo), więc historia o karmie (Gou) mnie zainteresowała. Myślałem, że skoro moja karma w tym życiu jest ciężka, to poprzez praktykę trochę ją zmniejszę i będę miał nadzieję na lepsze następne życie, ale czy to się przenosi…?
Tokudo (得度) to w buddyzmie ceremonia święceń, która oznacza zostanie mnichem.
- [34] Mówiłeś o formalnościach po śmierci nauczyciela. Czy wiedziałeś coś o jego rodzinie i pochodzeniu? Czy może dał ci wcześniej coś w rodzaju testamentu na wszelki wypadek? A może ludzie wykonujący taką pracę zrywają kontakty z krewnymi?
[88] >>15 No cóż, są przecież ludzie, którzy mają wyostrzone zmysły, których normalni ludzie nie posiadają, jak na przykład słuch absolutny. Oczywiście, istnieje też możliwość choroby. Kiedyś nauczyciel zapytał mnie, jaka jest najsilniejsza ludzka potrzeba. Jest głód, potrzeba snu, instynkt przetrwania i inne, ale większość z nich można kontrolować rozumem. Głód? Są ludzie, którzy poszczą aż do śmierci. Potrzeba snu? Są ludzie, którzy potrafią nie spać aż do śmierci. Nawet instynkt przetrwania – ostatecznie są ludzie, którzy popełniają samobójstwo. Popęd seksualny? Są ludzie, którzy potrafią powstrzymać się od masturbacji, więc to też da się opanować. Co więc ostatecznie jest największą potrzebą? Potrzeba wiedzy. Myślenia o czymś absolutnie nie da się powstrzymać. Im bardziej próbujesz to powstrzymać, tym bardziej przylega do mózgu. Dawni ludzie byli otoczeni niewiedzą i bali się tego, czego nie rozumieli. My, współcześni ludzie, zasłaniamy wieczorem zasłony. Oczywiście, chodzi też o prywatność, ale ludzie boją się ciemności. Teraz może nie ma ku temu szczególnego powodu. Mimo to, uczucia strachu nie da się powstrzymać. W głowie kłębią się myśli o tym, co może kryć się w ciemności. Może to dziwnie zabrzmi z moich ust, ale być może youkai i duchy to sposób na nadanie kształtu temu bezkształtnemu strachowi? Może przez wymuszone poznanie ich, ludzie próbowali stłumić w sobie tę potrzebę myślenia o strachu?

- [89] Wezmę kąpiel, zanim się przestraszę (śmiech).
- [90] Zrobiło się tak strasznie, że nie mogę zasnąć…. Czy jest jakiś związek między tym, że jest o jednego Sanshi więcej, a wysokim wskaźnikiem samobójstw?
Sanshi (三尸) to koncepcja wywodząca się z taoizmu, odnosząca się do trzech robaków, które rzekomo zamieszkują ludzkie ciało. Wierzy się, że w określone noce, gdy człowiek śpi, udają się one do Niebiańskiego Cesarza, aby zgłosić jego grzechy, skracając tym samym jego życie.
[95] >>88 Ciąg dalszy. Dlatego myślę, że jest całkiem możliwe, że ludzie, którzy są nieco bardziej wrażliwi na dźwięki niż inni, próbując zamknąć się na te niezrozumiałe rzeczy, zaczynają widzieć iluzje i ich psychika ulega zaburzeniu, aby mogli to zaakceptować. Ale dla takich ludzi youkai rzeczywiście istnieją. W strachu w ich własnych sercach. Może moja praca to nie egzorcyzmowanie youkai, tylko bycie psychiatrą? (śmiech).
- [97] >>88 To sposób myślenia w stylu „Myślę, więc potwór istnieje”. Podejrzani spirytyści pewnie by się wściekli, gdyby to usłyszeli (śmiech). Ale właśnie dlatego, że w ten sposób postrzegasz istnienie youkai, twoje treści są bardziej przekonujące niż te od mieszkańców forum okultystycznego czy ludzi, którzy czasami wrzucają tu podejrzane posty.
- [104] Widziałem to gdzieś na innym wątku, ale czy to w Korei? Ktoś rzucił potężną klątwę na Japonię, a japońscy bogowie z nim walczyli. Ostatecznie bogowie wygrali, ale w międzyczasie Japonia była słabiej chroniona i doszło do tamtego trzęsienia ziemi. Japonia jest chroniona przez bogów, ale to był ostatnio największy kryzys, a wcześniejszym kryzysem była II wojna światowa. Moja pamięć jest mglista, więc mogę się mylić, ale na poprzednim wątku mówiłeś coś o utracie wielu rzeczy podczas wojny, więc mnie to zaciekawiło. Czy wiesz coś na ten temat?
- [107] Nauczycielu, dlaczego umarłeś?
[108] >>104 Kwestią jest też, co uznamy za boga. Czy chodzi o bogów w sensie, jak w mandze „Zrozumieć Kojiki”, którą nauczyciel kazał mi kiedyś czytać? Czy może o kogoś, kto osiągnął szczyt w praktykowaniu Shinto? A może o coś w rodzaju ubóstwionego youkai? Jest wielu bogów, ale według tego, czego nauczył mnie nauczyciel, trochę dziwne byłoby, gdyby którykolwiek z nich chronił kraj jako całość, czyli Japonię. Raczej chodziłoby o ochronę własnego terytorium albo o to, że nie chcą, aby ich wygodne miejsce zamieszkania zostało zniszczone. W tym sensie mogli istnieć ludzie, którzy wykorzystali ich do ochrony Japonii.
Kojiki (古事記) to najstarsza zachowana japońska kronika historyczna, skompilowana w 712 roku. Zawiera mity, legendy i genealogie rodziny cesarskiej.
Shinto (神道) to rodzima japońska religia politeistyczna, oparta na kulcie przyrody i przodków. Charakterystyczny jest brak konkretnego założyciela czy świętych pism.
[109] >>107 Hmm, ta historia jest długa. Opowiem ją innym razem. Przepraszam, powoli idę spać.
- [111] >>107 Może dlatego, że miał ciężką karmę.
- [134] Dziwnie realistyczne i interesujące.
- [136] Mam wrażenie, że pisząc tutaj, gospodarz nawiązuje do wielu „karmicznych” połączeń. A tak przy okazji, jak można wesprzeć finansowo gospodarza?
- [137] Przeczytałem wszystko od razu z podsumowania, ale mój mózg nie nadąża.
- [157] Co stało się z gospodarzem wątku „Widzę youkai od dziecka”?
- [163] Na razie usypałem sól (Morijio) przy wejściu do domu. Nie znam przepisu na dużą ilość soli imbirowej, ale czy wystarczy gorąca woda z tartym imbirem i odpowiednią ilością soli?
Morijio (盛り塩) to japoński zwyczaj oczyszczania, odpędzania złych mocy i przynoszenia szczęścia, polegający na usypywaniu soli w kształcie stożka lub ostrosłupa przy wejściu lub w rogach pokoju.
- [164] Ile to jest „dużo soli”? Przydałby się przepis.
- [166] Ciekawe, jak zrobić wodę imbirowo-solną.
[177] Witam, witam. Swoją drogą, sporo osób próbuje tej wody imbirowo-solnej. Prawdopodobnie nie jest to coś super zdrowego duchowo, i myślę, że naukowo też nie jest zdrowa, a wręcz przeciwnie, wydaje mi się szkodliwa, więc lepiej nie pić jej codziennie. To jak codzienne płukanie jelit. Myślę, że wystarczy po próbie odwagi (Kimodameshi), nocnej wycieczce do ruin, wizycie w miejscu znanym z samobójstw itp. To, że martwicie się o proporcje imbiru i soli, jest bardzo typowe dla współczesnych ludzi. Jesteście tak przywiązani do słów i liter, że wydaje mi się, że zapominacie o ważniejszym rdzeniu. Ja też nie znam dokładnie zasad, ale w takich rzeczach najważniejsze są intencje osoby tworzącej, znaczenie włożone w przedmiot, więc myślę, że nie trzeba się zbytnio przejmować proporcjami.
Kimodameshi (肝試し) to japońska zabawa polegająca na udaniu się nocą w straszne miejsce, takie jak cmentarz czy ruiny, aby sprawdzić swoją odwagę.
- [178] >>177 Czekałem!! Witaj z powrotem!
- [179] >>177 Witaj z powrotem. Dziękuję za twoją pracę.
- [183] >>177 Witaj z powrotem! Ciekawi mnie historia nauczyciela, ale nie spiesz się, opowiesz, jak będziesz miał czas.
[184] >>136 Chciałbym pieniędzy, ale myślę, że lepiej przekazać darowiznę na Filipiny. A tak przy okazji, pamiętam, że kiedyś wkleiłem zdjęcie szefa kuchni Kawagoe z czasów, gdy zajmował się egzorcyzmowaniem youkai, czy ktoś je zapisał? Gdzieś mi zginęło…
[186] >>183 Dzisiaj nie mam za dużo czasu, więc historię nauczyciela opowiem może jutro.
- [188] >>186 Odpocznij dobrze. A zdjęcia szefa Kawagoe nie znalazłem.
[191] Mam chwilę czasu, więc może opowiem historię o youkai związaną z nauczycielem. Nie jest zbyt znany, nazywa się „Chou” (倀). Nie wiem, gdzie znaleźć szczegółowe opisy na jego temat, ale pamiętam starą opowieść, w której człowiek pożarty przez tygrysa staje się „Chou” i wciąga innych ludzi w pułapkę, by zostali pożarci przez tygrysa. Dopiero wtedy pierwszy pożarty człowiek zostaje uwolniony od tygrysa i może osiągnąć spokój czy coś w tym stylu. Czyli „Chou” to częsty motyw, na przykład samobójca, który próbuje zabić następną osobę, która przyjdzie w to samo miejsce, prawda?
Chou (倀) to istota pochodząca z chińskich legend. Duch człowieka pożartego przez tygrysa ma służyć tygrysowi i zwabiać kolejne ofiary. W szerszym znaczeniu może odnosić się do ducha człowieka, który stał się sługą złego ducha lub youkai.
- [192] Czekałem na to!
- [193] O! Proszę, nie przemęczaj się!
[198] Cóż, prawdopodobnie tylko youkai, które osiągnęły wysoki poziom wtajemniczenia, potrafią coś takiego, ale czy w znanej historii o Kintaro nie pojawiał się jako sługa niedźwiedzia? Tego już dobrze nie pamiętam. „Chou” odnosi się do ludzi, którzy nawet po śmierci są w niewoli, ale częściowo także do tych, którzy ich więżą. Kiedyś tak nazywano zwierzęta lub mnichów (Nyuudou), którzy osiągnęli wysoki poziom wtajemniczenia, ale ostatnio częściej zdarza się, że tym, co więzi, jest „miejsce”. Może takie „miejsca” jak te znane z samobójstw też są tym youkai „Chou” (śmiech).
Kintaro (金太郎) to bohater japońskich baśni i legend, dziecko o nadludzkiej sile. Znany jest z anegdot, takich jak walka sumo z niedźwiedziem.
Nyuudou (入道) to osoba, która wstąpiła do stanu buddyjskiego. Jest to również nazwa youkai w postaci mnicha.
[201] Jestem jednak śpiący. Dobranoc.
- [203] >>201 Dobranoc.
- [206] >>201 Dziękuję za wysiłek. Odpocznij dobrze i opowiedz nam więcej później.
- [247] Chciałbym wykorzystać youkai, żeby pasierb zniknął (może nawet umrzeć). Jak to zrobić?
- [249] >>247 Takie wymyślone historie nie są zabawne.
- [252] >>247 Zostaw to.
- [255] Pierwszy raz spotykam gospodarza, czy mogę zadać pytanie? Czy youkai stają się bardziej aktywne w okresie końca roku, Nowego Roku albo w okolicach Setsubun, kiedy odbywa się polowanie na demony (Onitaiji)? To tylko czysta ciekawość, więc jeśli nie masz ochoty, zignoruj to.
Onitaiji (鬼退治) to w japońskich baśniach, legendach i obrzędach pokonywanie „Oni”, czyli złych demonów.
Setsubun (節分) to japońskie święto obchodzone dzień przed początkiem wiosny (Risshun). Zgodnie ze zwyczajem rzuca się fasolą, wołając „Demony na zewnątrz, szczęście do środka!”, aby odpędzić złe moce.
[258] >>247 Naprawdę nie lubisz tego pasierba. Przypomniało mi to, co kiedyś mówił nauczyciel o znaku „śmierć” (死). Pierwotnie „śmierć” oznaczała „jeden” (一), czyli ziemię, a pod nią znajdowało się ciało. Czyli ciało w ziemi w kształcie „タ” i „ヒ”. Dawniej istniały dwa sposoby pochówku. Nie pamiętam który, ale jeden był dla krewnych, których chowało się normalnie, sadzając ich w pozycji siedzącej w beczce i zakopując. Drugi był bardzo okrutny – z jakiegoś powodu łamano kręgosłup chowanej osoby w przeciwną stronę i tak ją zakopywano. Jedną z rzeczy, które można z tego wywnioskować, jest znak „uraza/nienawiść” (怨). Myślę, że widać to na pierwszy rzut oka. Podobno oznacza to życzenie komuś z całego „serca” (心), aby stał się „ciałem” (czyli umarł). I to nie zwykłą śmiercią, ale taką z dziwnie złamanym kręgosłupem.
[260] Ciąg dalszy. I z tą urazą (怨) można czytać tak samo znak „żal” (恨). Składa się on z lewej części, która wyewoluowała z „serca” (心) – eee, zapomniałem, jak się nazywa ten element – oraz znaku „dobry” (良) bez kropki. Czyli coś brakuje w stanie bycia dobrym. Mówiąc jaśniej, znak „żal” (恨) oznacza, że serce jest w złym stanie. Zazdrość czy uraza do kogoś mogą być nieuniknione. To jest nieprzyjemne dla drugiej strony, ale przede wszystkim jest złe dla twojego własnego serca. Cóż, może mówię to, bo to nie moja sprawa, ale jeśli tak bardzo go nie lubisz, to może rozwód? Jeśli nienawidzisz dziecka, ale kochasz matkę. To można tylko powiedzieć, że przegrał ten, kto się zakochał (śmiech). Przepraszam za aroganckie słowa, mimo że jestem prawiczkiem.
[261] >>255 Myślę, że raczej stary kalendarz księżycowy jest bardziej niespokojny, prawda? Nie widzę youkai, więc nie mogę powiedzieć: „Teraz są aktywne!!”. W okresie końca roku i Nowego Roku prawdopodobnie nie mam zbyt wiele pracy. Pewnie w normalnych rodzinach, nawet jeśli dzieje się coś trochę dziwnego, jest tyle radosnych wydarzeń, że przynajmniej w tym okresie ludzie się tym zbytnio nie przejmują.
- [265] >>261 Dziękuję za odpowiedź. Od kilku lat zauważam, że gdy tylko ma mi się przydarzyć coś dobrego lub wydaje się, że się przydarzy, zaraz dzieje się coś złego i to niweczy. Czy istnieją youkai, które przeszkadzają ludziom w ten sposób…?
[267] >>265 Nie powinienem dawać dziwnych rad, nie znając sytuacji, więc może spróbuj odwiedzić pobliską świątynię? A propos, słyszałem kiedyś taką historię. Kiedy masz pecha, lepiej nie pić wody prosto z kranu, tylko zagotować ją w czajniku i dopiero wtedy wypić. Droga herbata uspokaja. A, i zdjęcie Cesarza albo szefa kuchni Kawagoe.
- [288] >>258 Każdy znak ma jednak swoje znaczenie. Ale wyjaśnienia są bardzo zrozumiałe i pomocne.
[303] Jeśli chodzi o karmę (Gou) i przyczynę i skutek (Inga), wydaje mi się, że pierwotne znaczenie różni się od tego, co myślą współcześni ludzie. Współczesne rozumienie jest dość mocno pod wpływem buddyzmu. A buddyzm, może to uprzedzenie, ale nauczyciel nauczył mnie, że mówi coś w stylu: „Jeśli będziesz czynił dobro, staniesz się szczęśliwy”. Ale przecież często zdarza się, że czynienie dobra nie przynosi dobrych rezultatów. Cóż, teraz opowiem historię nauczyciela, i pewnie pod koniec tej historii trochę lepiej zrozumiecie, czym jest karma i przyczyna i skutek.
- [305] O, gospodarz. Dziękuję za wysiłek.
- [306] Dlaczego niektórzy zadają nieistotne pytania?
- [307] Cóż, to w końcu wątek z pytaniami. Myślę, że nawet trywialne rzeczy są w porządku.
- [308] O, dobry moment.
[310] Przyczyną śmierci mojego nauczyciela było utonięcie. Teraz myślę, że nauczyciel nie lubił miejsc z wodą. Absolutnie unikał morza, a nawet do rzeki zbliżał się tylko w ostateczności. Nawet z kranu rzadko korzystał, zawsze pił wodę z butelek, a kąpał się w wannie napełnionej wodą. Kiedyś latem zaprosiłem go nad morze, ale oczywiście odmówił. Kiedy zapytałem, dlaczego tak bardzo nie lubi wody, zawsze tłumaczył, że ma zdolności paranormalne i źle się czuje w miejscach nad wodą, gdzie gromadzą się youkai i duchy. Ale raz, kiedy piliśmy razem alkohol, nauczyciel, nie wiem czy przez przypadek, wygadał się, że w dzieciństwie mieszkał w miasteczku portowym i jako dziecko zawsze bawił się nad morzem. Zbierał muszle, łowił ryby i oczywiście pływał. Jednak pewnego razu, gdy pływał w morzu, poczuł, że coś go chwyciło i zaczął tonąć. Jego starszy o rok brat próbował go ratować i ostatecznie on sam został uratowany, ale brat zginął zamiast niego. Coś takiego powiedział.
- [311] Gdzieś na wybrzeżu doszło do masowego utonięcia. Czy to rzeczywiście duchy?
[325] Nauczyciel bardzo lubił alkohol. I był raczej mocny, a jego hobby było chodzenie po knajpach. O ile pamiętam, tylko wtedy widziałem go tak pijanego. Ja też trochę piję, ale nie jestem mocny i jeszcze nie rozumiem smaku piwa, zawsze zamawiam jakieś drinki z owocami. Nawiasem mówiąc, według nauczyciela, smak piwa zrozumie się dopiero po utracie prawictwa. Nie wiem, czy to prawda. Tego dnia, kiedy się upił, właśnie skończyliśmy pewną pracę. Nie będę wchodził w szczegóły, bo to historia nauczyciela, ale wypędziliśmy youkai z pewnego domu. Jednak dziecko w tym domu prawdopodobnie było maltretowane, a youkai być może próbowało je chronić, przynajmniej tak przypuszczaliśmy ja i nauczyciel. Kiedy wypiłem jakieś dwa drinki, a nauczyciel około trzech butelek gorącej sake, zapytał mnie: „Czy uważasz, że to, co robię, jest złe?”. Natychmiast skinąłem głową.
[329] Wtedy nauczyciel się roześmiał. Powiedział, że sam czasami zastanawia się, czy to, co robi, nie jest trochę okrutne. Ale nawet jeśli tak jest, nie żałuje. Bo to było bez wątpienia to, co chciał zrobić w tamtym momencie. Najlepiej jest żyć „seichoku”. Coś w tym stylu. Zapytałem, co to znaczy „seichoku”. Wtedy nauczyciel, może pod wpływem alkoholu, stał się trochę bardziej rozmowny i zaczął wyjaśniać. „Seichoku” zapisuje się jako „szczery” (正直), ale czyta się „seichoku”. Ale nie myl tego, „seichoku” to nie „shoujiki”. „Shoujiki” to termin buddyjski oznaczający „nie kłamać”. W świecie mnichów kłamstwo prowadzi do piekła. Nawet jeśli jest to kłamstwo dla czyjegoś dobra. Cóż, jesteś już w wieku, w którym możesz pić alkohol, więc pewnie wiesz, że na świecie istnieją „dobre kłamstwa”, ale buddyzm się tym nie przejmuje – jeśli skłamiesz, trafisz do piekła. Dlatego trzeba być „shoujiki”, czyli nie kłamać. Ale „seichoku” jest inne. „Seichoku shoujiki” dosłownie oznacza „być prostym”. Prostym wobec czego? Oczywiście, wobec własnego serca.
Seichoku (正直) to słowo używane przez nauczyciela głównego bohatera (gospodarza wątku). Różni się od „shoujiki” (正直 – nie kłamać) i opiera się na jego własnej interpretacji jako „bycie prostolinijnym wobec własnego serca”.
- [330] Interesujące.
- [331] Zgadzam się z myśleniem nauczyciela. Jakoś to „seichoku” bardzo do mnie przemawia.
[332] Następnie nauczyciel opowiedział historię o wielkim człowieku z przeszłości, Konfucjuszu. Pewnego dnia Konfucjusz rozmawiał z królem pewnego kraju. Król powiedział: „W moim kraju wszyscy są uczciwi! Na przykład, ojciec z rodziny A ukradł kozę rodzinie B. Wtedy syn z rodziny A zeznał, że to jego ojciec ukradł”. Na to Konfucjusz odpowiedział: „Moje rozumienie uczciwości jest inne. Jeśli rodzic popełni kradzież, dziecko to ukryje. Jeśli dziecko popełni kradzież, rodzic to zatuszuje. To jest prawdziwe znaczenie uczciwości”.
- [333] Hmm.
[334] Działanie zgodnie z własnym sercem. To jest bardzo ważne. Nie zmienia się to ani w kontakcie z youkai, ani w kontakcie z ludźmi. Jeśli postępujesz zgodnie ze swoim prawdziwym sercem, to nawet jeśli kłamiesz, oszukujesz czy robisz coś złego, nie ma na to rady. To twoje prawdziwe uczucia. Co się stanie, gdy żyjesz „seichoku”? Osiągniesz „zadowolenie”. Stan „zadowolenia” jest najlepszym stanem dla serca, a wtedy duchy i youkai nie mają znaczenia. Mówi się, że można je odpędzić krzykiem „Ha!”, ale to właśnie może zrobić tylko człowiek, który jest naprawdę „zadowolony”. Coś w tym stylu, zdaje się, że taką historię opowiedział. Ale wtedy nagle pojawiło się we mnie pytanie. Zapytałem nauczyciela: „Jeśli więc wystarczy działać zgodnie z pragnieniami własnego serca, to jeśli chcę uprawiać ss, mogę zgć, jeśli chcę czegoś, mogę ukraść lub zabrać, czy to też jest nieuniknione?”. Wtedy nauczyciel powiedział: „To dobre pytanie”.*
- [335] Dobra historia.
- [336] Hmm, hmm.
[337] Robienie, co się chce, aby zaspokoić pragnienia własnego serca. Jednak to też nie jest dobre dla serca. Dlaczego? Bo serce zapomina o „zadowoleniu”. W końcu w sercu pozostaje tylko „więcej, więcej, następne, następne”. To jest „Ma” (魔 – demon/zło/pokusa). Ty nie masz zdolności paranormalnych i nie masz nic wspólnego z zaklęciami i tym podobnymi, ale to właśnie „Ma” jest głównym powodem, dla którego ludzie w tej branży upadają. W końcu serce staje się tylko pożądaniem, traci zdolność do odczuwania zadowolenia, traci z oczu prawdziwą drogę, którą powinno podążać, i w końcu staje się czymś bardziej żałosnym niż youkai.

- [338] Ma, co? Kiedy o tym mówisz, ludzie, którzy robią, co chcą, nie wydają się być spełnieni.
- [339] „Ma ga sasu” (魔が差す – ulec pokusie/chwilowe zaćmienie umysłu) to trafne powiedzenie.
- [340] Rozumiem.
[343] W tym czasie nauczyciel opowiadał mi już o Drodze (Tao) i tym podobnych, i o tym też wspomniał. Ma zaciemnia Drogę. Dawni adepci często przechodzili surowe treningi. Dlaczego? Aby nie rodzić tego Ma. Jednakże, jak mówi słowo „ma ga sasu”. Ma nie da się wyeliminować. Co więc robić? W Chinach istnieje powiedzenie „Mui shizen” (無為自然 – niedziałanie/naturalność). Niczego nie robić, z niczym się nie wiązać. Wtedy Ma się nie narodzi. Ale to też jest niemożliwe. Oczywiście, nic nie robiąc, umrzesz (śmiech). Co więc należy zrobić? Najpierw znaleźć Ma we własnym sercu i stawić mu czoła. Zmierzyć się ze swoją brzydotą, słabościami, zaakceptować je. Nie popadać w kompleks niższości, ani w dziwną pewność siebie. Przyjąć rzeczywistość taką, jaka jest. I nie dać się jej ponieść, nie unosić się i nie rozpaczać. Dopiero gdy to się uda, stajesz się pełnoprawnym człowiekiem. I to, co potem, też jest ważne.
[344] Ach, chciałem z dumą powiedzieć „Ma ga sasu”, ale ktoś mnie uprzedził. Wstyd. 🙁
- [345] Nie przejmuj się (śmiech). Kibicuję ci.
- [348] Słowa nauczyciela zawsze mnie wciągają.
- [349] To bardzo pouczająca historia, ale to całkowicie zapowiedź czegoś.
[350] Przepraszam, że nie mogę przejść do sedna. Próbuję to jakoś skrócić, ale nie potrafię dobrze pisać. Myślę, że moje umiejętności pisarskie trochę się poprawiły, ale to wciąż za mało.
[352] >>349 To, co opowiedziałem, wydarzyło się dawno temu, więc to nie zapowiedź (śmiech). Chciałem po prostu, żebyście lepiej poznali nauczyciela. Nie eliminować Ma, ale cofnąć rękę i podążać ścieżką wytyczoną przez własne serce. To jest pierwotne znaczenie Seichoku. Jednakże, jeśli żyjesz sam, może to wystarczy, ale na świecie jest wielu ludzi i musimy żyć, wchodząc z nimi w interakcje. Wtedy inni ludzie zaburzają nasze serca. Na przykład, pracownik jakiejś firmy. Nawet jeśli zachowuje swoje prawdziwe uczucia, ma na przykład nieprzyjemnego szefa i kłania mu się nisko, mimo że tego nie chce. Wtedy stopniowo zaczyna nienawidzić swoich prawdziwych uczuć. I w końcu odrzuca swoje prawdziwe ja, nie patrząc nawet na Ma. To jest teraz modna „depresja”. Co więc robić? Nie wiem. Gdybym wiedział, już dawno byłbym „świętym”. Trzeba samemu szukać sposobu.
- [353] Czyta się bardzo łatwo. Czekam na kontynuację.
- [355] >>352 Ach tak, przepraszam. To bardzo interesująca historia, więc opowiadaj powoli.
[356] Przepraszam, ale tutaj zrobiłem się senny. Codzienne złe sny powodują chroniczne niewyspanie. Przepraszam, dobranoc.
- [357] Dobranoc. Obyś spał spokojnie.
- [358] Nie spiesz się. Dzisiaj też było fajnie. Dziękuję za wysiłek.
- [359] Dziękuję. Dobra historia.
- [378] >>343 Właśnie pracowałem nad zmierzeniem się i zaakceptowaniem moich złych stron, więc czytanie tego wątku było dobrym wsparciem. Uświadamiając sobie swoje zło, jednocześnie uświadamiam sobie swoje dobro. Wszystko razem tworzy kształt mojego serca. Jednakże, koncepcja dobra i zła jest tylko subiektywna, więc to tylko słowa, którymi wyrażam swoje serce – do takiego wniosku doszedłem. Przepraszam za długi wpis, ale historia nauczyciela była dobrym doświadczeniem, dziękuję. Jako jeden z tych, którzy czytają z przyjemnością od pierwszego wątku, martwię się o gospodarza, ale czekam z niecierpliwością na dalszą część historii.
- [379] >>311 Czy chodzi o plażę Nakagawara w Tsu, prefektura Mie? http://ja.wikipedia.org/wiki/橋北中学校水難事件 Ale mój mąż (39 l.) pochodzący z Tsu nie znał ani tego incydentu, ani plaży. Mówił, że może nie znał plaży, bo nie można tam pływać, może incydent został zapomniany, a może dorośli ukrywają to przed dziećmi z pokolenia na pokolenie… Podobno tylko jedna osoba powiedziała, że duch pociągnął ją za nogę. A potem tygodniki i media rozdmuchały to tak, jakby wszyscy tak zeznali.
[442] Nauczyciel miał kilka zasad. Na przykład, jeśli powiedział coś czystego, mówił coś równie sprośnego. Jeśli komuś okazał życzliwość, zaraz potem robił coś równie złośliwego. Taki był nauczyciel, i powiedział jeszcze coś takiego. „Nie radzę sobie z oswajaniem mojego Ma. Dlatego zawsze muszę sobie przypominać o tym poprzez czyny. Nie jestem ani dobry, ani zły. Nie mogę przypisywać moim działaniom innych powodów niż moje własne, prawdziwe uczucia. Ważne jest nie dobro czy zło, ale to, co wybieram. A jeśli coś wybrałem, nigdy tego nie żałuję”. Tę drogę nazywa się Drogą Środka (Chuuyou). Uważam, że to droga dla mnie. Ale prawdopodobnie nie dla ciebie. Co więc zrobisz ty? Czym są dla ciebie twoje prawdziwe uczucia i jaką drogę wybierzesz? Jesteś już w tym wieku. Czas się zdecydować.
[447] Słuchając historii nauczyciela, zastanawiałem się. Miałem wiele przemyśleń, ale chyba nie byłem jeszcze wystarczająco dorosły, by ująć w słowa swoją drogę. Poczułem też, że to, że nauczyciel opowiedział mi tę historię, nie było przypadkiem. Na samym początku opowiadałem o naszej szkole, „Hanzan” (搬山). Jej nazwa pochodzi z przypowieści „Gukou Izan” (愚公移山 – Starzec, który przenosił góry). Dawno, dawno temu była sobie wioska. Komunikacja z nią była bardzo utrudniona, ponieważ przed wioską stała wielka góra. Najgłupszy starzec w wiosce postanowił coś z tym zrobić. Poszedł pod górę, zaczął kopać ziemię, zabierał ją nad odległe morze i tam wyrzucał. Robił to codziennie. Pomagali mu w tym jego syn i wnuk. Mimo to ilość ziemi wyrzucanej codziennie do morza była znikoma. Wtedy najmądrzejszy starzec w wiosce powiedział do tego głupiego starca: „Nieważne, jak bardzo będziesz się starał, góra od tego naprawdę nie zniknie”. Słysząc to, głupi starzec odpowiedział: „Masz rację. Przynajmniej za mojego życia ta góra się nie ruszy. Bo codziennie wyrzucam tylko tyle. Ale kiedy ja umrę, mój syn będzie codziennie kopał i wyrzucał ziemię. Kiedy syn umrze, mój wnuk będzie codziennie kopał i wyrzucał ziemię. Kiedy wnuk umrze, jego dziecko. Kiedy jego dziecko umrze, dziecko jego dziecka, będzie codziennie kopało i wyrzucało ziemię. A jeśli będziemy to gromadzić, kiedyś góra zniknie”. Najmądrzejszy starzec w wiosce zaniemówił, słysząc to. Tymczasem bóg góry przed wioską usłyszał słowa głupiego starca i pomyślał: „O rany, ten starzec mówi poważnie i pewnie naprawdę to zrobi. Zamiast pozwolić, żeby zniszczyli mi górę, lepiej przeniosę się gdzie indziej” – i sam przeniósł górę. W szkole Hanzan najważniejsza jest właśnie taka wola, jak u tego głupiego starca. Kiedy śpiewa się pieśni, robi się to z tą wolą. Czyli: „Nigdy się nie poddam. Nieważne co, nie poddam się. Więc to ty się ugnij”. Przekazanie czegoś takiego youkai jest ważne. Ale żeby to zrobić, trzeba najpierw znaleźć swoją własną drogę serca. Nie ma człowieka, który bez drogowskazu mógłby mieć tak silne serce.

- [448] Rozumiem~。
[449] Co do pytań, moje posty zawsze piszę z komputera. Mam ich około pięciu i zmieniam je co jakieś trzy miesiące. Mam trzy telefony komórkowe starego typu (garakei). Używam ich, przekładając karty SIM. Praca głównie z polecenia. Opinie starych klientów i tym podobne. Poza tym, im bogatsi ludzie, tym łatwiej przyciągają nieprzyjemne rzeczy. Więc w tych kręgach jest różnie. A, i celebryci często wstępują do różnych sekt, to też jest jedna z przyczyn.
[450] Dobranoc.
- [451] Dziękuję za wysiłek. Bardzo interesująca i zabawna historia!
- [452] O, widzę, że pojawiła się jakaś niesamowita historia. Jak zawsze, dziękuję za twój trud, gospodarzu. Dobranoc.
- [453] Dziękuję za wysiłek (^○^).
- [476] Gospodarzu, mam pytanie. Rozumiem, że nie możesz mieć zwierząt, ale czy elektroniczne zwierzaki są dozwolone? (Np. Tamagotchi)
- [478] Chciałbym zadać pytanie gospodarzowi. Była historia o ruszających się zwłokach w piwnicy pana Wanga. Czy to był duch? Upiór? Youkai? Do której kategorii to należy? Dobrze, że było ciemno, bo w świetle pewnie bym zemdlał.
- [479] Pytanie: czy miałeś zlecenia od obcokrajowców mieszkających w Japonii?
[480] Dobry wieczór. Napiszę coś po jedzeniu. >>479 Nie przypominam sobie niczego szczególnego. >>478 Szczerze mówiąc, nie wiem. >>476 Nigdy o tym nie myślałem, ale pewnie przywiązałbym się, więc chyba też niedobrze.
- [486] Na razie czekam na historię mistrza.
[487] Na kolację była yakisoba, biały ryż i sok warzywny. Nawiasem mówiąc, Droga Magii (Madou) to też jedna z dróg. Całkowicie porzucasz swoje prawdziwe ja i działasz wyłącznie zgodnie ze swoimi pragnieniami. Oczywiście, pragnienia stale rosną, ale jeśli masz środki, by je spełniać, nieważne jak bardzo urosną, to ostatecznie możesz podporządkować sobie wszystko na tym świecie i osiągnąć świętość poprzez Drogę Magii.
[489] Ciąg dalszy. Słuchając historii nauczyciela, trochę się zamyśliłem, ale nadal nie wiedziałem, jaka jest moja droga. I nagle pojawiło się pytanie. Tak właściwie, jak nauczyciel znalazł swoją drogę? Cóż, rzadko zdarza się, żeby człowiek znalazł swoją drogę bez żadnych doświadczeń. Oczywiście, nauczyciel też musiał mieć jakiś impuls, coś takiego. Kiedy szczerze zadałem to pytanie, nauczyciel zaczął opowiadać o swoim pochodzeniu. Pierwszą rzeczą, która mnie zaskoczyła, było to, że nauczyciel był drugim synem w małej świątyni w pewnym miasteczku portowym.
- [494] Nauczyciel był synem mnicha…?
[495] >>494 Jednak urodzeni w świątyni są niesamowici. Pomyślałem sobie, pisząc o yakisobie.
- [496] Jak pan T! A tak przy okazji, „pisząc o yakisobie” to po japońsku „yakisoba wo kakikominagara”.
[498] Nauczyciel miał trzech braci. Najstarszego, jego samego jako drugiego syna, i najmłodszego. Rodzice byli podobno surowi. Bardzo pilnowali wychowania. I cóż, ponieważ urodził się w świątyni, miał wiele okazji do kontaktu z buddyzmem. Jako dziecko nauczyciel nie lubił swoich rodziców. A raczej, bał się ich. Starszy brat był bardzo zdolny i był dumą rodziców. Najmłodszy brat, jako najmłodszy, był rozpieszczany przez dorosłych. W tej sytuacji nauczyciel myślał, że jest najmniej kochany przez rodziców. Dlaczego? Bo starszy brat, pewnie dzięki swoim zdolnościom, rzadko był karcony. Młodszy brat był rozpieszczany, więc nawet jeśli coś zbroił, traktowano to pobłażliwie w stylu „trudno”. Ale tylko nauczyciel, za każdym razem, gdy coś zmajstrował, był surowo ganiony. Kiedy ponosił porażkę, słyszał słowa typu: „Twój brat w twoim wieku czegoś takiego nie robił” albo „Naprawdę jesteś beznadziejnym dzieckiem”. Mimo to rzadko był chwalony. Nawet jeśli w szkole osiągnął wynik, który sam uważał za bardzo dobry, w domu słyszał: „Staraj się bardziej, twój brat w twoim wieku miał lepsze oceny”.
[509] Brat nauczyciela był podobno miłym człowiekiem. Kiedy nauczyciel był karcony i zamykał się sam w pokoju, płacząc, zawsze tylko brat go pocieszał. Ale nauczyciel najbardziej nienawidził w rodzinie właśnie brata. Wiedział, że brat jest dobrym człowiekiem. Mimo to, zazdrość, czy może ta dobroć brata sprawiała, że czuł się jeszcze bardziej żałosny, i bardziej niż rozpieszczonego młodszego brata, nie chciał widzieć się z bratem. Taki był nauczyciel. Ale była jedna rzecz, w której był pewny siebie. Pływanie. Brat nauczyciela był podobno bardzo sprawny fizycznie, ale jeśli chodzi o pływanie, był kompletnie zielony. Natomiast nauczyciel uwielbiał pływać. Po szkole zawsze nurkował w morzu z przyjaciółmi. Tylko podczas pływania czuł, że jest lepszy od brata.
- [555] Nadrobiłem. Gospodarzu, nie przemęczaj się.
[558] Wszystko zaczęło się, gdy nauczyciel miał 10 lat. Wczesnym latem. Zwykle o tej porze roku nie powinno być tak gorąco, ale wtedy podobno panował straszny upał. Basen szkolny nie był jeszcze otwarty, a nawet gdyby był, morze było ciekawsze, więc i tak by tam poszedł. Nauczyciel umówił się z kilkoma przyjaciółmi na pływanie. Jednak kiedy powiedział o tym rodzicom, ojciec się sprzeciwił. Zwykle tak nie robił, ale z jakiegoś powodu powiedział „nie”. Kiedy zapytał ojca dlaczego, ten pokazał mu rysunek i zapytał: „Czy to ty narysowałeś?”. Na rysunku było coś wijącego się jak dżdżownica. Ale z tej dżdżownicy wyrastały trzy odnóża, a całość była zamalowana na czarno. Rzeczywiście, to narysował nauczyciel. Dziwne stworzenie, które widział kiedyś na skałach nad morzem. Narysował je na lekcji plastyki w szkole. Kiedy nauczyciel potwierdził, że to on narysował, ojciec zapytał dalej: „Czy widziałeś to?”. Gdy nauczyciel ponownie skinął głową, ojciec powiedział: „W takim razie w tym roku nie wolno ci iść nad morze”.
[560] Co do czarnego lisa z Hokkaido. To, że jest jeden, nie oznacza, że Japonia zginie, ani nie jest to zły omen. Jest taka historia z jakiegoś starego kraju. Pewnego dnia nastąpiło zaćmienie słońca. Teraz wiemy, że to słońce i księżyc ustawiają się w linii i tak dalej, ale dawni ludzie tego nie wiedzieli. Król, który to zobaczył, bardzo się zaniepokoił. Zapytał swoich poddanych, czy należy to uznać za dobry znak, czy też za zapowiedź strasznego nieszczęścia. Jeden z ministrów powiedział: „W dawnym kraju też zdarzyło się coś takiego. Wtedy lud bardzo się przeraził i ostatecznie doszło do buntu. Dlatego, królu, bądź czujny”. Ale inny minister powiedział: „Nie, królu. To powód do radości. Ważniejsze od słońca jest to, co myśli lud. Zaćmienie słońca może być zapowiedzią buntu. Ale król mógł się o tym dowiedzieć z wyprzedzeniem i miał okazję poprawić swoje błędne rządy. Ogłośmy, że dzięki temu udało się zapobiec buntowi. Wtedy lud z pewnością podziwiać będzie mądrość króla i jeszcze bardziej mu zaufa”. W Japonii też jest stara opowieść o tym, jak na dworze królewskim zobaczono białego węża, uznano to za dobry znak, arystokraci zaczęli hulać, a kiedy wybuchł bunt i wściekły arystokrata, krzycząc „To wcale nie był dobry znak!”, zabił węża, ten natychmiast stał się czarny. Istnieją dwie interpretacje: że czarny wąż zmienił się w białego, albo że był to naprawdę biały wąż, który miał ostatecznie zakończyć bunt, ale ponieważ arystokrata go zabił, stał się czarny. Ale ostatecznie wszystko zależy od punktu widzenia. Nawet jeśli to zapowiedź czegoś dobrego, nie rozluźniaj się. Nawet jeśli to zapowiedź czegoś złego, nie panikuj, ale potraktuj to jako szansę na przeanalizowanie swoich błędów. Tak myślę, że jest dobrze.
- [561] >> Gospodarzu Witaj z powrotem. Za każdym razem się czegoś uczę.
[562] Ciąg dalszy. Oczywiście nauczyciel nie był usatysfakcjonowany takim wyjaśnieniem. Zapytał ojca, dlaczego nie może iść, ale ojciec upierał się, że nie wolno i już. Kiedy dalej nalegał, że chce iść, ojciec się zdenerwował i surowo go skarcił. A potem powiedział: „Dzisiaj przez cały dzień nie wychodź z domu”. Nauczyciel poczuł się tak niesprawiedliwie potraktowany, że zrobiło mu się smutno, wrócił do swojego pokoju i znowu zaczął płakać w ukryciu. Wtedy, słysząc chyba krzyki ojca, przyszedł do pokoju jego brat. Zapytał nauczyciela, co się stało. Kiedy brat wysłuchał historii, uśmiechnął się lekko i powiedział: „Ach, tylko o to chodzi?”. I wtedy brat złożył nauczycielowi pewną propozycję.
- [566] Ciekawy jestem dalszego ciągu.
- [570] Podtrzymuję wątek.
[599] >>571 Co!? Ja nie jestem taki przystojny. Ale Wang-kun jest całkiem blisko.
[605] Ciąg dalszy. Brat nauczyciela cieszył się dużym zaufaniem rodziców. Dlatego skłamał, że idzie grać w zbijaka z przyjaciółmi i chce zabrać ze sobą młodszego brata, nauczyciela. Nauczycielowi kazano zostać w domu przez cały dzień, ale skoro zawsze odpowiedzialny brat zaproponował, że się nim zaopiekuje, pewnie pozwolą mu wyjść. No i pewnie nie pomyśleli, że brat, który nie umie pływać, zabierze nauczyciela nad morze. Więc brat poszedł z nauczycielem nad morze. Kąpielówki można było schować i zabrać ze sobą. To był dość naiwny plan, jaki mogły wymyślić dzieci, ale nauczyciel, który bardzo chciał iść nad morze, od razu się zgodził. Brat natychmiast poprosił ojca o pozwolenie. Ojciec, choć upomniał: „Absolutnie nie zabieraj brata nad morze”, ostatecznie się zgodził. Może ojciec też czuł się trochę winny, że zamknął drugiego syna w domu na cały dzień. Może uspokoiło go też to, że brat będzie mu towarzyszył. Jednak brat i nauczyciel, wychodząc z domu, natychmiast skierowali się nad morze.
[606] Kiedy nauczyciel dotarł nad morze, od razu wszedł do wody i zaczął się bawić. Brat nie umiał pływać, ale pewnie upał mu doskwierał, więc postanowił pomoczyć się w bardzo płytkiej wodzie. Nawiasem mówiąc, nie była to ładnie przygotowana plaża z piaskiem, ale raczej miejsce pełne porozrzucanych skał. Nauczyciel i członkowie grupy, z którą się umówił, często tam pływali. Może dlatego, że było tam dużo skał, prąd nie był zbyt silny. A nawet gdyby zaczęli tonąć, mogli szybko złapać się pobliskich nierównych skał, więc dla miejscowych było to miejsce do pływania. Nauczyciel pływał i szalał z przyjaciółmi, z którymi się umówił, ale wkrótce przyjaciele zmęczyli się i jeden po drugim przenosili się na płyciznę, gdzie był brat, i zaczęli z nim rozmawiać. Po chwili nauczyciel zauważył, że pływa sam, a wszyscy jego przyjaciele wesoło bawią się z jego bratem. Wtedy nauczyciel poczuł się, jakby odebrano mu przyjaciół. Zrobiło mu się jakoś nieswojo.
- [607] O! Pierwsze spotkanie!! Dobrze się bawię.
- [608] Zawsze czekam z niecierpliwością. Będę grzecznie czekał na kontynuację (śmiech).
[609] Nauczyciel trochę się uniósł, upierając się, że potrafi pływać i bawi się dobrze sam, i chociaż był już trochę zmęczony, nie wrócił na płyciznę, tylko popłynął w głębsze miejsce. Kiedy dotarł do miejsca o znacznej głębokości (podobno około 2 metrów, ale dla dziecka to pewnie bardzo głęboko), przypomniał sobie: „A, to mniej więcej tutaj widziałem tę dziwną dżdżownicę”. Ale wtedy nagle pomyślał: „Dlaczego ojciec nagle zabronił mi iść nad morze?”, i w następnej chwili poczuł, że coś zimnego dotknęło jego prawej nogi, a potem całe jego ciało nagle znieruchomiało.
[612] Nie zdążył nawet pomyśleć „O rany, niedobrze”, poczuł, jakby coś pociągnęło go za nogę, i ciało nauczyciela gwałtownie zanurzyło się pod wodę. To stało się tak nagle, że nauczyciel połknął kilka łyków wody. Mimo to, przyzwyczajony do wody, próbował się szamotać, by odzyskać równowagę, ale ciało nie chciało go słuchać, a siła ciągnąca w dół sprawiała, że tonął coraz głębiej. Zabrakło mu tchu, wpadł w panikę, pod wodą stracił orientację, co jest górą, a co dołem, i w głowie nauczyciela robiło się coraz bardziej pusto. I wtedy, zupełnie przypadkiem, nauczyciel otworzył oczy pod wodą. Sól, śmieci w wodzie i załamanie światła bardzo podrażniały oczy, a w stanie paniki nie dało się szybko ocenić sytuacji, ale nauczyciel, jak sam mówił, widział to jedno niezwykle wyraźnie. Coś czarnego, kudłatego, bez oczu, ust, nosa, uszu, a nawet twarzy, ale emanującego upiornym, szyderczym uśmiechem. Z tego czegoś wyrastała jakaś czarna mgła, która oplatała jego nogę.
[613] Pamięć nauczyciela od tego momentu stała się mglista. Nie pamiętał już, co dokładnie wydarzyło się w głębokiej wodzie. Po chwili odzyskał przytomność i usłyszał wokół spanikowane głosy dorosłych. W ustach czuł silne obce ciało, głowa pulsowała bólem, a ciało nie chciało się ruszyć. Z trudem otworzył oczy i najpierw zobaczył kogoś leżącego tuż obok niego. Zastanawiał się, kto to jest, co się z nim stało, myśli były odległe i nieskładne. Ale powoli przesunął wzrok i w końcu zobaczył twarz osoby leżącej obok. To był jego brat. Twarz miał siną, oczy i usta półotwarte. „Co? Dlaczego brat tu jest?” – pomyślał tylko przez chwilę. W następnej sekundzie oczy brata spojrzały prosto na niego. Było w nich jakieś niesamowite uczucie. Oczywiście, nie padło żadne słowo. Ale z jakiegoś powodu nauczyciel zrozumiał z samego spojrzenia, co brat chciał powiedzieć. „To twoja wina”. W tym momencie nauczyciel ponownie stracił przytomność.
[615] Później nauczyciel dowiedział się, co się stało. Dzieci zauważyły, że tonie, dopiero po chwili, wpadły w panikę, zaczęły krzyczeć i wołać dorosłych. Na szczęście tego dnia było gorąco i w pobliżu pływali inni dorośli, którzy przybiegli na pomoc. W międzyczasie brat zniknął spośród dzieci. Prawdopodobnie próbował ratować młodszego brata, nauczyciela. Brat utonął niedaleko nauczyciela, a nauczyciel został uratowany. Coś w tym stylu. Ale nauczyciel nie mógł w to uwierzyć. Brat nie umiał pływać. To było oczywiste, że pójście za nim w głębokie miejsce było samobójstwem. Odbył się pogrzeb i inne ceremonie. Rodzice nauczyciela ciągle płakali. Kiedy nauczyciel po dwóch czy trzech dniach w szpitalu wrócił do domu, czuł się tam strasznie nieswojo. Nikt go nie obwiniał. Ale miał wrażenie, że wszyscy wokół myślą, że to przez niego zginął brat.
- [616] Nie sądziłem, że zobaczę to na żywo. Gospodarzu, dziękuję za wysiłek.
[618] Nie mógł normalnie rozmawiać z ojcem. W końcu złamał zakaz pójścia nad morze i doprowadził do takiej tragedii. Zresztą, nie tylko z ojcem, ale z nikim wokół nie mógł nawiązać kontaktu wzrokowego. Kiedy patrzył komuś w oczy, miał wrażenie, że słyszy: „To twoja wina”. Nie chciał z nikim rozmawiać. Nie chodził do szkoły, ciągle siedział sam w pokoju. Jedzenie zawsze pojawiało się za drzwiami pokoju. Po raz pierwszy od dłuższego czasu odezwał się dopiero w czterdziesty dziewiąty dzień po śmierci brata. Wieczorem ojciec siłą wyciągnął go z pokoju i powiedział: „Chodźmy spotkać się z bratem”.
Shijuukunichi (四十九日) to w buddyzmie ważna ceremonia odbywająca się 49 dni po śmierci człowieka. Uważa się, że jest to okres, w którym decyduje się los duszy zmarłego.
- [619] To smutne.
[620] Nauczyciel i ojciec poszli w świetle księżyca na skały niedaleko miejsca, gdzie nauczyciel tonął. Przez chwilę obaj stali w milczeniu, wpatrując się w wodę. Nauczyciel zastanawiał się, dlaczego brat umarł, czy to, co widział pod wodą, było prawdziwe. Wtedy w ciemnej wodzie, trochę dalej, coś zobaczył. But. Pamiętał, że to był but, który brat miał na sobie tamtego dnia. Z jakiegoś powodu w tamtej chwili nauczyciel pomyślał: „Muszę go podnieść!” i zrobił dwa czy trzy kroki w stronę morza, ale ojciec złapał go za kołnierz z tyłu i zapytał: „Co się stało?”. Kiedy nauczyciel odpowiedział: „But brata tam jest”, ojciec zapytał: „Gdzie? Przyjrzyj się dobrze”. Nauczyciel ponownie wytężył wzrok i spojrzał w miejsce, gdzie przed chwilą widział but, ale tym razem niczego tam nie było. „Co?” – zdziwił się nauczyciel. Wtedy ojciec, jakby coś zrozumiał, powiedział do nauczyciela: „Mam znajomego w głębi kraju. Wyślę cię do niego”.
[621] Idę spać.
- [622] Dobranoc. Miłych snów.
- [623] Ciekawy jestem dalszego ciągu (śmiech). Dziękuję za wysiłek.
- [624] Dobranoc – czekam na kontynuację!
- [627] „W głębi kraju” – czy chodzi o Okinawę? Morze jest straszne.
- [628] Mieszkańcy Hokkaido też podobno mówią „w głębi kraju”.
[629] Nauczyciel skrócił dalszą część historii, mówiąc, że „różnie bywało”. W każdym razie, nagle, bez zrozumienia dlaczego, zamieszkał u kogoś. Była to bardzo daleka krewna, starsze małżeństwo bez dzieci, które traktowało go całkiem dobrze. Jakiś czas po śmierci brata nauczyciel zaczął bać się miejsc z płynącą wodą. Podobno słyszał głos zmarłego brata. Na początku szeptał tylko coś niezrozumiałego, ale stopniowo głos stawał się coraz bardziej natarczywy. Głos brata opowiadał różne rzeczy. Że brat też go nienawidził. Że chociaż brat i najmłodszy brat byli rozpieszczani przez rodziców, to spośród rodzeństwa zawsze nauczyciel przyciągał najwięcej uwagi rodziców. Że rodzice często spędzali czas z drugim synem, nauczycielem. Że jakiekolwiek błędy popełniał brat, rodzice traktowali je pobłażliwie, przez co czuł się lekceważony i zazdrościł nauczycielowi. Że cieszył się, gdy nauczyciel był karcony. Że pocieszając płaczącego nauczyciela, czuł się lepszy. I że zginął z winy nauczyciela.
- [630] Smutna historia…
[631] Nauczyciel podobno nigdy nie wrócił do rodzinnego domu. Jakoś bał się jechać do tamtego miasta, blisko tamtego morza. Poszedł do gimnazjum, liceum, a potem na Uniwersytet Kiotajski. Na studiach dowiedział się, że jego ojciec zmarł na raka. Na uniwersytecie studiował wszystko, co się dało, spotykał różnych ludzi i w końcu zrozumiał, że dręczący go brat stał się czymś w rodzaju „Chou”. Że brat nadal tam jest, w mrocznej głębi tamtego morza, i chce go utopić. Że ma coś w rodzaju zdolności paranormalnych. Że rodzice mówili mu różne ostre słowa, żeby go chronić. Że nie nienawidził rodziców, ale kochał ich i dlatego chciał być przez nich kochany. Że tak jak on miał skomplikowane uczucia wobec brata, tak brat miał różne uczucia wobec niego. I wtedy nauczyciel pożałował. Miał tak wiele do powiedzenia ojcu i bratu. Ale sytuacja, jego własna duma i inne rzeczy przeszkodziły mu, nie potrafił być szczery i obaj odeszli, zanim zdążył cokolwiek powiedzieć.

[632] Wychodzę.
- [633] Dziękuję za wysiłek, czekam na kontynuację.
- [634] Dziękuję za wysiłek!!
[638] Wróciłem. Ciąg dalszy. W końcu nauczyciel poczuł, że brakuje mu siły, by określić, co jest dla niego jako człowieka najważniejsze. Cóż, może u ludzi takie rzeczy się zdarzają, ale ojciec nauczyciela był upartym staruszkiem, a nauczyciel, może trochę do niego podobny, nie potrafił być szczery i często przez to cierpiał. Dlatego nauczyciel wybrał Drogę Środka (Chuuyou). Droga Środka często jest mylona z byciem niezdecydowanym, ale jej pierwotne znaczenie jest inne. Oznacza działanie w każdej sytuacji, oceniając ją bezstronnie, zachowując spokój ducha. Cóż, jeśli kogoś to interesuje, może wygooglować, na pewno znajdzie głębsze wyjaśnienia. Jak już mówiłem, nauczyciel miał swoje zasady, na przykład, jeśli zrobił coś dobrego, robił coś równie złego, jeśli powiedział prawdę, potem kłamał. Z boku wyglądał jak dziwak, ale był to rodzaj ślubowania, sposób na ciągłe wpatrywanie się w swoje szczere uczucia. Tak nauczyciel wybrał swoją drogę. Kiedy skończyłem słuchać tej historii, zapytałem go: „Dlaczego więc ta droga nie jest dla mnie?”. Cóż, słuchając tej historii, miałem wrażenie, że taki sposób myślenia nie jest zły.
[639] Przepraszam, nie mam talentu do pisania, a kiedy próbuję opisać czyjeś wnętrze, wychodzi mi straszny bałagan. Nauczyciel tak dobrze mówił. Nie jestem pewien, czy udało mi się odtworzyć to, co wtedy usłyszałem.
- [640] >>639 Jest zrozumiałe.
- [641] Tak. Jest zrozumiałe i łatwo się czyta.
[642] Nauczyciel odpowiedział na moje pytanie w ten sposób. Na świecie są ludzie, którzy widzą duchy i zjawy, i tacy, którzy ich w ogóle nie widzą. Co więcej, wśród tych, którzy twierdzą, że je widzą, są tacy, którzy naprawdę mają zdolności paranormalne, i tacy, którzy ich nie mają, ale mówią, że mają. Ale oba typy ludzi mają coś nie tak z głową. Ludzie, którzy widzą rzeczy, o których nie wiadomo, czy naprawdę istnieją na tym świecie, mają gdzieś w sercu mrok. Przez ten mrok ludzie odnajdują potwory. A ludzie, którzy nie widzą, ale mówią, że widzą, też mają niezdrowe serca. Tacy kłamcy to dowód na to, że ich serce jest gdzieś niespełnione. Cóż, nie mówię, że wszyscy, którzy nie widzą, są normalni. Ale według nauczyciela, ja, nie mając zdolności paranormalnych, jestem człowiekiem niezwykle zdrowym psychicznie. Stało się tak pewnie dlatego, że byłem dobrze wychowany. Oczywiście nie przez nauczyciela. Ale przez moją rodzinę, której już nie ma. W najważniejszym okresie kształtowania osobowości byłem bez wątpienia szczęśliwy.
- [643] Jak zwykle interesujące. I dzięki za odpowiedź na pytanie!
- [644] Ciekawe.
[645] Czasami do dziś wspominam. Akurat wczoraj był piątek. Kiedy byłem mały, w piątki często oglądaliśmy całą rodziną wieczorne filmy (Kinyou Roadshow). Ja siedziałem na kolanach taty, siostra na kolanach mamy. Oglądaliśmy Indianę Jonesa i w ważnych scenach akcji trochę się podnosiłem, żeby specjalnie zasłonić tacie widok. A tata zawsze mówił coś w stylu: „Ej, ty! (śmiech)”, próbując jakoś zobaczyć, przesuwając głowę na bok, a ja też ruszałem głową, żeby zasłonić, i w końcu tata opierał podbródek na czubku mojej głowy, mówiąc: „A masz! Złapałem cię!”, a mama i siostra, które siedziały obok, śmiały się z tego. Kiedy pojawiały się trochę bardziej pikantne sceny, tata nagle zasłaniał mi oczy ręką, a ja mówiłem: „Ej, ja już takie rzeczy rozumiem!”, i podglądałem przez palce. Taka była moja rodzina. Więc to, co mówił nauczyciel, że byłem szczęśliwy, prawdopodobnie było prawdą. Wychowałem się w dobrym domu. Nauczyciel powiedział, że on sam nie potrafi być szczery wobec siebie, ale ja taki nie jestem. Nawet po kłótni potrafię szybko się uśmiechnąć, przeprosić i wybaczyć. Czasem bywam zraniony, ale potrafię też myśleć o innych. Często się obijam, ale mimo to jakoś potrafię się zdyscyplinować. Może nie do końca wiem, co jest źródłem mojego szczęścia, ale mam mgliste wyobrażenie i nie boję się do tego dążyć. Te moje cechy, zdaniem nauczyciela, świadczyły o tym, że jestem bez wątpienia „zwykłym człowiekiem”.

- [646] Czy nie byłoby lepiej, gdyby dziadek na siłę zjadł łasicę? Przepraszam, że przerywam wątek.
[647] Ale właśnie dlatego, kontynuował nauczyciel, nie może mi doradzić w kwestii drogi. Ludzie w tej branży zazwyczaj mają jakieś dziwne doświadczenia. Szczerze mówiąc, większość z nich ma nierówno pod sufitem. Tacy ludzie, którym czegoś brakuje w sercu, pewnie mają sporo trudności, ale łatwo znajdują „Ma” mieszkające w ich sercach, a droga, która im odpowiada, jest dość oczywista. Nawet jeśli sami tego nie wiedzą, ktoś z odrobiną doświadczenia życiowego może im to łatwo wskazać. Ale ponieważ ja jestem „zwykły”, jest to trudniejsze. Czego brakuje mojemu sercu? Co sprawia, że jestem niezadowolony? Patrząc obiektywnie i subiektywnie, jest to bardzo trudne do określenia.
[648] Mówiąc prościej, oznacza to, że nie nadajesz się do tej pracy (śmiech) – zażartował potem nauczyciel. „Aha, czyli jeszcze mieszczę się w granicach 'normalności’” – pomyślałem. Rozmyślając nad po raz pierwszy usłyszaną historią nauczyciela i własną drogą, reszta spotkania przy alkoholu upłynęła na zwykłych, niezobowiązujących rozmowach.
- [649] Jakoś tak smutno…
[650] Znowu wychodzę.
- [651] Wyglądasz na zajętego.
- [652] Nie przemęczaj się, odpocznij i pisz we własnym tempie. Będę cierpliwie czekać!
- [655] Nauczyciel przyciągał potwory swoimi zdolnościami paranormalnymi, przez co jego brat został wciągnięty i schwytany przez potwora. Nauczyciel, szukając sposobu na uratowanie duszy brata, który stał się potworem, stopniowo zaczął zajmować się negocjacjami z youkai… Czy coś w tym stylu?
- [656] A nauczyciel, pochodząc z rodziny o wybitnych zdolnościach, ma wysokie poczucie dumy i jest uparty. Przyjął cię, gdy byłeś dzieckiem, bo podobnie jak on, byłeś celem youkai, a ratując cię, mógł w pewien sposób odpokutować za to, co stało się z nim i jego bratem w dzieciństwie? Ludzie często próbują leczyć swoje dawne rany związane z dużymi błędami i żalem, projektując je na osoby podobne do siebie i podejmując działania mające na celu ich uratowanie, co łagodzi ich własne traumy. Twoja rodzina zginęła z powodu klątwy łasicy, ale czy nauczyciel nie bał się cię przyjąć? Z pewnością wybrał drogę życia, która pozwalała mu umrzeć bez żalu, a przyjęcie kogoś na wychowanie i opiekowanie się nim aż do dorosłości to wielka rzecz. Im człowiek starszy, tym lepiej rozumie trudności związane z rozwojem człowieka, więc musiał mieć odpowiednią determinację.
[657] >>656 Kto wie. Już go nie ma. Nie wiem, co myślał.
[658] A teraz w końcu chciałbym opowiedzieć o śmierci nauczyciela, ale zanim to zrobię, macie jakieś pytania?
- [659] >>658 Proszę o kontynuację historii!
- [661] Czy to, że region Kanto jest dobry pod względem feng shui, ma związek z tym, że linia Yamanote tworzy coś w rodzaju diagramu Taijitu?
- [663] >>658 Na razie proszę o kontynuację.
- [666] >>658 Skoro istnieje szkoła Hanzan, to czy są też inne szkoły egzorcyzmowania youkai? Ilu ludzi pracuje w tej samej szkole Hanzan? Czy istnieją jakieś główne i boczne gałęzie?
- [669] >>658 Czytałem, że w regionie Kiusiu ma się wydarzyć coś dużego. Czy w związku z youkai dzieje się coś w tej sprawie?
[673] >>666 Istnieją, ale relacje między nimi są dość luźne. Poza osobistymi znajomościami prawie nie ma kontaktów. Dobrze, jak skończę historię nauczyciela, opowiem jedną anegdotę związaną z tym tematem. >>669 Nie wiem, o jakie duże wydarzenie chodzi. Ale liczba zleceń jakoś specjalnie nie wzrosła, więc chyba jest w porządku. Poza tym nie mam zbyt wielu innych kryteriów oceny (śmiech). >>661 Słyszałem, że kiedyś było dobrze. Ale feng shui często się zmienia z powodu ruchów żył ziemi (地脈 – chimyaku), więc nie wiem, jak jest teraz. Nie jestem specjalistą od feng shui. Ale myślę, że jeśli chodzi o tak duże projekty inżynieryjne, to pewnie są robione z jakimś zamysłem?
- [674] Możesz kontynuować? Ostatnio codziennie na to czekam.
[676] >>674 Ja też mam swoje nastroje, proszę poczekać chwilę (śmiech).
- [677] Rozumiem. Przepraszam za pośpieszanie…
[687] Oglądałem „Pełną chatę” i się wzruszyłem. Zachciało mi się ożenić.
- [688] Michelle jest słodka, prawda?
- [689] Nie przeszkadza mi ten twój luzacki styl, gospodarzu (śmiech).
- [692] >>687 Bliźniaczki Olsen, które grały Michelle, założyły markę odzieżową dla nastolatek „Mary-Kate and Ashley” i w wieku 19 lat zajęły pierwsze miejsce na liście „Najlepiej zarabiających nastolatków”.
[694] >>692 Naprawdę? Ja też, gdybym miał moce duchowe, chciałbym wygrać na loterii i zarobić.
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania? Część 7
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania? Część 6
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania? Część 5
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania? Część 4
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania? Część 3
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania? Część 2
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania?