-
Czy macie jakieś pytania do mnie jako praktyka tulpy (sztucznego ducha)?
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania? Część 7
-
Hej, ludziska, wierzycie w reinkarnację i poprzednie życia?
-
【Inny Świat?】Kiedy byłem dzieckiem, była osoba zwana „Człowiekiem Rzeki”.
-
Posłuchajcie mojego dziwnego doświadczenia „Osoba, która miała umrzeć, żyła”
-
Analiza 121 tweetów Rei Kokubuna, podróżnika w czasie z 2058 roku 【Dokładna Analiza】
-
Chyba przybyłem z innego świata
-
Czy myślisz, że projekcja astralna istnieje?
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania? Część 2
-
„Pamiętasz świat po śmierci? Masz jakieś pytania?
-
Wyobrażony przyjaciel jest zbyt wspaniały…
-
Dokonałem niesamowitego odkrycia dzięki prowadzeniu dziennika snów
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania? Część 5
-
Uwięziony na kilka godzin w dziwnym świecie
-
Mój 3-letni syn chyba pamięta swoje poprzednie życie…
-
CZY UWAŻACIE, ŻE REINKARNACJA JEST PRAWDZIWA????
-
Myślę o stworzeniu tulpy (sztucznego ducha)
-
WSPOMNIENIA POŚMIERTNE I WSPOMNIENIA Z POPRZEDNIEGO ŻYCIA
-
【Tajemnica】Poważnie, powiem wam o miejscu, które może być połączone z innym światem
-
Syn (3 lata) opowiadał mi o swoim poprzednim życiu
-
„「Mam dwie wspomnienia」 Historia mężczyzny, który potrafi odczytać tajemniczy Manuskrypt Wojnicza
-
Jak spowodować, aby nastąpił paraliż senny
-
Miałem bardzo dziwne przeżycie, posłuchajcie mnie
-
【Tragiczna wiadomość】Ja naprawdę doświadczyłem czegoś niewiarygodnie dziwnego

-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania? Część 7
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania? Część 6
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania? Część 5
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania? Część 4
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania? Część 3
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania? Część 2
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania?
[280] Kobieta, która przyszła do nas z zapytaniem, miała problem dotyczący swojej siostry. Siostra była zamężna i miała 8-letnie dziecko, które utonęło w wodzie. Siostra była zrozpaczona, ale jak grom z jasnego nieba, jej mąż postanowił się z nią rozwieść. Przez pewien czas była w głębokiej depresji, ale mniej więcej w pierwszą rocznicę śmierci dziecka zaczęła mówić dziwne rzeczy, typu Dziecko wróciło!””. Wszyscy, którzy znali siostrę, myśleli, że oszalała z żalu, ale tylko jej młodsza siostra (ta, która do nas przyszła) twierdziła, że siostra nie zwariowała. Pewnego dnia, gdy młodsza siostra odwiedziła starszą wieczorem, w domu było kompletnie ciemno, a z pokoju siostry dobiegały ciche szepty. Kiedy podeszła do pokoju siostry, drzwi były uchylone, a siostra siedziała przed lustrem i coś szeptała. Gdy oczy młodszej siostry przyzwyczaiły się do ciemności, zobaczyła w lustrze niewyraźny, czarny cień. Kontury były bardzo rozmyte, ale młodsza siostra twierdziła, że bez wątpienia miał kształt dziecka jej siostry.„

- [281] Jesteś początkującym pisarzem?
[282] Ostatnio, zbliżały się 9. urodziny dziecka, a siostra nagle zaczęła sprzątać dom, kupować zabawki dla dziecka itp. Kiedy zapytano ją dlaczego, odpowiedziała, że przygotowuje się na powrót dziecka w dniu urodzin. Powiedziała też: „Do tej pory mogłam je tylko widzieć, ale nie mogłam go przytulić. Ale tym razem wreszcie będę mogła je przytulić!” i bardzo się cieszyła. Młodsza siostra przestraszyła się i poszła zapytać innego medium czy kogoś w tym rodzaju, o co w tym wszystkim chodzi. Medium odpowiedziało coś w stylu: „Dziecko utonęło, więc należy do elementu Wody w Pięciu Elementach (Gogyō). Skoro w lustrze odbijało się coś dziwnego, to jest to element Metalu. Dziecko twojej siostry zostało pochowane według Metalu, a nie Ziemi, dlatego nawiedza”. (To było długie i zagmatwane, sam nie do końca zrozumiałem, ale chyba o to chodziło). Ta osoba nie chciała się dalej w to angażować, więc przyszła do nas.
[283] >>281 Kiedyś, jak byłem mały, przez chwilę o tym marzyłem, ale z moimi umiejętnościami pisarskimi to chyba niemożliwe. W każdym razie, Mistrz powiedział coś w stylu „To nie nasza specjalność” i odesłał ją, polecając inne miejsce. Potem zwrócił się do mnie: Mistrz: „Może to medium wcale nie kłamało.” Ja: „Co? Jak to?” Mistrz: „To, że nie pochowano go według Ziemi, oznacza chyba, że nie zostało skremowane. Czyli dziecko siostry tej kobiety nie zostało odpowiednio pożegnane, ciało nie zostało skremowane i nie odprawiono za nie modłów, dlatego nawiedza.” Ja: „Ale czy to wystarczy, żeby nawiedzać?” Mistrz: „Cóż, prawdopodobnie chodzi o to, co stało się z ciałem dziecka.” Ja: „A właśnie, gdzie w takim razie jest ciało?” Mistrz: „Prawdopodobnie wiedzą o tym dwie osoby.” Ja: „Dwie?” Mistrz: „Pewnie siostra tej kobiety i jej mąż. Przecież nagle się rozwiedli, prawda? Może mąż tak bardzo kochał dziecko, że zabrał ciało i ukrył je gdzieś. A jedyną osobą, która wie, gdzie jest mąż, jest jego żona, czyli siostra.” Na tym Mistrz zakończył, mówiąc coś w stylu „Nie powinno się robić głupich rzeczy”.
[284] Cóż, jaki sens ma ta historia i co chciałem przez nią powiedzieć… Prawdopodobnie, jeśli chcesz używać duchów czy yōkai, potrzebujesz odpowiednich „narzędzi” i „emocji”. Oba te elementy wydają się trudne do zdobycia we współczesnym społeczeństwie.
[285] Znowu przeskoczyłem z tematem, przepraszam. Jestem teraz poza domem, jak wrócę, opowiem resztę.
- [286] Wyglądasz na zajętego. Trzymaj się.
- [288] Myślisz, że te techniki i talizmany (ofuda), o których tu piszą, są prawdziwe? Tutaj informacje o talizmanach zostały usunięte. Może po to, żeby ludzie tego nie próbowali? Tutaj jest oryginał z usuniętymi informacjami. Około [50] jest oryginalny tekst, zanim został podsumowany. Pewien onmyōji z jakiegoś wątku mówił, że widział coś podobnego. Ale gdzie indziej mówili, że to talizmany używane przez fałszywego onmyōji, który kiedyś występował w telewizji, i że ta technika akupunktury igłami (harikaji no jutsu), którą tam pokazywał, zainspirowała kogoś do stworzenia tego. Podobno wielu ludzi próbowało i nic się nie stało. Jak napisano w oryginale, jeśli siła użytkownika jest mniejsza niż shikigami, to nic się nie stanie. Myślę, że większość ludzi nie jest w stanie aktywować takiego talizmanu. Sam nie chciałbym mieć mocy, żeby aktywować coś takiego, pisząc to, ale czy zwykły człowiek, pisząc na papierze, lustrze czy szkle palcem, nie aktywuje tego łatwo?
Onmyōji: Stanowisko urzędnicze w starożytnym japońskim systemie Ritsuryō. Zajmowali się astronomią, kalendarzem, wróżbiarstwem, magią itp. Współcześnie może odnosić się również do ludowych czarowników i egzorcystów.
Shikigami: Duchowe istoty, którymi rzekomo posługują się onmyōji. Coś w rodzaju demonów lub duchów.
[291] Dobry wieczór. Zjadłem kolację, więc będę kontynuował. >>286 To najbardziej pracowity okres w roku. Nauka też najlepiej idzie w tym czasie. >>288 Jeśli chodzi o talizmany (ofuda), jak pisałem wcześniej, nie robimy ich sami. Używamy tych, które Mistrz skądś kupuje. Mistrz może by jeszcze coś wiedział, ale ja jestem głupi, więc zasady działania takich talizmanów, czy są poprawne, czy nie, są dla mnie zbyt skomplikowane. Prawie zrezygnowałem z nauki tego. Dlatego, jak mnie pytasz, co o tym sądzę, mogę tylko powiedzieć, że nie wiem… Ale jeśli chodzi o moje wrażenie, to myślę, że są trochę fajne. A to, że zwykli ludzie mieliby robić talizmany, trochę mnie rozbawiło. Myślę, że prawdziwie zwykli ludzie raczej nie bawią się w takie zaklęcia.
- [292] Czytam.
- [294] Ja też czytam!
- [295] Trzymaj się! Czytamy.
- [297] Szanujesz swojego mistrza?
[298] Wróciłem. >>297 W pewnym stopniu. No to kontynuuję. Kiedy pierwszy raz spotkałem Mistrza, był całkiem porządnie ubrany, w garniturze. Na początku myślałem, że jest lekarzem czy kimś takim. Pytał mnie o samopoczucie, gdzie mnie boli, naciskał mi brzuch. Powiedziałem, że nic mnie nie boli, ale czuję się ospały. Wtedy Mistrz zaczął pytać o ostatnie wydarzenia. O szkołę, rodzinę, przyjaciół. To była taka luźna rozmowa, ale w końcu opowiedziałem mu o siostrze, o teście odwagi (kimodameshi) i o snach. Mistrz był świetnym słuchaczem, rozmowa z nim była całkiem przyjemna. Kiedy skończyłem opowiadać, Mistrz wyszedł z pokoju i zaczął rozmawiać z dorosłymi w sąsiednim pokoju.
Kimodameshi: Japoński zwyczaj testowania odwagi poprzez nocne odwiedzanie strasznych miejsc, takich jak cmentarze czy opuszczone budynki.
[299] Po chwili Mistrz wrócił. Tym razem trzymał w ręku żywego kurczaka. Powiedział: „Przepraszam, może cię to przestraszy, ale bądź cierpliwy” i zabił kurczaka na miejscu. Potem rozłożył gazety, postawił na nich tacę i zaczął patroszyć kurczaka. Kurczak, wiadomo, trochę się szamotał, pióra latały wszędzie, szczerze mówiąc, trochę się bałem. Kiedy zaczął patroszyć kurczaka, w pokoju zaczęło śmierdzieć surowizną. Powiedziałem, że chcę wyjść, że nie rozumiem, po co to wszystko, ale Mistrz powiedział: „Zostań tutaj”. Widok Mistrza metodycznie patroszącego kurczaka był lekko traumatyczny. Po chwili w pokoju, oprócz smrodu surowizny, pojawił się inny zapach. Coś jakby spalenizna. Wtedy Mistrz zgasił światło w pokoju. Postawił tylko jedną świecę na środku pokoju i zaczął spuszczać krew z kurczaka? Coś w tym stylu. Ale tutaj nawet ja zauważyłem coś dziwnego. Ilość krwi wypływającej z kurczaka była wyraźnie mała. Nie patroszyłem wtedy kurczaków, ale to było takie przeczucie, wiesz? Spodziewałem się, że z kurczaka tej wielkości powinno wypłynąć tyle krwi, a wyszło jej znacznie mniej.

[300] Kiedy krew przestała płynąć, Mistrz otworzył okno i wyrzucił kurczaka na zewnątrz. Zgasił świecę, zapalił światło, zabrał spuszczoną krew i chciał wyjść z pokoju. Kiedy otworzyły się drzwi przesuwne (fusuma), zobaczyłem moją matkę, która próbowała wejść, ale Mistrz cicho pokręcił głową i ją zatrzymał. Już nic nie rozumiałem, ale jakoś dotarło do mnie, że Mistrz nie jest lekarzem, tylko kimś w rodzaju czarownika. Po chwili Mistrz wrócił, tym razem trzymając w ręku pisklę. Podał mi je i powiedział: „Zgnieć je w lewej ręce”. W tamtym momencie Mistrz był dla mnie po prostu szaleńcem.
[301] Cóż, trochę się kłóciliśmy, ale w końcu zrobiłem, co kazał. I kiedy zgniotłem pisklę… stało się coś dziwnego. Poczułem, jak moje ciało staje się trochę lżejsze. I nagle zniknął zapach spalenizny. Wtedy, mimo że rano spałem dość długo, poczułem ogromne zmęczenie i zrobiłem się bardzo śpiący. Mistrz zabrał martwe pisklę, powiedział: „Na dzisiaj już wystarczy, idź spać”, posprzątał pokój, a ja po prostu zasnąłem.
- [302] >>291 Skoro nawet ty, zajmujący się eksterminacją yōkai, nie potrafisz stworzyć (aktywować?) talizmanu, to czy to znaczy, że jeśli zwykły człowiek napisze talizman, to nie będzie on miał ani dobrego, ani złego efektu? OK?
[303] Boję się ograniczeń… (gorzki uśmiech). Tej nocy spałem mocno, bez żadnych snów. Rano obudziłem się całkiem wypoczęty, ale czerwone kropki nie zniknęły, a nawet pojawiły się aż do kolan. Była około siódma, więc pomyślałem, że mama i tata już wstali, wyszedłem z pokoju, bo byłem głodny i chciałem coś znaleźć w lodówce. Wtedy w salonie zobaczyłem Mistrza. Kiedy się pokazałem, powiedział: „Dzisiaj jesteśmy sami”. Oczywiście, na początku byłem w stylu „Co?”. No bo minął niecały dzień, odkąd poznałem Mistrza, a po akcji z kurczakiem, chociaż rozumiałem, że to dla mojego dobra, nadal był dla mnie straszną osobą i bycie sam na sam z nim trochę mnie przerażało. Zapytałem, gdzie poszli rodzice, ale wtedy mi nie powiedział. Zrobił mi na śniadanie zupkę instant, ale podczas jedzenia było niezręcznie. W domu zazwyczaj rozmawialiśmy i śmialiśmy się podczas posiłków, ale Mistrz był typem człowieka, który nie rozmawia podczas jedzenia. Kiedy próbowałem coś powiedzieć, delikatnie mnie powstrzymał, mówiąc coś w stylu „Porozmawiamy spokojnie później”.
[304] >>302 Nie jestem jakoś szczególnie obdarzony zdolnościami paranormalnymi, więc lepiej nie uogólniaj w ten sposób. Cóż, to prawda, że ja nie potrafię aktywować ani tworzyć takich rzeczy. Shikigami i te sprawy to nie moja specjalność. Ale na przykład, jeśli ktoś z wielką siłą woli kogoś przeklina, to może to przyciągnąć yōkai. Są takie przypadki, jak ten, o którym opowiadałem rano.
- [307] Ciekawe.
- [309] Eksterminacja yōkai brzmi trochę jak z mangi, ale są przecież ludzie, którzy zajmują się egzorcyzmami czy wypędzaniem złych duchów, więc może nie jest dziwne, że są też specjaliści od yōkai.
[310] >>309 To też moje skojarzenie z mangą, ale na przykład, egzorcyści czytają Biblię, prawda? W przypadku yōkai jest coś podobnego, czyta się coś w rodzaju poematów. Pierwotnie wszystko to pochodziło z dawnych przekazów, a dzisiaj nie zawsze w pełni rozumiemy ich znaczenie, ale podobno pierwotnie istniały poematy dla każdego z ośmiu milionów bogów (yaoyorozu no kami), a dodatkowo trzy miliony poematów dla yōkai z czasów, gdy te poematy powstały. Używa się ich do „negocjacji”? z yōkai. W tym sensie demony i yōkai mogą być podobne (śmiech).
Yaoyorozu no kami: W japońskim Shinto koncepcja, że bogowie (kami) zamieszkują wszystko. Osiem milionów to metafora oznaczająca niezliczoną ilość.
[311] Ale takie poematy stopniowo zanikają i dzisiaj pozostały głównie nieortodoksyjne metody i kilka najczęściej używanych.
[312] Aaaaaa, znowu się zagadałem i już taka późna godzina. Przepraszam, jutro wcześnie wstaję, więc idę spać. Postaram się jak najszybciej skończyć tę historię. Dobranoc.
- [314] >>291 Skoro nawet ty, zajmujący się eksterminacją yōkai, nie potrafisz stworzyć (aktywować?) talizmanu, to czy to znaczy, że jeśli zwykły człowiek napisze talizman, to nie będzie on miał ani dobrego, ani złego efektu? OK? >>312 Było ciekawie. Dobranoc.
- [315] Ach, o negocjacjach za pomocą poematów pisałeś już wcześniej. Demony i yōkai przypominają mi Kitaro (śmiech). Proszę o kolejne ciekawe historie.
- [335] Chcemy posłuchać twojej historii~ Może dzisiaj jesteś zmęczony.
[337] Dobry wieczór. Dzisiaj byłem trochę zajęty, dlatego nie mogłem przyjść. Widzę, że wszyscy rozmawiają o trudnych sprawach. Myślę, że ci, którzy wierzą, będą wierzyć bez względu na wszystko, a ci, którzy nie wierzą, nie uwierzą bez względu na wszystko, więc próby obalania czyichś argumentów są bezcelowe. Ale niezależnie od tego, czy istnieją, czy nie, myślę, że dobrze jest odczuwać pewien respekt wobec natury, świata. Żeby ludzie nie myśleli, że są najważniejsi. Mogę powiedzieć tylko jedno. Jeśli mówisz, że wierzysz w yōkai czy życie po śmierci, na pewno nie będziesz popularny. Źródło: ja, wykonujący taką pracę. Przepraszam, że dzisiaj nie mogę długo opowiadać. Już późno, idę spać. Dobranoc.
- [338] W takich wątkach zawsze pojawia się ktoś, kto popisuje się swoją wiedzą, ale to nietaktowne… Ta osoba jest żałosna w swoim zadufaniu. Zbliża się Obon, pewnie ty i twój mistrz jesteście zajęci.
Obon: Japońskie buddyjskie święto, podczas którego latem wita się i czci duchy przodków.
[340] >>338 Mówienie „nietaktowne” też może trochę drażnić, więc lepiej tego unikać. Jeśli chodzi o to, co jest dziwne, to nie ma nic złego w wyrażaniu własnego zdania, ale te dwie osoby, które wydają się kłócić, prawdopodobnie rozumieją, co druga strona chce powiedzieć, a tylko czepiają się słówek. Wygląda to tak, jakby chcieli się bawić słowami, nie wiadomo, o co im chodzi. Lepiej byłoby przedstawić swoje zdanie, zrozumieć argumenty drugiej strony i powiedzieć: „Rozumiem, w takim razie mamy inne poglądy. Nie odzywaj się do mnie, jesteś okropny!”. Byłoby o wiele bardziej satysfakcjonujące (śmiech). Przepraszam za trochę ostry ton, ale takie podejście jest bardzo ważne w kontaktach z yōkai. Yōkai mają swoje interesy, ludzie mają swoje. Kiedy są nie do pogodzenia, mówi się w poemacie coś w stylu: „Rozumiem, w takim razie jesteśmy wrogami. Ale ja również, dla własnego dobra, będę cię eksterminować, więc bez urazy!”. No to teraz naprawdę dobranoc.
- [342] Trzymaj się, odpocznij dobrze.
[349] Minęło trochę czasu, ale kontynuuję historię. Od momentu, gdy zjadłem śniadanie z Mistrzem. Po śniadaniu Mistrz zapytał, czy pamiętam kurczaka, którego wczoraj wyrzucił przez okno. Odpowiedziałem, że oczywiście pamiętam. Wtedy Mistrz zabrał mnie, żebyśmy zobaczyli zwłoki kurczaka. Ciało kurczaka wyglądało, jakby coś je rozszarpało, kości były porozrzucane. Cóż, to była wieś, więc istniała duża szansa, że jakieś dzikie zwierzę przyszło je zjeść, ale Mistrz, pokazując mi to, powiedział: „Jesteś teraz przeklęty przez tych, którzy to zjedli. Jeśli tak dalej pójdzie, umrzesz. Przyczyną są prawdopodobnie 'rzeczy’, które spalił twój dziadek. Słyszałeś o tym?”. Odpowiedziałem, że właśnie babcia mi o tym opowiadała. Mistrz powiedział, że niestety mój dziadek naraził się bardzo upartym istotom i prawdopodobnie, nawet jeśli je odpędzimy, wrócą. Tego typu istoty nie poddadzą się, dopóki nie doprowadzą do śmierci całej rodziny. Dlatego zwykłe metody mogą już nie wystarczyć. Powiedział, że mam do wyboru trzy drogi.

- [350] Czytam.
[352] Pierwsza to poddać się i umrzeć. W tamtym momencie byłem całkiem spokojny, ale to pewnie dlatego, że byłem zajęty myślami o kurczaku. Prawdopodobnie, gdyby nadeszła noc, tym razem stałoby się coś naprawdę złego i bym umarł. Dlatego Mistrz miał wcześniej przygotować różne rzeczy i umieścić mnie na domowym ołtarzyku (kamidana) zamiast kota-bóstwa (neko-sama). Czyli neko-sama, nie wiadomo dlaczego, prawdopodobnie w dniu tego testu odwagi, coś stało się mojej siostrze i to sprawiło, że przestał chronić dom. Koty są kapryśne, więc jak raz zrezygnują, to już żadne prośby nie pomogą. Dlatego, jako zastępstwo, miałem stać się legendą, jak w tej piosence (śmiech). Czyli po mojej śmierci mieli mnie czcić jako jakiegoś boga, a ja miałbym chronić rodzinę. W tym przypadku Mistrz nie specjalizował się w duchach, więc nie było wiadomo, czy to w ogóle zadziała. Takie było ryzyko. Ale dla Mistrza była to najłatwiejsza opcja, więc ją polecał.
Kamidana: Mały ołtarzyk Shinto umieszczany w japońskich domach do czczenia boskich talizmanów.
- [353] Czytam.
[354] A właśnie, przypomniałem sobie, że istnieją też bogowie-ludzie (hitogami). To jest podobne, ale zupełnie inne, więc uważajcie. To też coś innego niż duchy opiekuńcze.
Hitogami: Japońska forma kultu, w której żywi lub zmarli ludzie są czczeni jako bogowie.
- [355] Intrygujące.
[356] Przepraszam. Mistrz zadzwonił i mnie wezwał. Muszę iść.
- [357] Do zobaczenia! Uważaj na siebie.
- [358] Czekamy.
- [365] Może Mistrz znalazł ten wątek i strasznie cię zrugał.
[367] Dobry wieczór. Znalazłem chwilę, więc wpadłem. Pewnie nie zostanę długo, więc tylko krótkie wyjaśnienie. Egzorcyzmy z użyciem kurczaków są podobno dość popularną metodą. Cóż, metody są różne, ale zbiorczo nazywa się je „kokeodoshi”. Przynajmniej Mistrz tak to nazywa, może „koke” pochodzi od piania koguta „kokekokko” (śmiech).
[368] Kokeodoshi dzieli się zazwyczaj na cztery rodzaje. Jeśli opisałbym metody, mogliby pojawić się ludzie, którzy spróbowaliby tego na własną rękę, więc nie mogę wchodzić w szczegóły. Nazywamy je „Shu” (Czerwień), „Ka” (Przemiana), „Shikkō” (Żółta Prędkość) i „Kawara-wari” (Łamanie Dachówek). Pierwsze, „Shu”, polega głównie na zabiciu kurczaka i użyciu jego krwi. Dawniej zabijano kurczaki czy krowy i modlono się do bogów, coś w tym stylu. Zabija się kurczaka i daje go do zjedzenia yōkai? Często używa się tego przeciwko zwierzęcym nyūdō (potworom). „Ka” to coś w rodzaju zastępstwa. Podobno pochodzi to ze świata chiromancji. Dawniej istniała podobno linia życia wskazująca na mordercę. Takim ludziom dawano do ręki pisklę i kazano je zgnieść w ramach rytuału zastępczego za osobę, którą mieliby w przyszłości zabić. Cóż, Mistrz kazał mi to zrobić, ale powód wyjaśni się później.
- [369] Witaj z powrotem. Nie spiesz się, pisz powoli.
[370] „Shikkō” to prawdopodobnie najrzadziej stosowana metoda. W domu nawiedzonym przez yōkai umieszcza się kurczaka i zniesione przez niego jajka, a następnie pozwala się jajkom wykluć. To trochę czasochłonna metoda. Używa się jej głównie przeciwko nyūdō wężowym, owadzim itp. Ostatnia, „Kawara-wari”, jest stosowana przeciwko psotnym yōkai. Przywołuje się yōkai, dekapituje kurczaka, a następnie jego głowę roztrzaskuje się kijem na miazgę. To zazwyczaj wystarcza, żeby takie yōkai przestraszyły się i uciekły. To tyle. Jak będę miał czas, opowiem resztę.
- [371] >>370 Przestraszyły się i uciekły… Coś w stylu „O kurczę… Ten gość jest niebezpieczny…”?
- [374] Nie czytałem dokładnie, ale czy to coś w rodzaju małego koła łowieckiego (śmiech)? Za co eksterminuje się yōkai?
- [375] Czytałem tylko początek. >>370 Zabijać żywe stworzenia dla nieistniejących bytów… Sekty też tak robią, ale co jest fajnego w marnowaniu życia?
[376] >>375 Raczej nie „fajnego”, bardziej „biznes”, można powiedzieć? Jeśli nazwiesz to oszustwem czy sektą, nie mam jak zaprzeczyć. Ale chyba nie robimy aż tak złych rzeczy? Pomyśl o tym jak o wróżbiarstwie czy feng shui. Poza tym, tak. Takie religie prawdopodobnie uczą, że istnieje coś ważniejszego niż życie. Na przykład honor dla dawnych arystokratów, czy figurka ulubionej postaci dla otaku. Jakiś czas temu był przypadek ucznia podstawówki, który popełnił samobójstwo, bo nie chciał, żeby zamknięto jego szkołę. Z pewnością dla innych wygląda to głupio, ale myślę, że takie rzeczy mogą istnieć. Może to właśnie czyni ludzi ludźmi? Oczywiście, pranie mózgu jest złe. >>374 To trochę co innego niż koło łowieckie. Jeśli cię to interesuje, pisałem o tym wcześniej, metody eksterminacji są takie. Skończyłem tylko gimnazjum, więc mój styl pisania jest pewnie słaby i chaotyczny, trudno się czyta. Przepraszam.
- [377] Czekam z niecierpliwością.
- [378] >>376 > Raczej „biznes”. Nie neguję zarabiania na życie poprzez dostarczanie dóbr tam, gdzie jest na nie popyt. Ale sposób, w jaki to robisz, to zwykłe przedstawienie, a akt marnowania życia jest dla mnie wyjątkowo odrażający. Dawniej krytykowano w TV Panawave Laboratory, ale fale skalarne zamieniły się na yōkai, a metody są te same.
- [380] >>378 Rozumiem twoją silną potrzebę potępienia „marnowania życia” w świetle własnej sprawiedliwości, ale mówienie w ten sposób do kogoś, kto wychował się w innym środowisku, z innymi zwyczajami i normami, wydaje mi się trochę nie na miejscu. Przepraszam, jeśli cię uraziłem.
- [381] >>378 Koguty nie mają wartości handlowej, więc większość z nich trafia do niszczarki jeszcze jako pisklęta. Jeśli jesz mięso drobiowe lub jajka, powinieneś zdawać sobie sprawę, że twoje życie opiera się na podobnym poświęceniu.
- [384] Autorze, prosimy o kontynuację.
- [385] >>380 Cóż, co kraj, to obyczaj. W niektórych krajach nadal odbywają się polowania na czarownice. To ten sam poziom kultury. >>381 To oczywiste. Rozumiem, że ta sama rzecz może być oceniana zupełnie inaczej w zależności od punktu widzenia, ale osobiście nie mogę zaakceptować perspektywy „zabawy w eksterminację yōkai”.
[387] No cóż, ostatecznie ważniejsze od życia kurczaka jest to, czy yōkai istnieją, czy nie, prawda? Jeśli istnieją, to nie jest to marnotrawstwo. Często zdarza się, że ktoś mówi: „Skoro potrafisz negocjować z yōkai, to przywołaj jakiegoś i pokaż!”. Ale obowiązuje tu coś w rodzaju Sześciu Wielkich Zasad Osiemnastu Zakazów. Takich rzeczy robić nie wolno. Wyjaśnianie, dlaczego nie wolno, też jest zabronione. Dlatego, nawet jeśli ktoś każe mi udowodnić, nie mogę nic odpowiedzieć. Myślę, że to kwestia wiary lub niewiary danej osoby. Ale jeśli >>385 nie wierzysz, to samo czytanie takiego wątku jest marnowaniem twojego życia, więc lepiej przestań. Jeśli chcesz kogoś obalić, to zamiast kogoś po gimnazjum jak ja, pewnie znajdziesz lepszych profesorów na uniwersytetach. A jeśli jesteś życzliwą osobą w stylu „Co za głupcy! Muszę ich uratować!”, to większość ludzi tutaj jest dla zabawy, więc lepiej idź do kościoła i powiedz, że Bóg umarł! Skończyłem właśnie ciężką pracę i jestem zmęczony, więc przepraszam, jeśli mój ton był nieodpowiedni. Ale kiedy ktoś nazywa moją ciężką pracę „zabawą”, robi mi się trochę przykro. Byłbym wdzięczny za zrozumienie. Przepraszam za długi wpis. Następnym razem będę kontynuował historię.
[388] Druga metoda. Metoda zwana „tanaoroshi” (zdjęcie z półki). To metoda, której Mistrz bardzo, a wręcz absolutnie nie chciał stosować. Tutaj dochodzimy do kwestii, jak nyūdō staje się bogiem. Zazwyczaj nyūdō, który stał się nyūdō, zapala boski ogień (shinka), zyskuje boskość (shinsei) i otrzymuje status boga (shinkaku), stając się bogiem. To bardzo skomplikowana sprawa, której sam nie rozumiem, ale w uproszczeniu: staje się bytem składającym się tylko z duszy (pewnie trochę inaczej, ale coś w tym stylu), staje się bogiem i przysięga wypełniać swoją rolę. Następnie ludzie powierzają mu tę rolę i nyūdō oficjalnie staje się bogiem. Jednak ta droga jest bardzo trudna i bogowie nie rodzą się tak łatwo.
[389] Na przykład, jeśli chodzi o przysięgę. Ludzie też czasami stają się bogami, prawda? Przysięga, którą wtedy składają, nazywa się „kōgan” (wielkie ślubowanie). Konkretnie brzmi ona mniej więcej tak: „Będę wiecznie wypełniać powierzoną mi rolę. Nawet jeśli ludzie, którzy mnie czcili, zapomną o mnie, nawet jeśli moje miejsce zamieszkania stanie się przydrożnym kamieniem, nawet jeśli nikt nie będzie o mnie pamiętał”. Ale w rzeczywistości mało kto jest w stanie czegoś takiego dokonać, prawda? Nawet jeśli w momencie składania przysięgi jest to szczere, to czy serce nie zmieni się pod wpływem czasu? To wątpliwe. Dlatego zostanie bogiem to wcale nie jest przyjemna rzecz. Tylko istota prawdziwie dobra i nieoczekująca niczego w zamian może temu sprostać. Mimo to, czasami nawet bogowie łamią zakazy i stają się yōkai.
- [390] Mhm, mhm.
[391] Neko-sama tak naprawdę nie został uczyniony bogiem w pełnym tego słowa znaczeniu. Po prostu schlebialiśmy mu, mówiąc „Hej, ty jesteś bogiem!”, żeby nas chronił. Więc tak naprawdę był tylko zwykłym yōkai. A tanaoroshi to metoda, która tymczasowo pozbawia takiego boga jego statusu. Dlaczego taka metoda istnieje? Może stworzyli ją dawni ludzie, żeby zabijać bogów. Bogowie, dopóki są bogami, nie mogą umrzeć. Cóż, biorąc pod uwagę cel, jest to bardzo bluźniercze. I w połączeniu z metodą tanaoroshi używa się „Hasetsu”, co pierwotnie było czymś w rodzaju klątwy. Co się robi? Mówiąc prosto: tymczasowo ściąga się boga z jego tronu. Rozwścieczony bóg oczywiście próbuje przekląć osobę, która przeprowadziła rytuał, ale wtedy ta osoba mówi: „Ależ spójrz, jestem tylko zwykłym człowiekiem, bez żadnej mocy, jak mógłbym cię ściągnąć? To zrobił ten nyūdō tutaj!” i zrzuca winę na kogoś innego, a w zamian bóg rozszarpuje tych, których chcieliśmy się pozbyć.
[392] Jednak ta metoda wiąże się z dwoma głównymi zagrożeniami. Po pierwsze, czy naprawdę uda się oszukać boga? Po drugie, czy bóg pokona tych, których chcemy się pozbyć? Według Mistrza, dawniej było osiem milionów bogów, ale około 200 lat temu było ich podobno tylko trzysta tysięcy. Powodem tego jest to, że niektórzy sami łamali zakazy i stawali się yōkai, a inni zginęli podczas tego rytuału, walcząc z innymi yōkai, gdy nie byli bogami. Bogowie okazali się w rzeczywistości słabi. Może dlatego siła Japonii stopniowo słabła, co doprowadziło do wojny i tak dalej.
[393] Jeśli bóg przegra, zostanie zabity. Kto wtedy poniesie konsekwencje tego czynu (karma)? Osoba przeprowadzająca rytuał. Spadnie na nią kara niebios (tenbatsu)? Czym jest kara niebios? Sam się zastanawiam. Może nieuleczalna choroba? Istnieje ryzyko, że na wykonawcę spadnie kara niebios, a także ryzyko, że bóg rzuci na niego klątwę. Dlatego rzeczywista skuteczność tej metody wynosi podobno poniżej 20%. Mistrz Mistrza też podobno przez to zginął. Dlatego Mistrz uważał, że chociaż ta metoda mogłaby zadziałać i przepędzić łasice, to osobiście wolałby jej unikać.
- [394] Czytam.
- [395] Zasnąłeś?
- [397] Pewnie jest zajęty.
- [399] To nie yōkai, ale… Zanim poszedłem do przedszkola, kilka razy, leżąc w łóżku, widziałem dziwne rzeczy. Coś jak bryła gliny, która się wiła, albo coś jak żaba, która skakała. Sam nie wiem, czy to była wyobraźnia, sen, czy rzeczywistość. Odkąd poszedłem do szkoły podstawowej, ani razu tego nie widziałem. Czy istnieją yōkai, które widzą tylko małe dzieci? Jeśli tak, to czy nadal kręcą się w pobliżu, tylko ich nie widzę?
[401] Dzień dobry. Wczoraj zasnąłem. >>399 W zależności od regionu są różne rzeczy, więc trudno powiedzieć, ale kiedyś był podobny yōkai o nazwie Haemakura (Mucha-poduszka). Podobno skakał i brzęczał jak mucha, przeszkadzając w spokojnym śnie. Yōkai łatwiej dokuczają dzieciom niż dorosłym, bo dzieci są mniej kłopotliwe, może dlatego małe dzieci częściej je widzą.
- [402] >>401 Dziękuję za odpowiedź. To było w Katano, w Osace. W Kisaichi. Osaka, ale bardzo wiejska okolica. To, co widziałem, nie robiło nic złego. Po prostu tam było, bez wątpienia, i można było tego dotknąć ręką. Kiedy dotykałem, wiło się, więc przestraszyłem się i poszedłem zawołać rodziców, ale oni tego nie widzieli. Haemakura robi złe rzeczy, tak? Mnie nic złego nie spotkało. Teraz już nic nie widzę, ale zastanawiałem się, czy nadal coś jest w pobliżu.
- [426] Gdzie jest autor? Tęsknię tak bardzo, że nie mogę spać w nocy.
- [427] Autorze, czekamy!
- [430] Autorze, czekamy!
- [433] Autorze, za długo cię nie ma.
- [439] Nikt więcej nie widział autora, który poległ w walce z yōkai… —– KONIEC —– Oczekujcie kolejnego dzieła Mistrza Autora!
- [443] Ignorowanie (śmiech).
- [446] Podbijam.
- [463] Podbijam.
- [465] Podbijam.
- [518] Podbijam.
[532] Wróciłem. Witajcie po długiej przerwie. Miałem długie zlecenie, a poza tym byłem zajęty, więc nie mogłem tu zaglądać. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że wątek przetrwa, więc dziękuję tym, którzy go podbijali. No to może kontynuacja historii.
- [533] Witaj z powrotem! Czekaliśmy!! Trzymaj się (´∇`).
[535] Zupełnie zapomniałem, na czym skończyłem, ale chyba chodziło o trzecią metodę? Trzecia metoda nazywała się „karibiraki”. Nie wiem dokładnie, na czym polega karibiraki, ale może oznacza „tymczasowe otwarcie”? Żeby to wyjaśnić, muszę najpierw opisać narodziny człowieka z perspektywy yōkai. To też zasłyszane od Mistrza, ale w Kojiki i innych japońskich mitach narodziny człowieka nie są opisane bezpośrednio, ale podobno jakiś bóg powiedział, że ludzie powstali z ziemi. Prawdopodobnie wzorowano się na chińskim micie o bogini, która była w połowie wężem i tworzyła ludzi na swoje podobieństwo, ugniatając glinę i tchnąc w nią życie.
Kojiki: Najstarsza zachowana kronika japońska, skompilowana na początku VIII wieku, zawierająca wiele mitów i legend.
[536] Wyznawcy teorii ewolucji pewnie by się wściekli, ale podobno kiedy tchnęła życie, gliniane figurki zaczęły się poruszać, rozmnażać i tak powstali dzisiejsi ludzie. Coś w tym stylu. Może japońska mitologia też jest pod wpływem tego kontynentalnego mitu o stworzeniu człowieka. Ale tutaj widać, jak blisko dusza ludzka jest istoty boskiej. Czyli większość człowieka składa się z gliny, a dusza jest czymś w rodzaju tchnienia boga. Ale bogowie prawdopodobnie nie mają ciał, więc wyrażenie „tchnąć” też jest dziwne. W ostatecznym rozrachunku tchnienie boga jest również częścią boga, a idąc dalej, czysta dusza ludzka staje się częścią boga. Oczywiście ta część to pewnie odpowiednik jednej komórki u człowieka, ale pod względem jakościowym jest tym samym. I to częścią boga na poziomie stworzenia świata.
[537] I co z tego? – można by zapytać. Nic. Ale właśnie to wykorzystuje metoda karibiraki. To bardzo niebezpieczna metoda, która powoduje duchową śmierć człowieka.
[538] Nie wiem, jak daleko mogę się posunąć w opisie, więc napiszę bardzo zwięźle. Ogólnie: różne przygotowania -> polanie się wodą -> obcięcie wszystkich włosów i spalenie ich -> zmieszanie popiołu z błotem i ugniecenie -> nałożenie na ciało -> spłukanie wodą -> sen -> w międzyczasie różne działania. Wybaczcie te pominięcia, ale byłoby bardzo kłopotliwe, gdyby ktoś tego spróbował. Co to daje? Yōkai postrzegają duszę jako człowieka, ale ta metoda sprawia, że dusza tymczasowo wypływa z ciała wraz z błotem. W ten sposób można oszukać wzrok yōkai, uczynić kogoś ofiarą filarową (hitobashira) i robić różne inne rzeczy. Ale w rzeczywistości powoduje to różne problemy. Bo oznacza to utratę duszy.
[539] Nawet po tym rytuale dusza jest wytrwała i podobno po jakimś czasie wraca do ciała. Ale problem polega na tym, że yōkai chętnie rozrywają takie dusze na strzępy, przez co nie mogą wrócić. Podczas rytuału śpi się, ale jeśli po przebudzeniu dusza nie wróci do ciała, to co się dzieje? Taki człowiek umiera duchowo.
- [540] Ludzie są częścią boga? Czy Koreańczycy, o których mówi się, że nie mają boga, też?
[541] >>540 Mówi się, że „mówi się”, więc nie wiadomo. „Mówi się”, ale może jednak mają. Nie wiem dokładnie, czy Żydzi też na początku mówili, że zostali porzuceni przez Boga? Nie znam się na religiach i kwestiach rasowych, więc wolałbym nie dyskutować na ten temat. Jeśli chodzi o yōkai, to yōkai z kontynentu i tutejsze mają silne poczucie terytorium, więc chyba rzadko się przemieszczają. To też wynika z umowy z Cesarzem i tak dalej. Tamtejsze yōkai, sięgając do korzeni, nie aktualizowały niczego od czasów dynastii Qing, więc eksterminacja yōkai jest tam podobno bardziej skomplikowana.
- [542] Wróciłeś. Dobrze.
[543] Duchowa śmierć sprawia, że na pierwszy rzut oka człowiek niewiele się zmienia, ale co się dzieje… na razie pominę ten wątek. Opowiem o tym później, przy innej okazji. Będzie długo, na razie posuwam historię do przodu. Czyli, używając tej metody, mieliśmy na chwilę oszukać łasice i sprawić, by myślały, że mnie zabiły. Zadowolone łasice miały odejść. Ale były dwa problemy. Po pierwsze, ja na pewno umarłbym duchowo. Po drugie, łasice najwyraźniej nie chciały po prostu mnie zabić, ale przeklęły całą moją rodzinę. Nawet jeśli mnie jakoś uratują, reszta rodziny prawdopodobnie zginie. A reszta rodziny nie mogła użyć tej metody. Powód jest prosty: nie byli prawiczkami. Naprawdę, bycie prawiczkiem w tym świecie jest niesamowite. 30-letni prawiczek jest silny prawie jak czarodziej.
- [544] >>541 Nie chcę dyskutować. Byłem ciekawy. W innych krajach też są tacy eksterminatorzy jak ty. Może to oczywiste. Czekam na dalszą część.
[545] Mistrz szczegółowo wyjaśnił te trzy metody i powiedział, żebym sam zdecydował, którą wybieram. Czułem się, jakby to w ogóle nie dotyczyło mnie. Byłem w stylu „Aha, rozumiem”. Ale kiedy powiedział „Wybieraj”, odpowiedź była oczywista. Oczywiście, wybrałem pierwszą metodę. Postanowiłem umrzeć.
[547] Jakoś tak nie chciałem być ciężarem dla innych. Nie miałem jakiegoś konkretnego powodu, po prostu nie chciałem nikomu sprawiać kłopotu. Druga metoda oznaczała, że Mistrz ponosił duże ryzyko. Prawie go nie znałem, trudno było prosić kogoś takiego o narażanie życia, zwłaszcza że szanse powodzenia były niskie. Trzecia metoda była absolutnie wykluczona. Co mi po tym, że ja przeżyję, a cała rodzina zginie? Rodzice już wydali na mnie pieniądze, sprawiłem im tyle kłopotów, a teraz miałbym sam się uratować? To byłoby zbyt podłe, dla mnie, jako gimnazjalisty, nie do pomyślenia. Poza tym, perspektywa stania się bogiem trochę mnie zaintrygowała. No wiecie, byłem w gimnazjum, domyślcie się. Marzyłem o takich rzeczach.
[550] Przepraszam, ale zrobiłem się śpiący. Nie zniknę, ale pewnie nie będę mógł długo siedzieć, więc przepraszam, jeśli odpowiedzi będą opóźnione. Dobranoc.
- [551] Trzymaj się. Czekam z niecierpliwością.
- [552] Dobranoc. Czekam cierpliwie.
- [559] To ciężka praca…
- [563] O! Witaj z powrotem! Czekam na jutro.
- [576] Dzięki za wątek. Po obejrzeniu historii ustawiłem sobie zdjęcie Jego Wysokości na tapetę, ale czuję się trochę niezręcznie wobec Niego, trzymając banknoty z Jego wizerunkiem w portfelu.
[577] Przepraszam, że tak pojawiam się i znikam. No to kontynuacja historii z poprzedniego dnia. Kiedy Mistrz dowiedział się, że wybrałem pierwszą metodę, wyglądał na jakby odetchnął z ulgą. Cóż, pozostałe dwie opcje były dla niego w jakiś sposób kłopotliwe. W każdym razie, zrobiłem wszystko zgodnie z instrukcjami Mistrza. Najpierw wziąłem dużą dawkę środków przeczyszczających, zrobiłem sobie lewatywę z fig i siedziałem w toalecie, aż już nic nie wychodziło. Potem wziąłem trochę środków nasennych, co miało mi pomóc odejść spokojnie, bez złych snów. Byłem trochę niezadowolony, że moim ostatnim posiłkiem w życiu była zupka instant, ale musiałem się z tym pogodzić. Oglądałem wtedy Gundam SEED Destiny i zastanawiałem się, jak to się skończy, po czym zasnąłem.
[579] >>576 Cóż, podobno są różne powody, dlaczego na banknotach są wizerunki ważnych osób. Nie znam szczegółów, ale podobno same w sobie działają jak amulety. Świątynia Byōdō-in Hōō-dō też podobno jest dobra. Kiedy zasnąłem, od razu miałem sen. To też był dziwny sen, bo byłem świadomy, że śnię. Myślałem sobie: „A, kłamczuch z tego Mistrza. Mówił, że nie będę miał snów”. W tle cały czas leciała muzyka w stylu „ta-ta-ta-ta”. Akcja rozgrywała się w mojej szkole, ale byłem tam nowym uczniem. Przygotowywaliśmy się do jakiegoś festiwalu kulturalnego, a wychowawca zaproponował, żebyśmy zrobili przedstawienie i zorganizowali casting. Wychowawca wyjął scenariusz i powiedział: „Zrobimy to przedstawienie, ale podczas castingu musicie pamiętać o jednej rzeczy. Osoba, która weźmie udział w castingu, już nigdy nie wyjdzie z pokoju, w którym się odbywał”. W mojej klasie, nie wiedzieć czemu, była moja siostra, która była bardzo entuzjastycznie nastawiona i postanowiła wziąć udział w castingu.
[580] Błąd w poprzednim wpisie, nie chodziło o to, że nie można wyjść z pokoju po wzięciu udziału w castingu, tylko ci, którzy odpadną, nie mogą wyjść. Ja też byłem świadomy, że to sen, ale nie wiedzieć czemu poszedłem za siostrą do pokoju przesłuchań. To była sala muzyczna, a w środku byli moi rodzice, którzy szeptali coś do siebie z tyłu sali. W pomieszczeniu było jeszcze więcej dziwnych rzeczy. Pamiętam, że o ścianę oparta była siatka do grilla, na podłodze walały się kije golfowe, a nauczyciel muzyki rozbierał pianino na części. Ogarniał mnie coraz większy niepokój, zacząłem drżeć. Było tam kilkanaście osób biorących udział w castingu, a ich twarze zaczęły się dziwnie wykrzywiać. Wtedy wszedł wychowawca i powiedział, że zaczynamy casting. W tym momencie poczułem eksplozję strachu i wybiegłem z sali muzycznej.
[581] Wybiegłem na szkolny dziedziniec, gdzie była dziewczyna z mojej klasy, która mi się podobała. Podeszła do mnie i zapytała: „A co ty tu robisz? Nie poszedłeś na casting?”. Ja wyjąkałem coś w stylu „A, e…”. Wtedy ona lekko się uśmiechnęła i powiedziała: „Blef”. W tym momencie usłyszałem krzyki dochodzące z góry. Spojrzałem w górę i zobaczyłem powieszonych kolegów z klasy, którzy brali udział w castingu, moją siostrę, ojca i matkę. Trudno to opisać, ale to był sen, więc nie wiadomo skąd wzięły się liny i dlaczego byli powieszeni. Podbiegłem do okna na drugim piętrze i wpatrywałem się w powieszoną siostrę. Poczułem ogromny żal i pomyślałem: „Gdybym został na castingu, może umarłbym razem z nimi”. I wtedy się obudziłem.
[582] Kiedy się obudziłem, wokół była kompletna ciemność. Głowa strasznie mnie bolała i przez chwilę nie wiedziałem, kim jestem i gdzie jestem. Dopiero po kilku minutach zorientowałem się, że jestem w jednym z pokoi w domu babci. Najwyraźniej był to inny pokój niż ten, w którym pamiętałem, że zasnąłem. Ktoś mnie przeniósł? – myślałem mgliście. Strasznie chciało mi się pić, więc postanowiłem pójść do kuchni.
[583] Może jest tu ktoś, kto zna się na interpretacji snów? Do tej pory nie rozumiem znaczenia tamtego snu. Kiedy chciałem wyjść z pokoju do kuchni, potknąłem się o coś leżącego przy drzwiach przesuwnych (fusuma) i upadłem. Poczułem, że to coś dość dużego, miało wyraźną masę, ciężar. Zastanawiałem się, co to jest, spojrzałem pod nogi, ale nic tam nie było. Wtedy mój umysł nagle się rozjaśnił. Zaraz, czy ja nie miałem umrzeć? Dlaczego żyję? Gdzie jest Mistrz? Która godzina, co się stało? W głowie kłębiło mi się mnóstwo pytań. W pokoju powinien być zegar, więc zapaliłem światło. Była wpół do drugiej w nocy. Byłem strasznie niespokojny i przestraszony, więc pozapalałem wszystkie światła w domu i włączyłem telewizor w salonie. W domu nie było nikogo oprócz mnie. Zauważyłem tylko coś dziwnego: wszędzie w domu było pełno czarnego, lepkiego, dziwnego błota? Trudno to opisać, ale coś w tym stylu.
- [584] Mistrz też zniknął? To musiało być niepokojące.
- [585] Co się stało?
- [590] W tym przypadku można uznać, że byłeś pod wpływem yōkai, więc interpretacja snów może być niemiarodajna. Prosto myśląc, sen miał prawdopodobnie dosłowne znaczenie…
[603] Kontynuacja. W tamtym momencie strasznie chciało mi się do toalety, ale widok czarnego błota tak mnie przeraził, że nie miałem odwagi pójść sam. Dlatego załatwiłem się do zlewu w kuchni. Teraz myślę, że to było obrzydliwe. W domu babci największy salon był połączony z kuchnią, więc otworzyłem na oścież drzwi przesuwne między salonem a kuchnią, a wszystkie drzwi do innych pokoi zamknąłem i zastawiłem je stołami i krzesłami, tworząc lekką barykadę. Nie wiem, dlaczego to zrobiłem, wtedy zupełnie tego nie rozumiałem, ale pewnie byłem w połowie spanikowany i instynktownie, pod wpływem strachu, chciałem stworzyć sobie jakieś terytorium?
- [604] Mhm.
- [605] Mhm, mhm.
[606] Kiedy skończyłem to wszystko robić, mimo że była noc, było lato, więc chociaż było chłodno, byłem cały spocony. Wyjąłem z lodówki herbatę jęczmienną (mugicha), piłem ją duszkiem i tępo wpatrywałem się w głośno grający telewizor. Wtedy od strony wejścia (oczywiście drzwi tam były zablokowane) zadzwonił telefon stacjonarny w domu babci: dzyń, dzyń. Podskoczyłem ze strachu, ale po chwili się uspokoiłem i ucieszyłem, myśląc, że to może rodzice dzwonią. Szybko odsunąłem krzesła i stoły, które sam tam postawiłem, i kiedy chwyciłem za klamkę, poczułem bardzo nieprzyjemne uczucie przechodzące przez całe ciało. Nie wiem, jak to opisać, ale byłem pewien, że za drzwiami coś jest. Czułem, że coś tam czai się, wstrzymując oddech. Teraz myślę, że może to była paranoja, ale wtedy zamarłem z ręką na klamce. Dzwonek telefonu dzwonił przez dwie, trzy minuty? Potem ucichł.
[607] Odetchnąłem z ulgą i puściłem klamkę, ale wtedy się przeraziłem. Ręka, którą trzymałem klamkę, była cała pokryta sadzą. Szybko pobiegłem do kranu i umyłem ręce. Szczerze mówiąc, nie chciałem się już ruszać za nic w świecie. Ale zebrałem się w sobie i odbudowałem barykadę. Włączyłem na cały głos nagranego „Kevina samego w domu” i dalej piłem herbatę jęczmienną. Kiedy chciało mi się do toalety, załatwiałem się do zlewu w kuchni. Czasami słyszałem jakieś odgłosy z innych pokoi, ale wmawiałem sobie, że to wiatr. Siedziałem tak zabarykadowany. Ponieważ spałem dość długo, mimo że była noc, byłem pełen energii i tak spędziłem czas prawie do czwartej nad ranem. Wtedy usłyszałem jakiś hałas od strony wejścia i głos Mistrza: „Hej, już wstałeś?”.
- [608] Bije mi serce.
[609] Mimo to nic nie robiłem, tylko wpatrywałem się w telewizor, gdzie po „Kevinie” leciał „Zakonnica w przebraniu”. Wtedy drzwi zaczęły drżeć. Kiedy dalej ignorowałem, drzwi zaczęły być mocno pchane, aż powstała niewielka szczelina, przez którą zobaczyłem, że to naprawdę Mistrz. Mistrz jakoś sforsował drzwi zablokowane barykadą, wszedł do środka i widząc mnie, powiedział: „Ach, chyba cię przestraszyłem. Wcześniej nie odbierałeś telefonu”. Mistrz był cały w błocie, a na policzku miał ślad po ukąszeniu komara. Zapytałem go, gdzie był, co z rodzicami, dlaczego nie umarłem i tak dalej.
- [611] Czekam.
[612] Mistrz powiedział „Spokojnie, spokojnie”, przerywając moje pytania, i dodał, że tej nocy pewnie już nie zasnę, więc porozmawiamy spokojnie. I zaczął opowiadać o… pochodzeniu onmyōji i tego typu japońskich metod eksterminacji yōkai. Pierwotnie wszystko to pochodziło z kontynentu, z Chin. W Chinach feng shui, Księga Przemian (I Ching) i tym podobne zostały spisane bardzo dawno temu, ale faktyczne zastosowanie ich do eksterminacji yōkai zaczęło się w czasach Trzech Królestw. To historia o sławnej osobie. W tamtych czasach Cao Cao, zanim zjednoczył północne Chiny, miał za wroga Yuan Shao. Cao Cao był w znacznie gorszej sytuacji pod względem pieniędzy, liczby wojsk, zapasów żywności, populacji i terytorium. Oczywiście Cao Cao ostatecznie odwrócił losy i wygrał.
[613] Jedną ze strategii, które Cao Cao wymyślił, aby choć trochę zmniejszyć tę różnicę, było potajemne rozkazanie części swoich podwładnych splądrowania grobowców dawnych arystokratów. Oczywiście plądrowanie grobów w tamtych czasach było bardzo ryzykowne, gdyby się wydało (głównie ze względu na niechęć ludu), więc musieli działać w ścisłej tajemnicy. W tamtych czasach, kiedy umierał arystokrata, chowano go z ogromną ilością dóbr grobowych. Cao Cao to wykorzystał. Chciał zebrać te złote i srebrne przedmioty, aby choć trochę zasilić budżet wojskowy. Dawne grobowce budowano zgodnie z zasadami feng shui, a im lepsze feng shui, tym lepszy grobowiec. Wnętrza grobowców zawierały pułapki, ale wiele z nich było zgodnych z Księgą Przemian. Podwładni Cao Cao, aby łatwiej plądrować groby, najpierw studiowali te dwie dziedziny podczas pracy. Dzięki temu Cao Cao zdobył ogromne sumy pieniędzy, ale pojawił się problem. Plądrowali groby, więc oczywiście spotkała ich kara, albo przyczepiły się do nich jakieś nieczyste rzeczy. Wtedy zaczęto systematycznie opracowywać różne strategie radzenia sobie z takimi bytami.
- [614] Jak zawsze ciekawe.
- [619] O! Wrócił. Dzięki za ciekawą historię.
- [641] Chcemy usłyszeć resztę historii!
[679] Cóż, nie sądzę, żebym miał obowiązek udowadniać, czy yōkai istnieją, czy nie, i nie sądzę, żeby wiara w to była bardzo ważna. Kontynuacja historii. Kiedy Mistrz opowiadał takie rzeczy, zastanawiałem się, jaki jest sens mówienia o tym teraz. Bardziej interesowało mnie, co robią moi rodzice i dlaczego ja żyję. Kiedy powiedziałem to Mistrzowi, odpowiedział: „Cóż, poczekaj. Zaraz dojdziemy do sedna”. Plądrowanie grobów jest podstawą egzorcyzmów, sztuki onmyōdō i tym podobnych. Oznacza to, że różnią się one znacznie od ceremonii, festiwali i innych praktyk wykonywanych z wdzięcznością i szacunkiem wobec bogów. U podstaw tych praktyk leży skrucha i zadośćuczynienie.
- [680] Autorze, trzymaj się. Prosimy o kontynuację.
[681] Istnieje słowo „inga” (przyczyna i skutek). Rzeczy mają przyczynę („in”) i towarzyszy im skutek („ka”). W przypadku mojej rodziny, mój dziadek najpierw spalił łasice. Dlatego go znienawidziły. Yōkai są szczególnie takie, że bez powodu rzadko angażują się w sprawy ludzi. Jest to ważne z punktu widzenia gromadzenia zasług (dōgyō), ale nie ma to teraz większego znaczenia, więc trochę pominę. Mówiąc prosto, yōkai, jeśli zbyt często obcują z ludźmi, zatruwają się ludzkimi pragnieniami, co jest dla nich niepożądane. Oczywiście, niektóre z nich same zbliżają się do ludzi dla zabawy, ale zazwyczaj są to słabe istoty, które nie zagrażają ludzkiemu życiu, a ich celem są psoty. Takim psotnikom wystarczy powiedzieć: „Hej, psoty są złe”, a od razu posłuchają. Dlatego, chociaż na początku mówiłem o trzech metodach oszukania lub przepędzenia łasic, tak naprawdę połowa z tego była kłamstwem.
- [682] Zdjęto ograniczenia! Autorze, czytam z zainteresowaniem. Wspieram.
[683] Tak naprawdę metoda, której użył Mistrz, to były negocjacje, w których jesteśmy specjalistami. Jak już wielokrotnie mówiłem, chociaż mówimy o eksterminacji yōkai, przynajmniej tacy jak ja i Mistrz nie mamy wystarczającej mocy, aby zabijać czy pieczętować yōkai. Możemy je tymczasowo odpędzić, ale jeśli uraza jest głęboka, szybko wrócą. Co więcej, wtedy osoba, która je odpędziła, również może zostać znienawidzona, co jest bardzo nieopłacalne. Mistrz zaproponował łasicom następujące warunki: To prawda, że nasz dziadek zabił rodzinę łasic. Ta wina jest ciężka. Dlatego łasice chcą zniszczyć całą moją rodzinę. Ale czy zabicie nas naprawdę zadośćuczyni za tę winę? Czy uczucia łasic naprawdę się uspokoją? Nie sądzę, prawdopodobnie nawet po zabiciu nienawiść nie zniknie. Więc zróbmy tak.
- [684] Czekam.
- [699] Niesamowicie ciekawe. Świetna zabawa.
- [701] Podbijam.
[760] Kontynuacja. Szkoda zabijać, więc zostawmy ich przy życiu. Zamiast po prostu zabijać, sprawienie, by cierpieli za życia, znacznie lepiej zaspokoi żądzę zemsty. Co więcej, dla strony yōkai jest to sposób mniej obciążony karmą niż zwykłe zabójstwo. Na początku łasice oczywiście nie od razu zgodziły się na ten plan. Rzeczywiście, dręczenie w ten sposób mogłoby być znacznie przyjemniejsze. Ale czekały zbyt długo, więc wolały zabić od razu. Dlatego Mistrz złożył nową propozycję: Zróbmy tak. Zostawmy przy życiu tylko tę osobę z tej rodziny, która najbardziej kocha swoją rodzinę, a resztę zabijmy. Wtedy wy poczujecie się trochę lepiej, a pozostawiona osoba będzie bardzo cierpieć. Co więcej, ja dostanę dużo pieniędzy od rodziny, która zostanie. To jak upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Co wy na to? Połączmy siły i oszukajmy tych ludzi.

[761] Mistrz od początku nie miał zamiaru ratować całej rodziny. Wina jest winą i trzeba za nią odpokutować. Był w pewnym sensie bardzo sprawiedliwy. Może właśnie dlatego potrafił negocjować z yōkai. Ważył interesy ludzkie, interesy yōkai i swoje własne, starając się znaleźć równowagę. Taka była praca eksterminatora yōkai, stworzona przez dawnych plądrowników grobów. Poza tym, tak naprawdę nie próżnował. W końcu, chociaż cała moja rodzina miała zginąć, znalazł sposób, aby ocalić jedną osobę.
- [762] Mhm…
[764] A co do historii o trzech metodach. Tą historią Mistrz sprawdzał miłość rodzinną. Wybranie pierwszej metody oznaczało przedkładanie rodziny nad siebie, co świadczyło o wielkiej miłości rodzinnej. Ta metoda w rzeczywistości była prostym egzorcyzmem w stylu: „Tego będziemy dręczyć za życia, hehe. Oznaczmy go”. Druga metoda miała na celu podkreślenie własnego ryzyka, aby wyłudzić jak najwięcej pieniędzy od osoby, która ją wybierze. Metoda ta rzeczywiście istnieje, ale współczesny człowiek, próbując jej użyć, po prostu poniesie porażkę. Podobno babcia wybrała tę metodę. Mistrz miał z nią umowę, że dostanie dużą sumę pieniędzy niezależnie od tego, czy się uda, czy nie. Trzecia metoda po prostu zwiększała podatność na ataki yōkai. Mój ojciec i matka podobno ją wybrali. Może po prostu się bali, oboje.
[766] Kiedy skończyłem słuchać opowieści Mistrza, byłem oszołomiony. Cóż, czyli ostatecznie zostałem „uratowany”. Ale to wcale nie znaczyło, że uciekłem przed łasicami. Wręcz przeciwnie, łasice prawdopodobnie nadal będą mnie dręczyć nocami dla zabawy. Coś w tym stylu powiedział. Od tego momentu historia ma już niewiele wspólnego z yōkai i nie chcę o tym wspominać, więc nie będę wchodził w szczegóły. W każdym razie, po różnych wydarzeniach, mój ojciec, matka i babcia zmarli w ciągu tygodnia. Byłem w gimnazjum, nie miałem żadnych krewnych ani żadnego wsparcia. Mistrz zaproponował, że mnie adoptuje, ale ja byłem w stylu: „Mam zostać synem takiego drania jak ty? Giń, jesteś okropny!”. Dlatego Mistrz powiedział: „Ale i tak nie masz przyszłości, prawda? Poza tym łasice będą cię ciągle dręczyć. Może zostaniesz moim uczniem? Właśnie potrzebowałem kogoś do pomocy w pracy, a nie mogę zatrudnić kogoś na umowę. Cóż, nie będę ci płacił, ale zdobędziesz trochę wiedzy?”. Przekonywał mnie do tego. Byłem wtedy dzieciakiem z miasta, nie znającym świata, więc szczerze mówiąc, nie wiedziałem, co robić. Dałem się nabrać na gładkie słówka Mistrza i zostałem jego uczniem, trochę na siłę. Mój spadek i inne rzeczy Mistrz sprytnie przejął. Jakiś czas temu padło pytanie, co myślę o Mistrzu. Cóż, szczerze mówiąc, sam nie wiem. Czuję do niego nienawiść, ale też szacunek, ale jednak nie mogę mu wybaczyć.

[767] Cóż, to historia mojej rodziny. Przepraszam, że tak niepotrzebnie ją rozwlekałem. Gdybym miał lepsze umiejętności pisarskie, pewnie streściłbym to zwięźlej. Przepraszam też za zbyt pospieszne zakończenie.
- [768] Mistrz… Co za żałosny typ…
- [769] To brzmi nierealnie, ale jednocześnie realistycznie…
- [771] Niezwykle ciężka historia…
[772] Chcecie usłyszeć jakąś inną historię dla poprawy nastroju?
- [773] Dać się okraść… Dla mnie to nie do pomyślenia.
[774] >>773 Cóż, teraz też myślę, że to było nie do pomyślenia. Ale wtedy byłem dzieciakiem z cieplarnianych warunków, nie znającym świata. Pewnie byłem głupi. Poza tym straciłem całą rodzinę, byłem psychicznie wyczerpany i zrezygnowany. Nie miałem też żadnych krewnych.
- [775] Opowiedz więcej o sprawie z Azji Południowo-Wschodniej.
- [776] Czy naprawdę tak często macie zlecenia?
- [777] Co się dzieje, gdy ktoś umiera duchowo?
- [778] Czy macie bardziej i mniej pracowite okresy w roku?
[779] >>775 Chcesz, żebym opowiedział o tym następnym razem? Nie będzie to tak długa historia jak ta, którą właśnie skończyłem, ale też trochę potrwa. >>776 Niezbyt często. Ale ja często nie mogę spać, co powoduje codzienny stres, więc kiedy jestem zirytowany, rzadko zaglądam na forum. >>777 W głównej historii to była tylko opowieść wymyślona przez Mistrza, żeby mnie oszukać, ale podobno duchowa śmierć naprawdę istnieje. Podobno traci się wtedy wszelkie pragnienia. I nic nie sprawia radości. Dlatego ludzie szybko popełniają samobójstwo albo znikają. >>778 Latem jest stosunkowo więcej pracy. Ale to „więcej” często oznacza, że na miejscu okazuje się, że to było nieporozumienie. Latem ludzie bardziej boją się duchów, więc liczba fałszywych alarmów rośnie. W takich przypadkach robimy coś na pokaz i bierzemy pieniądze. Około 200 tysięcy jenów.
[781] Nie rozumiem dlaczego, ale myślę, że bycie prawiczkiem jest niesamowite, chociaż może nie najpotężniejsze.
- [785] Ciekawi mnie historia o klątwie.
[786] >>782 Koszty transportu, a także materiały do czegoś w rodzaju egzorcyzmów też trochę kosztują, więc częściowo to pokrywa. Nie wiadomo, czy to działa, chociaż Mistrz twierdzi, że tak. Ponieważ nie ma namacalnych rezultatów, takich jak istnienie yōkai i ich zniknięcie, ja opisuję to jako „coś w rodzaju egzorcyzmów”. To trochę gorsze niż wróżbiarstwo, ale pogodziłem się z tym, że może tak to właśnie wygląda. Może Mistrz mnie zatruł. >>783 Nie. Nie wiem dokładnie dlaczego, ale podobno ma to pewne negatywne skutki.
- [787] Dzięki za odpowiedź. To przerażający świat, ale dbaj o siebie!!
[788] >>785 Dobrze, opowiem o tym jutro wieczorem. Dzisiaj poświęcę czas na odpowiedzi na pytania.
- [792] >>788 Dziękuję! Nie przemęczaj się, przyjdź, jak będziesz mógł, ale czekam z niecierpliwością.
- [795] >>788 Czy mogę zapytać, dlaczego nie możesz spać w nocy? Gdyby chodziło o chrapanie Mistrza, byłbym spokojniejszy.
[800] >>795 Mieszkam teraz sam. Ciągle dręczą mnie koszmary, więc nie mogę dobrze spać. Pół żartem, pół serio myślę, że to wina łasic. Poza tym w pokoju nagle słychać jakieś hałasy. Już się przyzwyczaiłem, ale czasami mnie to irytuje. Wtedy ćwiczenia siłowe pomagają mi się uspokoić.
- [815] Autorze, czy można duchowo wskrzesić osobę, która umarła duchowo?
[817] >>815 Jeśli zmarli mogą ożyć, to może tak.
- [820] >>817 Serio… To znaczy, że wskrzeszenie jest praktycznie niemożliwe… Jakie mogą być przyczyny duchowej śmierci w normalnym życiu? Może nieświadome narażenie się na nienawiść yōkai?
[824] >>820 Jeśli żyjesz normalnie, to chyba nic ci nie grozi? To straszna rzecz, więc chyba nie zdarza się często. Jeśli chodzi o klątwy, to myślę, że większość z nich szybciej wpływa na ciało niż powoduje duchową śmierć.
[827] Dobranoc.
- [828] Czekam na następną historię!
- [834] >>827 Dzięki za odpowiedź! Dobranoc!
[852] Dobry wieczór. No to może opowiem trochę o tym, co wydarzyło się w Azji Południowo-Wschodniej.
- [853] Prosimy.
[854] To było mniej więcej o tej porze w zeszłym roku. Mistrz powiedział, że jedzie spotkać się z przyjacielem w Malezji i zapytał, czy chcę jechać z nim. Wyjątkowo Mistrz zaproponował, że pokryje koszty transportu. Może dlatego, że właśnie skończyliśmy dobrze płatne zlecenie i Mistrz był w dobrym humorze. Odkąd stałem się dorosły, dostawałem od Mistrza skromną pensję, ale często musiałem sam płacić za przejazdy Shinkansenem w pracy, więc była to bardzo rzadka oferta. Podobno nie miało to związku z pracą, więc pomyślałem, że czemu nie, i postanowiłem jechać. Traktowałem to trochę jak lekką wycieczkę.
[855] Nawiasem mówiąc, ta historia trochę odbiega od tematu yōkai, jest bardziej o tym, że ludzie są straszni. Ten przyjaciel Mistrza to podobno Chińczyk w średnim wieku, który kiedyś pomógł mu w pracy. Podobno ma niesamowite zdolności paranormalne, zna się na nieznanej mi dziedzinie zwanej Kinpaijutsu (Sztuka Złotej Tabliczki) i potrafi wszystko: od yōkai, przez egzorcyzmy, po feng shui. Podobno jest tam dość znaną osobą. O Kinpaijutsu opowiem trochę później. Ja miałem wtedy trochę oszczędności, więc planowałem odłączyć się od Mistrza zaraz po przyjeździe i spotkać się z nim dopiero przed powrotem. Przed wyjazdem sprawdziłem hotele, ceny i zamierzałem cieszyć się samotnością, ale Mistrz, jakby czytając w moich myślach, powiedział mi w samolocie: „Kobiety w Malezji są niesamowite, hehe” i zapytał, czy po spotkaniu z przyjacielem chcę, żeby zabrał mnie do miejsca, gdzie poznam wspaniałość kobiet z Azji Południowo-Wschodniej. Zastanawiałem się przez 3-4 minuty, ale w końcu jestem mężczyzną, a stracenie dziewictwa za granicą nie brzmiało źle (śmiech). Zarezerwowałem już hotel, ale go odwołałem.
[856] Z lotniska Mistrz zabrał mnie do domu tego człowieka. Najpierw jechaliśmy autobusem, przesiadaliśmy się dwa czy trzy razy, potem jechaliśmy taksówką przez półtorej godziny, a na koniec szliśmy pieszo przez godzinę wąską uliczką (w mieście, ale była jakaś wąska), przez którą nie mogły przejechać samochody. W końcu dotarliśmy. Oczywiście przez całą drogę to ja niosłem bagaże. Pomyślałem, że może Mistrz zabrał mnie ze sobą jako tragarza. Miejsce, w którym mieszkał znajomy Mistrza, to był dość stary budynek przypominający apartamentowiec, który cały należał do niego? Był zniszczony, ale w środku całkiem czysty i wydawał się przyjemny do mieszkania.
[857] Przywitał nas bardzo przystojny młody mężczyzna, mniej więcej w moim wieku. Mówił płynnie po japońsku i rozmawiał z Mistrzem, ale mnie prawie ignorował. Pewnie myślał, że jestem wynajętym tragarzem. Z rozmowy dowiedziałem się, że młodzieniec nazywa się Wang coś tam, jest Chińczykiem i kimś w rodzaju ucznia przyjaciela Mistrza. Trochę mnie zirytowało to ignorowanie, więc pomyślałem sobie dziecinnie: „Wang? Jak pies?”. Zaprowadzono nas w końcu do przyjaciela Mistrza, który również okazał się bardzo przystojny. Później dowiedziałem się, że jest starszy od Mistrza i ma pod sześćdziesiątkę, ale wyglądał jak atrakcyjny mężczyzna po czterdziestce.
[858] Jakiś czas temu padło pytanie, że w naszej branży jest mało przystojnych mężczyzn. Nie ma na to konkretnego powodu, ale ostatnio myślę, że może przystojni mężczyźni mają silniejsze cechy kobiece? To tylko przypuszczenie, więc nie musicie się tym przejmować. Poczułem, jakby ta para mistrz-uczeń obaliła ten stereotyp i trochę mnie zaciekawili. Na początku atrakcyjny mężczyzna w średnim wieku rozmawiał z Mistrzem po japońsku, mówiąc „Dawno się nie widzieliśmy” i tak dalej. Potem zauważył mnie i zapytał: „Kim jest ten chłopak?”. Mistrz mnie przedstawił, a mężczyzna przedstawił się jako Li coś tam. Pan Li przyglądał mi się przez chwilę z ciekawością, po czym zaprowadził nas do miejsc siedzących i kazał Wangowi podać herbatę. W międzyczasie Mistrz i pan Li rozmawiali o różnych sprawach. Kiedy właśnie miałem napić się herbaty, Mistrz ostrzegł mnie: „Lepiej nie pij tej herbaty”.
- [859] Mistrz był młodszy niż myślałem (śmiech). Myślałem, że to staruszek.
- [860] Wyobrażam sobie Mistrza jako Oshino Meme z serii Monogatari.
- [862] Ciekawi mnie, co dalej!
[863] Spojrzałem na Mistrza pytająco. Mistrz, jakby zrezygnowany, powiedział: „Uczyłem cię przecież dawno temu? Uważaj na czyste pokoje”. Wtedy sobie przypomniałem i zrozumiałem. „Czy w tym domu hoduje się może kodoku?” – zapytałem. Pan Li odpowiedział: „Tak”. Cóż, kodoku jest dość znane, nawet na Wikipedii jest sporo informacji, ale to coś innego niż shikigami, o których pewnie myślicie. Mówiłem już dawno temu, że prawdopodobnie nikt nie potrafi używać takich shikigami. Czym więc tak naprawdę jest kodoku? Już późno, więc opowiem o tym jutro. Idę spać. Dobranoc.
Kodoku: Rodzaj starożytnej chińskiej czarnej magii. Polega na umieszczeniu wielu jadowitych owadów itp. w jednym pojemniku, aby się wzajemnie pożarły, a następnie wykorzystaniu duchowej mocy ostatniego ocalałego stworzenia. Używano jej do rzucania klątw lub zdobywania bogactwa.
- [864] Właśnie przyszedłem.
- [866] Trzymaj się. Czekam na dalszą część.
- [867] >>863 Poczytam na Wiki. Dobranoc.
[876] No to najpierw o kodoku. Kodoku to metoda sztucznego tworzenia czegoś podobnego do yōkai. Sposób tworzenia jest opisany na Wikipedii, ale tam kodoku jest przedstawione jako narzędzie do rzucania klątw. Zmiażdżone kodoku podaje się osobie, którą chce się przekląć, a ta osoba umiera. Ale według mojego Mistrza to kompletna bzdura.
[877] Zgodnie ze współczesnym rozsądkiem, jeśli zmusisz wiele owadów, węży itp. do kanibalizmu, to w ocalałym stworzeniu zgromadzi się mnóstwo pasożytów, a nawet jeśli nie, będzie ono bardzo brudne. Jeśli zmiażdżysz coś takiego i podasz komuś do wypicia, na pewno zachoruje na jedną czy dwie choroby. A w dawnych czasach opieka medyczna była fatalna, więc prawdopodobnie umrze. Ale to jest najniższy poziom wykorzystania kodoku. W końcu to to samo, co podanie trucizny. Prawdziwi użytkownicy kodoku są znacznie straszniejsi. Jak powiedziałem na początku, prawdziwe kodoku to rodzaj sztucznie stworzonego yōkai, który żywi bardzo negatywne uczucia wobec ludzi. A jego moc przypomina bardziej zashiki-warashi. W starej opowieści pewna bogata rodzina od pokoleń hodowała kodoku. Kiedy do rodziny weszła nowa żona, nie powiedziano jej o kodoku. Pewnego dnia, gdy reszta rodziny wyszła, a żona została sama w domu, usłyszała hałas dochodzący z dużej beczki stojącej w pokoju. Kiedy sprawdziła, w środku był duży wąż. Przestraszona żona szybko zagotowała wodę i polała nią węża, zabijając go. Kiedy reszta rodziny wróciła i usłyszała o tym, wszyscy zaczęli płakać, a po krótkim czasie wszyscy członkowie rodziny zmarli na jakąś chorobę.
Zashiki-warashi: W japońskim folklorze (głównie region Tohoku) duch opiekuńczy domu w postaci dziecka. Mówi się, że przynosi bogactwo, a jego zniknięcie prowadzi do upadku domu.
- [878] Czy yōkai i inne światy są ze sobą powiązane przyczynowo?
- [879] Słyszałem, że kodoku jest potężne, ale czy to tylko kwestia niebezpiecznych pasożytów?
[882] Nie jestem ekspertem od kodoku, więc przepraszam, jeśli moje wyjaśnienia są niejasne lub niepełne. Ostatecznie kodoku działa jak „pasożyt”. Osoba, która stworzyła kodoku, sprawia, że „przyczepia” się ono do kogoś innego. W zależności od rodzaju stworzonego kodoku, wysysa ono z osoby, do której się przyczepiło, szczęście, długość życia i inne rzeczy. Kiedy ta osoba umiera, kodoku wraca do swojego twórcy. Trzeba jednak uważać, bo kodoku ma tendencję do osiedlania się w bardziej sprzyjającym środowisku. Czasami dom osoby, do której się przyczepiło, jest tak komfortowy, że kodoku postanawia tam zostać. W takim przypadku zarówno twórca, jak i osoba opętana umierają, bo kodoku wysysa z nich wszystko. Co więcej, kodoku musi regularnie zabijać ludzi, inaczej zabije swojego twórcę. Dlatego raz stworzone kodoku wymaga zabijania kogoś co około trzy lata. W przeciwnym razie zabije twórcę. Ponadto, jeśli kodoku zostanie odkryte i zabite przez innego maga, twórca również umiera. Mniej więcej tak to wygląda.
- [884] Utrzymanie i kontrolowanie tego jest bardzo trudne.
- [885] Czy kodoku nie zostało sprowadzone do Japonii przez imigrantów z Baekje w starożytności? Myślę, że miało to związek z czterookimi psami.
- [886] Przypomina mi to Osaki-gitsune (lisie duchy).
[887] A jak wypuszcza się kodoku? Jest na to wiele sposobów, ale każdy z nich wymaga cyklu „dawania” -> „przyjmowania”. Na przykład, można umieścić kodoku w portfelu i zostawić go na ulicy. Jeśli ktoś podniesie ten portfel (nekobaba – przywłaszczenie znalezionej rzeczy), kodoku przyczepi się do tej osoby. Strona wypuszczająca „daje portfel”, a strona znajdująca „otrzymuje portfel”, tworząc relację, która pozwala kodoku przyczepić się do znalazcy. Dlatego nie należy podnosić rzeczy znalezionych na ulicy, a jeśli już się to zrobi, lepiej zanieść je na policję. Kłopotliwe w kodoku jest to, że chociaż twórca może je celowo umieścić, kodoku, w przeciwieństwie do shikigami, ma własną wolę i czasami samo decyduje, do kogo się przyczepić. Na przykład, osoba hodująca kodoku zaprasza przyjaciela na posiłek. Nawet jeśli są blisko, hodowca „daje posiłek”, a przyjaciel „otrzymuje posiłek”. Taka relacja może sprawić, że kodoku samowolnie przyczepi się do przyjaciela i wyssie z niego życie. To i tak łagodny przypadek. W gorszych sytuacjach wystarczy podanie ręki i jej przyjęcie, aby kodoku przyczepiło się do drugiej osoby. Dlatego ludzie hodujący kodoku nie mogą budować normalnych relacji międzyludzkich. Zaczynają umierać ich bliscy.
[888] >>884 Raczej niemożliwe. Nawiasem mówiąc, w przypadku zakupów, płacimy pieniędzmi -> w zamian otrzymujemy coś. Dlatego podobno nie ma ryzyka przyczepienia się kodoku. Cechy charakterystyczne domu, w którym hoduje się kodoku, to: nieskazitelna czystość, brak kurzu. Dom znajduje się w gęsto zaludnionym miejscu. Brak wystawionych zdjęć, i tak dalej. Oczywiście istnieją też środki zapobiegawcze przeciwko kodoku. Kiedy jesz w czyimś domu, najpierw uderz pałeczkami w miskę. Noś przy sobie dymkę i ugryź ją przed wejściem do czyjegoś domu. Po wyjściu na zewnątrz wypij uniwersalną wodę z dużą ilością soli i imbiru. Podobno picie alkoholu w domu z kodoku jest surowo zabronione i bardzo niebezpieczne.
- [890] Japończycy od dawna mają zwyczaj odwzajemniania się za otrzymane prezenty. Czy jednym z powodów może być coś takiego? Żeby „wyzerować” relację?
[891] Wracając do historii, przypomniałem sobie o tym wszystkim i odstawiłem herbatę, której prawie się napiłem. Skoro hodują kodoku, nawet jeśli druga strona nie ma złych intencji, przyjmowanie czegokolwiek od nich jest bardzo ryzykowne. Jednocześnie pomyślałem, jak niebezpieczną rzecz hodują. I jeszcze podają herbatę, jakby chcieli, żeby się przyczepiło. Wtedy Mistrz, jakby czytając w moich myślach, wyjaśnił, że pan Li nie hoduje kodoku z własnej woli. Podobno odziedziczył je po rodzicach, to coś jak moje łasice. A podawanie herbaty wynika z tego, że jeśli nie okaże się gościnności, kodoku może stracić do niego sympatię. A jeśli mimo to się przyczepi, to już odpowiedzialność własna.
[892] >>890 Dokładnie tak może być. Nawiasem mówiąc, kodoku czyta się „kodoku”. Innymi słowy, „samotność”. Przepraszam, ale na dzisiaj to wszystko. Nie wiem, czy jutro będę mógł przyjść, ale jak znajdę czas, opowiem resztę. Dobranoc.
- [894] Dziękuję (^-^).
- [895] Dziękuję! Czekam na dalszą część. Dobranoc.
- [896] Czekam na dalszą część.
- [897] Czekam na dalszą część! Powinieneś wydać książkę (śmiech).
- [898] Dziękuję również dzisiaj. A propos, jeśli otrzyma się od kogoś przeklęty przedmiot, czy oddając go, trzeba też coś dać w zamian? Czy żeby zerwać taką więź, trzeba koniecznie zwrócić się do specjalisty takiego jak ty? Czy spalenie lub wyrzucenie otrzymanego przedmiotu jest niebezpieczne?
- [899] Ciekawe.
- [904] Skoro zdjęcie Cesarza jest skuteczne, to czy teoria o podmianie Cesarza Meiji jest fałszywa?
- [909] Autorze, potrafisz coś wystrzelić z włosów?
- [925] Czytałam z zainteresowaniem aż do teraz, ale nie spodziewałam się, że pojawi się kodoku. Bardzo przekonuje mnie to, że brud wychodzi wraz z krwią menstruacyjną. Czasami czuję się strasznie źle, mam złe samopoczucie fizyczne i psychiczne, jestem niestabilna emocjonalnie, czuję samotność, rozpacz, irytację, i myślę sobie, że może lepiej byłoby umrzeć. W takich momentach, jak na zawołanie, wypływa ze mnie gęsta, czarna krew menstruacyjna (nie w dniach obfitego krwawienia). Kiedy tak się dzieje, instynktownie czuję ulgę, myśląc: „Dobrze, że wszystko złe wyszło…”. A potem wszystkie wcześniejsze dolegliwości znikają jak ręką odjął. Przyjaciółka, która ma zdolności paranormalne, często mówi mi, że mam tendencję do przynoszenia różnych rzeczy do domu. Wypróbuję wodę z solą i imbirem.
- [928] Zajrzałem, czy są nowe wpisy, a tu jacyś nieznajomi prowadzą długą dyskusję. Róbcie to gdzie indziej, to jest wątek pytań (i opowieści autora), więc to offtopic.
[929] >>898 W przypadku klątwy, jeśli jesteś gotów zginąć razem z przeciwnikiem, możesz spalić przedmiot, ale jeśli nie chcesz, lepiej podjąć odpowiednie kroki. W przypadku przyczepienia się kodoku, zazwyczaj nie ma innej drogi niż wspólna śmierć. >>904 Nie słyszałem o tym incydencie, więc sprawdziłem w Google. Rzeczywiście, coś takiego miało miejsce. Cóż, może ważniejszy od linii krwi jest ród. >>909 Czasami łupież leci. >>928 Cóż, dla mnie to nie problem. To dobre wypełnienie czasu, kiedy mnie nie ma, a osobiście też dowiaduję się ciekawych rzeczy.
[930] Kiedy skończyliśmy rozmawiać o sprawach ogólnych, pan Li powiedział, że ma coś do pokazania Mistrzowi i zaprowadził go do innego pokoju. Chciałem iść z nimi, ale pan Li powiedział: „To nudne dla młodych ludzi” i zasugerował, żebym poszedł pozwiedzać miasto z Wangiem. Niechętnie poszedłem z Wangiem na spacer po okolicy. Wang również mówił bardzo dobrze po japońsku, ale jego postawa była jakaś nieprzyjemna, czułem, że patrzy na mnie trochę z góry, co mi się nie podobało.
- [931] Kontynuacja! Jest──(゚∀゚)──!
[933] >>932 Dziękuję. Jednak Wang zachowywał się uprzejmie i normalnie spełniał moje prośby. Chodziliśmy przez chwilę po mieście, jedliśmy różne rzeczy na straganach, a Wang był naprawdę niesamowity. Niesamowity w tym, jak bardzo był popularny. Nie rozumiałem lokalnego języka, ale wydawało się, że zna prawie wszystkich w mieście, wszyscy go pozdrawiali, a w sklepach dostawał jedzenie za darmo. Przyjechaliśmy około trzeciej po południu, chodziliśmy po mieście przez dwie, trzy godziny. Nie było tam żadnych specjalnych atrakcji turystycznych, ale obca kultura była dla mnie czymś nowym. Były też sklepy z amuletami, z ciekawości kupiłem kilka, ale Wang powiedział: „To nic nie warte. Jeśli chcesz czegoś skutecznego, dam ci”. Pamiętając o kodoku, grzecznie odmówiłem. W końcu wróciliśmy do domu pana Li, ale jego i Mistrza już tam nie było.
- [934] Mhm, mhm…
[935] Wang powiedział, że zostawili kartkę: „Idziemy we dwóch na drinka, popilnuj domu do jutra rana”. Cóż, byli starymi przyjaciółmi, więc może mieli o czym porozmawiać na osobności. Ale do następnego rana… Czyżby chodziło o to słynne „miejsce, gdzie można poznać wspaniałość kobiet z Azji Południowo-Wschodniej”? Pomyślałem, ale postanowiłem zaufać obietnicy Mistrza, że zabierze mnie tam przed powrotem, i uzbroiłem się w cierpliwość. Wang przygotował mi pokój i udzielił różnych wskazówek dotyczących spędzania nocy w tym domu. Po pierwsze, w nocy absolutnie nie wolno dotykać oczu rękami. Jeśli już musisz, użyj jakiejś tkaniny jako podkładki. Po drugie, w nocy absolutnie nie wolno wymawiać słowa „śmierć” ani podobnych. Jeśli musisz o tym wspomnieć, użyj eufemizmu „ta sprawa” i tak dalej. Pokój, który mi przygotował, przypominał pokój w hotelu biznesowym, bez okna. Ale wydawał się całkiem komfortowy. Co jakiś czas gryzłem dymkę, w regularnych odstępach dmuchałem w gwizdek odstraszający kodoku, który dał mi Wang, wziąłem kąpiel i właśnie miałem iść spać, kiedy… wydarzyło się.
[936] Reszta w następnym wątku.
- [937] Co za cliffhanger…!
- [938] Czas na przeprowadzkę.
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania? Część 7
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania? Część 6
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania? Część 5
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania? Część 4
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania? Część 3
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania? Część 2
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania?