-
Dziwne doświadczenie nauczyciela z gimnazjum
-
Wyobrażony przyjaciel jest zbyt wspaniały…
-
Dziwna mała przepowiednia: „Udało mi się skoczyć w czasie, macie pytania?”
-
Czy ktoś ma pytania do mnie, skoro moje poprzednie wcielenie było w innym świecie?
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania? Część 4
-
【Inny Świat?】Kiedy byłem dzieckiem, była osoba zwana „Człowiekiem Rzeki”.
-
Paraliż senny to nie sprawka duchów, tylko paraliż przysenny”! Co?! Serio?! (゚Д゚;!?
-
【OSTRZEŻENIE】Chciałbym podzielić się moim odkryciem prawdziwej natury życia
-
Mam tak silną intuicję duchową, że wyleciałem z trzech chramów shinto, macie pytania? „Drzewo Klątwy i Słomiana Lalka”
-
Opowiem wam o moim doświadczeniu bliskim śmierci
-
„Pamiętasz świat po śmierci? Masz jakieś pytania?
-
【Podróżnik w czasie?】 Tajemniczy mężczyzna „(klepie po ramieniu) Spójrz za siebie” → W następnej chwili…
-
Historia o tym, jak zobaczyłem coś, co wydawało się być mechanizmem przeszłości, teraźniejszości, przyszłości i wszechświata
-
Czy samobójcy idą do piekła?
-
No cóż, w sumie nie byłoby dziwne, gdyby istniał świat po śmierci, prawda?
-
Mam dwa zestawy wspomnień – Opowieść mężczyzny, który potrafi czytać tajemniczy Manuskrypt Wojnicza
-
„Swobodne kontrolowanie snów” „Świadome sny” potrafię to robić, masz jakieś pytania? Nauczę cię jak to się robi
-
Dziwne doświadczenie świata podczas medytacji: „Sen, w którym chronili mnie mieszkańcy lasu”
-
Doświadczyłem czegoś, co zmusiło mnie do uwierzenia w reinkarnację
-
【WIADOMOŚĆ ALARMOWA】Udowodniono istnienie życia po śmierci.
-
Że jak popełnisz samobójstwo, to pójdziesz do piekła albo będziesz przeżywać ten moment w kółko
-
Świadome sny istnieją i są niesamowite, co nie?
-
Doświadczenie świadomego snu, naprawdę przerażające…
-
Coś mnie trochę wystraszyło → 34-letni facet padł zmęczony na łóżko i w rezultacie…

[1] Odpowiem na pytania, bo nudzi mi się podczas robienia brzuszków.
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania? Część 7
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania? Część 6
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania? Część 5
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania? Część 4
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania? Część 3
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania? Część 2
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania?
- [2] Który yokai, jakiego do tej pory pokonałeś, był najsłodszy?
Yokai: Ogólne określenie różnorodnych nadprzyrodzonych istot z japońskiego folkloru. Pojęcie to obejmuje szeroki zakres bytów, takich jak kami (bóstwa), oni (demony), duchy, tsukimono (duchy opętujące ludzi lub przedmioty) oraz zjawiska paranormalne. Często przedstawiane są jako istoty szkodzące ludziom lub wywołujące niewytłumaczalne zjawiska.
- [4] Podaj swoje specyfikacje.
[5]>>2 Niewiele jest słodkich yokai, ale jeśli miałbym wybrać, to chyba ten potocznie nazywany „Wielkim Leniwcem Równinnym”. Wygląda jak leniwiec, ale rzadko słyszałem jego oficjalną nazwę. Ma bardzo ostre pazury i atakuje zwierzęta hodowlane.
[6]>>4 Jestem jeszcze początkujący, mam 22 lata, mężczyzna. Wzrost 174 cm. Mój styl to, powiedzmy, „Hanzan”. Jeśli chodzi o twarz, to bycie przystojnym przeszkadzałoby w pracy, więc mam zwykłą twarz, bardziej w stronę brzydkiej. Jestem prawiczkiem. Tak jest wygodniej.
Styl „Hanzan”: W kontekście, odnosi się do konkretnej szkoły lub stylu w egzorcyzmach yokai lub powiązanych technikach i filozofiach. Coś w rodzaju specjalistycznej grupy lub rodu.
- [8]>>6 Ukończyłeś studia? Czy są jakieś wydziały lub kierunki, które ułatwiają zostanie egzorcystą yokai?
[10]>>8 Mam tylko gimnazjum. Pochodzę ze wsi, a kiedy byłem mały, opętało mnie coś dziwnego. Osoba, która przyszła mnie egzorcyzmować, została moim nauczycielem. Prawie cała moja rodzina zginęła, więc nauczyciel mnie przygarnął i tak jest do dzisiaj. Podobno nauczyciel studiował archeologię na Wydziale Literatury Uniwersytetu w Kioto.
Gimnazjum (Chūsotsu): Jeden z poziomów wykształcenia w Japonii, wskazujący na ukończenie gimnazjum (obowiązkowy etap edukacji, zwykle kończony w wieku 15 lat).
- [13]>>10 Przeszedłeś przez wiele trudności. Kto ci płaci? Ile zarabiasz miesięcznie?
[15]>>13 Nie mam stałej pensji. Czasami dostaję zlecenia od świątyń buddyjskich lub shintoistycznych, wyceniam je i dostaję pieniądze. Zazwyczaj za jedno zlecenie dostaję od 1 do 3 milionów jenów. Jeśli chodzi o niebezpieczne góry, to może być nawet ponad 10 milionów jenów. Ale takie zlecenia zdarzają się raz na 2-3 miesiące.
Świątynia buddyjska (Otera) / Chram shintoistyczny (Jinja): Otera to miejsce kultu buddyjskiego, Jinja to miejsce kultu Shinto (rdzennej religii Japonii). W społecznościach lokalnych mogą być miejscem zlecania rozwiązywania problemów duchowych.
- [17] Jak je pokonujesz?
- [19] Naprawdę istnieje taki zawód? Myślałem, że to ściema.
[20]>>16 >>17 To prawie jak zgadywanka. Yokai nie są tak ładnie skategoryzowane jak Kappa (yokai żyjący w wodzie) czy Tengu (yokai górski z nadprzyrodzonymi mocami). Każdy jest inny. Dlatego wymyślam środki zaradcze na bieżąco. Nasz styl ma tendencję do rozwiązywania problemów siłowo. Inne style używają feng shui czy formacji (jin). Na przykład, w jednej z ostatnich prac nauczyciela, pokonał złego Zashiki-warashi (yokai w postaci dziecka nawiedzający domy). Przykleił pełno talizmanów (ofuda) i po prostu spalił dom (śmiech). No cóż, jest skuteczny, ale brutalny.
Talizman (Ofuda): Papierowy lub drewniany talizman wydawany przez chramy lub świątynie, z wypisanym imieniem bóstwa, symbolem lub sutrą. Używany jako amulet chroniący przed złem lub przynoszący szczęście.

[21]>>19 Szczerze mówiąc, nie polecam tego zawodu. W mangach o yokai często można się z nimi zaprzyjaźnić, ale w rzeczywistości tak nie jest. To prawie jak wymienianie własnego życia na pieniądze.
[23] Swoją drogą, talizmany i inne rzeczy nie robimy sami, tylko prosimy o nie bardzo cnotliwych, ważnych ludzi. Są bardzo drogie.
- [25] Czy w nocy urządzacie zawody sportowe na cmentarzu?
[26]>>25 Teraz już raczej nie (śmiech). Dawniej ludzie wykonujący tę pracę dorabiali sobie jako hieny cmentarne, więc może wtedy urządzali zawody na cmentarzach.
- [27] Gdzie są yokai? Moje wyobrażenie to Kioto, Izumo, Tōno. Jako mieszkaniec Tohoku, czuję romantyzm na myśl, że są w Tōno.
- [28] Moja grzywka ciągle sterczy jak antena, czy to znaczy, że czuję yoki (energię yokai)?
- [30] Czy yokai to sami wrogowie? Nie ma przyjaznych yokai?
- [31] Czy Kunekune albo Hachishaku-sama z przerażających opowieści to yokai?
[32]>>27 Trudno to wyrazić, ale te, które są w takich miejscach, to prawdopodobnie te, z którymi dawni cesarze zawarli umowy przez onmyōji. Za granicą często zmieniają się dynastie, ale w Japonii prawie zawsze była rodzina cesarska, właśnie dlatego. Podobno bez autorytetu cesarza robi się bardzo niebezpiecznie. Właściwie, podczas pracy noszę ze sobą zdjęcie cesarza (śmiech). Są też w wielu innych miejscach. Zazwyczaj takie niebezpieczne, zbłąkane osobniki.
Cesarz / Rodzina Cesarska: Dziedziczny monarcha Japonii i jego rodzina. Historycznie pełnili również rolę najwyższego kapłana Shinto, co wiąże się z ich duchowym autorytetem w kwestiach pokoju i porządku w kraju.
Onmyōji: Urzędnik istniejący na dworze japońskim od starożytności do średniowiecza. Specjaliści opierający się na teorii Yin-Yang i Pięciu Elementów, zajmujący się astronomią, tworzeniem kalendarzy, wróżbiarstwem, a także magią i rytuałami.
[33]>>28 Nie (śmiech). Raczej czuję to skórą, kiedy są w pobliżu, niż yoki. To kwestia przyzwyczajenia. Opowiem jakąś historię, jak skończę brzuszki. >>30 Raczej nie mają pojęcia wroga. Złe są jak szkodniki, po prostu tam są i szkodzą (śmiech). Możesz czuć złą wolę, ale to część ich natury. Dawniej podobno pomagali im shikigami i tym podobne, ale ostatnio stało się to niemożliwe. Głównym powodem jest to, że rodzina cesarska nie odnawia kontraktów. A raczej nie może. Prawdopodobnie przez wojnę zginęło wielu ludzi i ta kultura zanikła. >>31 Nie wiem na podstawie samej opowieści. Ale Hachishaku-sama brzmi jak yokai.
- [34] Czy chramy shintoistyczne mają związek z yokai? Czy O-Inari-sama to pochodna yokai? Czy to coś innego niż onmyōji? Czy shikigami naprawdę można używać ciągle?
O-Inari-sama: Bóstwo czczone w chramach Inari w Japonii lub lis uważany za jego posłańca. Zazwyczaj czczony jako bóg obfitych zbiorów i pomyślności w handlu, ale czasami także obiekt lęku.
- [36] Czy możesz wykonywać tę pracę, bo masz zdolności paranormalne?
[37]>>34 Niektóre chramy mają związek. Co do O-Inari-sama, Wikipedia ma o tym zaskakująco dużo informacji (śmiech). A propos, jest lis o dziewięciu ogonach, prawda? Jest przedstawiany jako archetyp złego lisa, ale z opisów wynika, że powinien być dobrym lisem…
[39]>>34 Trochę się różnimy od onmyōji. Ludzie z ich nurtu mają swoją logikę: „Jeśli zrobisz tak, stanie się to, więc powinieneś zrobić to”. Ale my jesteśmy bardziej brutalni, w stylu: „Z dotychczasowego doświadczenia wynika, że tak będzie dobrze! Nie ma pewności, ale!”. >>36 Raczej nie mam zdolności. Można je zastąpić narzędziami. Posiadanie ich często jest wręcz niebezpieczne.
- [41] Nie masz jakiegoś nieludzkiego partnera jak w mandze?
[42]>>41 Nie mam (śmiech). Nie mam wielu przyjaciół, więc chciałbym mieć zwierzę, ale nauczyciel powiedział: „Nie rób tego, to niebezpieczne”. Podobno zwierzęta mogą przynieść nieszczęście. Staram się też mieć jak najmniej ulubionych przedmiotów.
- [43] Zupełnie nie wierzę w yokai, ale czy jest szansa, że coś takiego pojawi się przede mną?
- [45] Czy są jakieś rzeczy, na które powinienem uważać na co dzień? Czego nie robić, gdzie nie chodzić?
[46]>>43 Cóż, nie wiem, w jakim środowisku żyjesz, więc trudno powiedzieć, ale lepiej nie wychodzić za dużo po zmroku.
[48]>>45 Kiedy pijesz wodę w nocy, lepiej nie pić tej, która już była w szklance. Nalej świeżej z kranu. Jest wiele innych rzeczy, ale najważniejsze to chyba nie chodzić nocą po drogach.
- [49]>>31 Kunekune to wymysł z 2ch (forum internetowego)…
[50] Przepraszam. Skończyłem brzuszki, idę wziąć kąpiel. Jak wrócę, opowiem jakąś dłuższą historię.
- [51]>>37 Dzięki za odpowiedź. Nie sprawdzałem wiki o Inari, zobaczę później. Mogę zadać jeszcze jedno pytanie? W mangach i opowieściach często mówi się, że ważne postacie z rządu czy świata biznesu polegają na siłach okultystycznych, czy w rzeczywistości tak nie jest? I jak ty się utrzymujesz? Skoro to twoja praca, skąd bierzesz pieniądze?
[54] Jestem z powrotem. >>51 O pieniądzach już pisałem, dostaję całkiem sporo. Ale ze względu na pracę prowadzę dość skromne życie. Nie mogę mieć ulubionych przedmiotów, więc nawet jeśli kupię mangę czy książkę, zaraz ją sprzedaję. Używam komputera, ale zawsze szybko go zmieniam. Telefon też staram się mieć jak najtańszy i używam ich na zmianę.
[55] Jakie historie lubicie najbardziej? Krótkie są lepsze?
[66] Skończyłem tylko gimnazjum, więc przepraszam, jeśli moje słowa brzmią dziwnie.
- [87] Ciekawe. Opowiedz najstraszniejszą historię.
[89] Nie mam zbyt wiele czasu, ale będę odpowiadał na pytania od czasu do czasu. >>87 Najstraszniejsza, pewnie przez nostalgię, to moja własna historia z dzieciństwa. Będzie trochę długa, więc może wieczorem, jak będę miał wolne.
[94] Dobra, mam chwilę, więc może opowiem dłuższą historię. O tym, dlaczego zacząłem tę pracę. Cóż, pierwsza połowa to głównie historia mojego dziadka, więc ja bezpośrednio w niej nie uczestniczyłem. Druga połowa to historia o tym, jak konsekwencje spadły na mnie. To historia z dzieciństwa mojego dziadka. Podczas wojny, z powodu nalotów, małe dzieci i kobiety ewakuowano na wieś, prawda? Mój dziadek miał wtedy 12 czy 13 lat i w ramach ewakuacji pojechał do domu babci ze strony ojca.
[95] Dziadek miał raczej charakter łobuza. Wychował się w miarę w mieście, ale szybko przyzwyczaił się do wsi i znalazł sobie przyjaciół. Była wojna, więc jedzenia nie było za wiele, i podobno często z przyjaciółmi łapali króliki czy jenoty i piekli je sobie.
- [96] Czekam z niecierpliwością.
[97] Było wiele sposobów łapania, ale dziadek i jego koledzy podobno podkradali kilka tych wielkich pułapek na nogi, których używali miejscowi myśliwi, i sami je zastawiali. Dzieciom zabraniano wchodzić do lasu, bo było niebezpiecznie, ale w tamtych czasach prawie wszyscy zdolni do pracy mężczyźni poszli na wojnę, więc nie było nikogo, kto by pilnował. Wystarczyło wymknąć się podczas pomocy w polu, żeby łatwo dostać się do lasu.
- [98] I co się stało?
[99] Dziadek był, delikatnie mówiąc, energicznym chłopakiem i olewał pracę w polu, żeby bawić się w lesie. Oczywiście po powrocie dostawał burę od babci, ale i tak ciągle chodził do lasu, bawił się i czasami łapał zwierzęta na grilla. To było podobno około września. Pewnego dnia dziadek poszedł do lasu, przy okazji sprawdzić, czy coś wpadło w jego pułapki, i znalazł dużego kota ze złapaną nogą. Miał sierść z lekkim rudawym odcieniem. Dziadek ucieszył się, że znowu będzie mięso, ale wtedy usłyszał za sobą kroki.
[100] Obejrzał się i zobaczył jednego z niewielu myśliwych, którzy zostali we wsi. Ten facet był wyjątkowo wredny. Czasami zabierał dzieciom zdobycz, mówiąc: „Dziecko nie mogłoby tego złapać”, i często donosił, jak widział kogoś bawiącego się w lesie. Dziadek pomyślał: „O nie, idzie ten wredniak. Jak zobaczy tego kota, na pewno mi go zabierze”. Uznał: „Lepiej wypuścić tę zdobycz, niż oddać ją takiemu typowi”. Zdjął pułapkę z nogi kota, przepłoszył go wołaniem „Sio, sio!” i próbował go odpędzić. Kiedy kot zorientował się, że dziadek nie chce go zabić, spojrzał na niego wilgotnymi oczami, jakby dziękując, i uciekł w głąb lasu.
[101] Wtedy nadszedł wredny facet. Facet: „Hej, widziałeś coś?”. Dziadek: „Był kot, ale przestraszył się ciebie i uciekł”. Coś w tym stylu mu powiedział. Facet stwierdził: „Kot jest ranny, nie mógł uciec daleko” i szybko pobiegł za kotem. Dziadek tego dnia wrócił do domu.
[102] Minął mniej więcej miesiąc i nadszedł październik według starego kalendarza, czyli Kannazuki (Miesiąc bez Bogów). Jak pewnie wiecie, Kannazuki to czas, kiedy bogowie udają się do Izumo. Ale większość yokai nie jest tak wysoko postawiona, więc dla nich to jak Nowy Rok dla ludzi. Podobno zbierają się razem. Brzmi uroczo, ale to bardziej złowieszcze. Podobno dawniej ludzie niechętnie wchodzili do lasu w październiku według starego kalendarza. Ja też bym nie chciał. Ale dziadek był człowiekiem, który w ogóle nie wierzył w takie przesądy i nadal chodził do lasu. Jednak w tym czasie zaczął padać lekki śnieg i babcia mówiła mu: „Jest niebezpiecznie, nie chodź już do lasu”. Ale dziadek pomyślał: „Ostatni raz” i znowu poszedł do lasu.
Stary kalendarz (Kyūreki): Kalendarz księżycowo-słoneczny oparty na fazach księżyca. Oficjalnie używany w Japonii do 1873 roku, kiedy przyjęto kalendarz słoneczny (gregoriański), ale wciąż ma wpływ na sezonowe obrzędy.
Kannazuki: Japońska nazwa dziesiątego miesiąca starego kalendarza. Legenda głosi, że bogowie z całego kraju zbierają się w chramie Izumo Taisha w Izumo (obecna prefektura Shimane) na naradę, więc w innych regionach jest to miesiąc bez bogów. W regionie Izumo nazywany jest natomiast „Kamiarizuki” (Miesiąc z Bogami).
[103] Następnego dnia po powrocie dziadka z lasu. Był październik starego kalendarza, więc w rzeczywistości pewnie listopad, i musiało być bardzo zimno. Na ziemi leżał śnieg, i łatwo sobie wyobrazić, że nawet w ubraniu po chwili stania na zewnątrz człowiek marzł do szpiku kości. W taki dzień mój dziadek nagle, jakby oszalał, rozebrał się do naga i zaczął tarzać się na zaśnieżonym polu we wsi, śmiejąc się jak szalony. Oczywiście ludzie ze wsi próbowali go powstrzymać, ale oszalały dziadek miał nadludzką siłę i nawet 3-4 dorosłych nie mogło go zatrzymać. Ludzie wiedzieli, że dziadek często chodził do lasu, i widząc go szalejącego, trochę się przestraszyli. Przesądni starcy zaczęli mówić: „Pewnie opętał go jakiś Yamahijiri albo Ogori-sama”, i w końcu otoczyli dziadka, tylko na niego patrząc.
[104] Po chwili wezwano lekarza, ale oczywiście nie mógł zbadać szalejącego dziadka. Babcia dziadka płakała i krzyczała: „Jak mój wnuk mógł się tak stać?”. W końcu dorośli, którym zrobiło się jej żal, wspólnymi siłami obezwładnili dziadka, związali go linami i zanieśli do pokoju. Lekarz go zbadał, ale nic nie stwierdził. Powiedział, że „może znajomy lekarza będzie w stanie coś zrobić” i postanowiono wezwać tę osobę.
[105] Zaraz się boję bana (na forum) (śmiech). No cóż, wezwana osoba była z tej branży. Najpierw obejrzała dziadka, chwilę pomyślała, a potem kazała przygotować dużo wywaru z imbiru, wsypać do niego mnóstwo soli i podać dziadkowi. Dziadek był wtedy związany na futonie. Miał bladą twarz, pewnie od zimna, ale pocił się strumieniami. Babcia, martwiąc się o dziadka, natychmiast zastosowała się do rady i siłą wlała mu do gardła dużo słonego wywaru imbirowego. Wtedy dziadek nagle otworzył szeroko oczy, usiadł i zaczął wymiotować „Łaaa!”. Ale to, co zwymiotował, nie było sokiem trawiennym ani niestrawionym jedzeniem, tylko czarną, gęstą, czarną masą. Nie było w niej zbyt wiele płynu i strasznie śmierdziała. Wezwana osoba podpaliła to i spaliła. Wtedy dziadek osłabł, ale odzyskał przytomność. Swoją drogą, słona woda imbirowa jest całkiem polecana. Warto ją pić po wizycie na cmentarzu.
- [106] Ciekawe. Kontynuuj.
- [107] Brzmi nierealnie, ale ciekawe.
- [108] Słonej wody imbirowej nie mam pod ręką, trzeba by zrobić.
- [109] Czy trzeba zwymiotować tę słoną wodę imbirową? Potrafię zwymiotować bez wkładania palców do gardła, więc dałbym radę.
[110] Kiedy dziadek się obudził, wezwana osoba spokojnie zapytała go, co się stało wczoraj i dzisiaj. Dziadek opowiedział, co wydarzyło się poprzedniego dnia, kiedy lekko padał śnieg. Zbliżał się czas, kiedy śnieg całkowicie zasypie góry i nie będzie można do nich wejść, więc dziadek po raz ostatni poszedł potajemnie do lasu sprawdzić, czy coś wpadło w pułapki. Okazało się, że wszystkie były puste. Trochę zły, szukał aż do zmierzchu, ale nic nie znalazł. Stwierdził, że trudno. Było zimno i był głodny, więc postanowił upiec ziemniaka, którego podkradł na obiad, i wrócić. Poszedł w stronę gęściej zalesioną. Rzadko tam bywał, ale nie było to daleko, a zimą łatwiej znaleźć drewno na opał w gęstym lesie. Wtedy usłyszał za sobą radosny głos.
[111]>>109 Myślę, że można zwymiotować albo nie. Jeśli masz w sobie coś złego, podobno naturalnie zwymiotujesz.
[112] Dziadek się przestraszył. Zaczynało się ściemniać, a tu nagle ktoś woła go w lesie. Jako człowiek z dawnych czasów, był trochę przesądny i prawie krzyknął. Ale zaraz rozpoznał, kto stoi za nim. To był ten wredny facet. Facet dziwnie przyjacielsko położył mu rękę na ramieniu i powiedział coś w stylu: „Późno już, przyszedłem cię poszukać. Wracajmy szybko”. Dziadkowi zrobiło się nieswojo od tej nadmiernej poufałości faceta, strząsnął jego rękę i powiedział: „Wrócę sam, kiedy będę chciał. Kto by chciał wracać z tobą?”. Facet, słysząc to, zrobił się dziwnie nerwowy i powiedział: „Jest już późno, w górach jest niebezpiecznie. Wracajmy szybko”, próbując siłą pociągnąć dziadka w stronę powrotu. Dziadek nie lubił tego faceta i miał do niego awersję, więc uciekł.
[113] Byli w lesie, a facet był już dość stary, więc dziadek szybko go zgubił. Nagle zrobiło mu się strasznie zimno. Jeszcze przed chwilą nie było tak zimno. Czyżby zmarzł od biegania? Pomyślał: „To wszystko wina tego faceta” i zirytował się. Nadal było mu zimno, był głodny i zmęczony, więc postanowił upiec ziemniaka. Rozejrzał się za suchym miejscem, gdzie mógłby rozpalić ogień, i znalazł w lesie niewielką polanę. Pewnie dlatego, że była otwarta, cały śnieg się roztopił, a na środku leżało złamane, duże drzewo. Drzewo wyglądało na bardzo stare, środek był zgniły i dość suchy. U nasady pnia była niewielka dziura. Dziadek ucieszył się: „W tej dziurze łatwo będzie rozpalić ogień”. Nazbierał suchych gałęzi i liści, włożył je do środka i podpalił.
[114] Po chwili z dziury zaczął wydobywać się dym. Kiedy dziadek pomyślał: „Dobra, ogrzeję się!”, z dziury dobiegł pisk zwierzęcia, coś jak „Ći, ćć!”. Przyjrzał się uważniej i zobaczył, jak z dziury wyskoczyło stworzenie podobne do myszy. Dym utrudniał widoczność, ale była to trochę większa wiewiórka. Wiewiórki w lesie nie były niczym niezwykłym. Dziadek jadł już różne leśne stworzenia, a akurat było mu zimno i był głodny, więc pomyślał: „O, akurat podręczne mięso!”.
[116] Więc dziadek natychmiast nadepnął na uciekającą wiewiórkę, zabijając ją, i wrzucił do ognia. Wtedy z dziury rozległo się mnóstwo pisków wiewiórek: „Ćć, ćć!”. Dziadek pomyślał: „Całkiem sporo ich tu, najem się do syta”. Wephnął do dziury mnóstwo gałęzi i liści, częściowo ją zatykając, żeby nie mogły uciec. Po około 10 minutach piski zwierząt ucichły, a wraz z dymem zaczął unosić się zapach spalonego mięsa. Dziadek jadł już pieczone myszy i wiewiórki. Ale ten zapach nie przypominał żadnego z nich. Był to straszny smród.
[117] „Dziwne” – pomyślał dziadek. Używając drewnianego kija, pogrzebał trochę w dziurze drzewa i znalazł w środku kilkanaście martwych zwierząt. Przyjrzał się bliżej – to były łasice. Mięso łasicy jest bardzo złej jakości, żylaste i ma intensywny zapach, więc nie jedzą go nawet myśliwi, nie mówiąc o kimś z odrobiną wiedzy o lesie. Poza tym, łasice, podobnie jak lisy, często uważane są za stworzenia, które potrafią się przemieniać i nawiedzać. To jedno z tych zwierząt, z którymi lepiej nie mieć do czynienia. Ta, która uciekła na początku, była najwyraźniej młodą łasicą, jeszcze małą, dlatego przez chwilę wyglądała jak wiewiórka. Dziadek pomyślał: „Kurczę, co za pech”. Nagle poczuł dreszcz na karku. Zrobiło mu się nieswojo, więc zostawił nawet ziemniaka i pośpiesznie wrócił do domu.
[118] Wezwana osoba, która usłyszała tę historię – u nas w takich przypadkach nazywa się taką osobę „Johan” (助搬) – również stwierdziła: „A, to niemożliwe”. Mimo to, gdy babcia i dziadek błagali go płacząc, powiedział: „Cóż, szczegółów jeszcze nie znam, ale jeśli zabił tylko zwykłe łasice, to nie mają one mocy, by przekląć człowieka na śmierć. Ale skoro doszło do czegoś takiego, to prawdopodobnie w tej dziurze drzewa, oprócz łasic, było coś jeszcze, i to coś nawiedza”. Jak już mówiłem, zaletą yokai jest to, że nie są mściwe, ale z opowieści wynikało, że jeśli ten yokai został już zabity, to pojawi się jako mściwy duch (onryō), a to już nie jego specjalność. Ponadto, jest to poza porządkiem żywych, więc nie można z nim negocjować ani użyć autorytetu cesarza. Co więcej, jeśli to rodzaj yokai łasicy, to łasice są bardzo mściwe, więc ucierpi nie tylko sprawca, ale i jego otoczenie. Johan również bał się, że oberwie rykoszetem, i za nic nie chciał pomóc.
[119] Przeczytałem jeszcze raz ten tekst, przepraszam, jeśli jest niejasny. Ostatni raz pisałem długi tekst na wypracowaniu wakacyjnym w gimnazjum (śmiech). Mimo wszystko, po wielu prośbach, Johan powiedział: „Sam sobie nie poradzę, więc wezwę towarzysza, poczekajcie jeden dzień”. Ten dzień był dla dziadka prawdziwym piekłem. Przez cały czas wymiotował tę dziwną, czarną substancję. W międzyczasie Johan wezwał swojego przyjaciela, w takich przypadkach nazywanego „Kyōhan” (响搬). Następnej nocy, we dwóch, podjęli próbę rozwiązania problemu.
[120] Rytuał miał odbyć się w środku nocy. Przypomniałem sobie, dlaczego rytuały odbywają się w nocy – podobno to wyraz najwyższego szacunku dla yokai. Yokai i ludzie są równi, a „egzorcyzm yokai” to właściwie nie do końca poprawne określenie. Pierwotnie była to praca polegająca na rozmowie z yokai i doprowadzeniu do ugody, coś jak sąd cywilny. Jest też historia o tym, jak dostałem nauczkę za lekceważenie yokai, ale nieważne. W nocy Kyōhan i Johan oblali się nawzajem moczem. To trochę dziwna część egzorcyzmów yokai. Kapłani shintoistyczni oczyszczają swoje ciała, ale my musimy się wręcz ubrudzić. Nie wiem dlaczego (śmiech). Gaszą wszystkie światła w pokoju i zapalają świecę po wschodniej stronie. Kyōhan gra na jakimś instrumencie perkusyjnym (zapomniałem nazwy, rzadko używamy) w regularnych odstępach czasu. W tym czasie Johan nieustannie lekko policzkuje dziadka. Dźwięk instrumentu odbija się echem w pokoju. Kiedy płomień świecy nagle gaśnie, a odbijający się dźwięk brzmi, jakby dochodził z innego miejsca, to znaczy, że się udało. Potem zaczynają się negocjacje.
- [121] Kibicuję.
[122] Kiedy zaczęły się negocjacje, dziadek nagle wywrócił oczy i zaczął drżeć. Wtedy przerwali grę na instrumencie, przenieśli zgaszoną świecę na środek pokoju i zapalili ją ponownie. Tutaj jest kilka drobnych szczegółów, jak lekkie ukłucie igłą palca serdecznego dziadka, żeby wypłynęło trochę krwi, ale pominę je. Potem czytają coś w rodzaju wiersza, którego ogólne znaczenie to: „Dziękujemy za przybycie! Najpierw usiądźcie i odpocznijcie. Może na początek trochę owoców?”. W tym momencie dziadek, trzęsąc się, mocno uderzył ręką w podłogę. Nawet ja, jako początkujący, rozumiem, że ten wiersz to taka pogawędka, jak w negocjacjach między firmami: „Jak tam ostatnio?”. Ale jeśli nawet tego nie chcą słuchać, to sytuacja jest naprawdę kiepska. Lepiej rzucić wszystko i uciekać, ale ci dwaj na miejscu próbowali kontynuować.
[123] Jak już mówiłem, w takich sytuacjach często stosuje się siłę. Pierwsza propozycja brzmiała: „Dobra, weźcie sobie dziadka, ale oszczędźcie resztę ludzi”. To „weźcie sobie” też jest trochę dziwne, ale chodzi o to, żeby egzorcyści mogli odejść bez szwanku, a yokai poczekały i zabiły go w sposób wyglądający na wypadek, a nie taką jawną klątwę. Coś w stylu: „Róbcie, co chcecie, byleby się nie wydało”. Kiedy to powiedzieli, świeca na środku pokoju zgasła. Dopóki świeca płonie, jest to znak, że nadal chcą negocjować, ale jak zgaśnie, to jest naprawdę źle. Nie wiadomo, co się stanie.
[124] Wtedy dziadek zaczął się rzucać, wydając okropne dźwięki. Co więcej, w pokoju pojawiła się nieprzyjemna atmosfera. Konkretnie, chociaż w małym pokoju powinni być tylko Kyōhan, Johan i dziadek, czuło się, jakby było tam stłoczonych kilkadziesiąt osób. Nie było wyjścia, Kyōhan i Johan postanowili siłą się wycofać. Johan wziął przygotowaną wcześniej słomianą lalkę z imieniem dziadka, wbił w nią igłę, którą ukłuł palec dziadka, oblał dziadka psią krwią i wyciągnął go z pokoju. W tym czasie Kyōhan intensywnie grał na instrumencie i recytował wiersz pożegnalny.
[125] Sory, mam coś do załatwienia, wrócę później.
- [126] Czekam!
- [127]>>120 > W nocy Kyōhan i Johan oblali się nawzajem moczem. > > To trochę dziwna część egzorcyzmów yokai. Kapłani shintoistyczni oczyszczają swoje ciała, > ale my musimy się wręcz ubrudzić. Nie wiem dlaczego (śmiech) ↓ > Pierwotnie była to praca polegająca na rozmowie z yokai i doprowadzeniu do ugody, coś jak sąd cywilny. Jako stały bywalec forum okultystycznego, moja amatorska teoria: Może chodzi o dostosowanie swojej pozycji do yokai? Nie tylko mentalnie, ale też wizualnie. Treść negocjacji jest zaskakująco logiczna, ciekawe. (Oczywiście z perspektywy opętanego człowieka jest inaczej). >>1 Nie przejmuj się stylem pisania. Ciekawa treść, czekamy z niecierpliwością na resztę.
- [133] Czy nie wiadomo nawet, czy ma postać ludzką, czy zwierzęcą? Widziałem coś w nocy, kiedy się obudziłem, ale zupełnie nie wiem, co to było – materialny, biały, nieregularny wir. Widziałem to tylko raz i nic się potem nie stało. Paraliż senny to tylko halucynacje słuchowe, bez realnych szkód. Myślę, że to typowy stan, kiedy ciało śpi, a umysł jest obudzony.
- [134] Ciekawy jestem, co dalej.
[136] Wróciłem. Teraz idę wziąć kąpiel, potem napiszę.
- [137] Witaj z powrotem! Czekamy.
- [140]>>133 Myślę, że to nic złego. Ludzie ze zdolnościami czasami widzą takie rzeczy.
[141] No cóż, tak czy inaczej, Kyōhan i Johan, chroniąc dziadka, jakoś wytrzymali do rana. Rano znowu dali dziadkowi słoną wodę imbirową, tym razem otoczyli go liną shimenawa zmoczoną w słonej wodzie, a wyczerpany nocą dziadek zasnął w tym kręgu spokojnie. Prawdę mówiąc, często można tak łatwo kogoś ochronić, ale to nie jest fundamentalne rozwiązanie, a lina musi być cały czas mokra, inaczej nic z tego. Dlaczego nie zrobili tego od razu? Chodzi o przyczynę i skutek. Pierwotnie winny był nasz dziadek, więc chcieli pozwolić łasicom (yokai?) trochę go pomęczyć, a potem w nocy poprosić: „Słuchajcie, już go tak namęczyliście, wybaczcie mu”. Ale postawa drugiej strony była tak zła, że nie było na to czasu. Kiedy dziadek spał, Kyōhan, Johan, babcia dziadka, wójt i inni odbyli naradę.
[142] Na pewno przeciwnikiem był yokai łasicy, bez wątpienia Itachi Nyūdō. Często spotyka się formę „coś-tam Nyūdō”, a „Nyūdō” to rodzaj tytułu honorowego, jak „pan coś-tam”. Znaczenie „Nyūdō” (入道) to „ten, który wszedł na drogę (dōgyō)”. Dōgyō (道行) można rozumieć jako lata praktyki, siłę woli zdobytą przez praktykę, coś w tym stylu. Czasami odmawiając pracy, mówi się: „Moje dōgyō nie wystarczy, by podjąć się czegoś takiego”. Wracając do tego Itachi Nyūdō, to prawdopodobnie nie była jakaś niesamowita łasica, tylko coś innego, ale bardzo zaprzyjaźnionego z łasicami. Być może w dniu, kiedy dziadek je spalił, był Kannazuki, wszyscy zebrali się na imprezie, a dziadek ich podpalił i wszystkich zabił.
[143] Z perspektywy łasic, zostały nagle zabite bez żadnej winy, więc nic dziwnego, że się wściekły. Nie było mowy o negocjacjach, prawdopodobnie nawet zabicie dziadka przez klątwę nie ukoiło ich gniewu. Być może cała wioska mogła zostać unicestwiona, czy coś w tym stylu. Wszyscy zastanawiali się, co robić. Wtedy Johan powiedział: „Z opowieści dziadka wynika, że tego dnia spotkał wrednego faceta. Może zapytajmy go, czy czegoś nie wie”. Ale kiedy wezwali tego faceta i zapytali, powiedział, że „poprzedniego dnia w ogóle nie był w górach”.
[144] Wtedy Johan doznał olśnienia. „Wygląda na to, że w tę sprawę zamieszane jest coś jeszcze. Może tam znajdziemy rozwiązanie”. Więc wszyscy obudzili dziadka i zaczęli go wypytywać: „Czy ostatnio miałeś jakiś kontakt z innymi zwierzętami?”, „Czy przydarzyło ci się coś dziwnego?”. Ale nic mu nie przychodziło do głowy. W końcu przypomniał sobie historię o uratowaniu kota.
[145] Ktoś ma zdjęcie słodkiego kota?
- [146]>>145 Co ci nagle przyszło do głowy (śmiech).
- [147]>>145 Co jest? (śmiech).
[149] Tutaj trochę o kotach. Może lubicie Bakemonogatari czy Neko Musume, ale chyba najbardziej znaną kocią tajemnicą jest to, że „koty mają dziewięć żyć”. I tu właśnie tkwi problem z kocimi yokai. W przeciwieństwie do innych yokai, jak już się przyczepią, są bardzo uparte. Chociaż zazwyczaj nie chcą aktywnie wchodzić w interakcje z ludźmi. Kyōhan i Johan, po namyśle, postanowili postawić temu kotu Chōmeihai (長命牌).

[150] Czyli uczcili kota jako bóstwo. Pomyśleli, że jeśli kot rzeczywiście był w to zamieszany, to pomyśli: „Co? Czczą mnie jako boga? Dlaczego?”, i przyjdzie zobaczyć. Wtedy spróbują z nim negocjować. Cóż, pomijam aspekty feng shui, bo się na tym nie znam. W każdym razie, postawili kotu tabliczkę (hai), ułożyli kamienie i drewno, tworząc w domu babci coś w rodzaju prowizorycznego chramu. Kiedy skończyli, znowu zaczęło zachodzić słońce i nadszedł czas na decydującą bitwę.
[152] Nieważne, ale robicie takie rzeczy (wątki). W nocy znowu powtórzyli czynności z poprzedniego dnia, ale tym razem dziadek był bezpiecznie otoczony liną. Kiedy świeca po wschodniej stronie zgasła, lina zaczęła gwałtownie wysychać, więc ciągle polewali ją słoną wodą. Wokół panowała ciemność, ale w pokoju czuć było oddechy kilkunastu istot, a powietrze stało się bardzo ciężkie i napięte. Kiedy sytuacja trwała i pomyśleli: „Tak dalej być nie może, my też jesteśmy w niebezpieczeństwie”, dziadek gwałtownie usiadł. Jego oczy, mimo ciemności, dziwnie błyszczały.
[153] Tutaj można coś zauważyć. Taka ochrona działa tylko wtedy, gdy przeciwnik ma złe intencje. W rzeczywistości większość yokai szkodzi ludziom niewinnie, nieświadomie, i często takie metody nie działają. Kyōhan i Johan pomyśleli: „Mamy to!” Przenieśli świecę na środek pokoju i zapalili ją ponownie. Płomień mocno migotał i wyglądał, jakby miał zaraz zgasnąć, ale nie zgasł. Może to przez światło, ale w pokoju podobno pojawiło się wiele cieni ludzi.
[154] Wtedy Kyōhan przestał śpiewać wiersz. Co więcej, Johan zdjął wszystkie liny wokół dziadka i obaj szybko wyszli z pokoju. Powiedzieli babci: „Jeśli dziadek będzie żył jutro rano, to na razie możemy odetchnąć. Ale prawdopodobnie lepiej, żeby już nie opuszczał tej wioski. Niech nigdy więcej nie zbliża się do lasu. Postawcie w domu Chōmeihai dla kota i każdej nocy kładźcie przed nią trochę jedzenia i dużo wody. Następnego dnia dajcie tę wodę dziadkowi do picia”. Wydali wiele takich poleceń i pośpiesznie opuścili wioskę pod osłoną nocy.
- [155] Czyli oni też mają swoje zasady.
[156] Moim zdaniem ci dwaj byli bardzo mądrzy. Gdyby dziadek jednak umarł, prawdopodobnie nic więcej by nie mogli zrobić, a może sami staliby się następnym celem. Ucieczka, póki uwaga była skupiona na dziadku, była słuszna. Yokai, poza tymi z imieniem, niechętnie zbliżają się do regionu Kanto, więc tam pewnie byliby bezpieczni. Chociaż z powodu nalotów wojennych też było niebezpiecznie. Tej nocy świeca w pokoju dziadka płonęła aż do rana, a potem nagle zgasła wraz ze wschodem słońca.
[157] No cóż, to tyle historii mojego dziadka. Następna będzie historia o mnie, jego wnuku. Co było dalej: wojna skończyła się mniej więcej wtedy, gdy dziadek miał iść do gimnazjum. Rodzice dziadka zginęli w nalotach, więc dziadek został w domu babci. Nikt nie wie, co wydarzyło się tej nocy w pokoju. Może yokai urządziły sobie zawody sportowe (śmiech). Babcia była dość bogata, dom był duży, i tam się wychował. Z powodu sprawy z łasicami trudno mu było znaleźć żonę, ale w dość późnym wieku ożenił się z kobietą z wioski i mieli dziecko. Rok po urodzeniu dziecka zginął w lawinie błotnej. To dziecko dorosło i zostało moim ojcem. Cóż, jestem dzisiaj zmęczony i chciałbym się wcześniej położyć, więc może na razie przerwę tutaj?
- [158]>>157 Dzięki za wysiłek. Czekam z niecierpliwością na jutro.
- [160] Dziękujemy. Czekamy z niecierpliwością, ale proszę, dbaj o siebie i rób to w swoim tempie. Dobranoc.
- [162] W końcu, o co chodziło ze zdjęciem kota?
- [179] Nadrobiłem. Ciekawe. Czy w bezpośredniej konfrontacji jak w mandze ludzie łatwo przegrywają?
[203] Posprzątałem trochę i mam wolne, więc piszę dalej. To historia z czasów gimnazjum, moje pierwsze doświadczenie związane z yokai i chyba najniebezpieczniejsze. Mój dziadek zginął w lawinie błotnej, ale jego żona, czyli moja babcia, przeżyła. W tamtym czasie babcia dziadka zmarła na chorobę już dawno temu, więc moja babcia sama wychowywała mojego ojca. Mała wioska połączyła się z innymi wioskami i stopniowo się rozwijała, stając się małym miasteczkiem. Nadal była to kompletna dziura. Mój ojciec wychował się tam normalnie. Moja babcia, szczerze mówiąc, nie bardzo wierzyła w przesądy. Pewnie dlatego mogła poślubić mojego dziadka, o którym mówiono, że jest przeklęty. Dlatego przez pewien czas zaniedbywała kult kota. Ale za każdym razem, gdy to robiła, ojciec ciężko chorował, więc zaczęła sumiennie przestrzegać zasad.
[205] Ja nie miałem żadnych zdolności paranormalnych, ale mój ojciec chyba trochę miał. Podobno w dzieciństwie często rysował czarne, podobne do cieni postacie. Kiedy babcia pytała go: „Co to jest?”, zawsze odpowiadał: „Jest ich pełno za oknem”. Słysząc to, babcia zawsze myślała: „Ach, łasice wciąż nie zrezygnowały z zemsty”. Pewnie dlatego mój ojciec był bardzo skrytym i małomównym człowiekiem. Innymi słowy, miał problemy z komunikacją. Nie był zbyt aktywny, był dzieckiem, które szybko dojrzało, i znał trudy babci. Dlatego zawsze wiernie przestrzegał tego, co mówiła babcia, i nawet nie zbliżał się do lasu.
- [206] O, dobry wieczór!
- [208] O, jesteś!
[209] Może dlatego ojciec wyrósł na zdrowego człowieka. Po ukończeniu lokalnego liceum znalazł pracę w regionie Kanto. Oczywiście zabrał ze sobą ołtarzyk dla kota. Tam zakochał się, ożenił i urodziłem się ja. Jednak moja matka, widząc, jak ojciec codziennie odprawia jakieś przesądne rytuały, martwiła się, czy nie wpadł w sidła jakiejś sekty. Ale ojciec był uparty i nie chciał przestać. Kilka lat później urodziłem się ja.
Kamidana (Ołtarzyk domowy): Mały ołtarz ustawiany w japońskich domach. Miejsce kultu bóstw Shinto (rdzennej religii Japonii), zwłaszcza bóstwa opiekuńczego domu (ujigami) lub talizmanów (ofuda) z czczonych chramów.
[210] Trzy lata po moich narodzinach urodziła się moja siostra. Co roku na Obon (święto zmarłych) jeździliśmy do rodzinnego domu ojca, czyli do tego miasteczka. Zgodnie z naukami ojca, codziennie odprawiałem coś w rodzaju rytuału. Robiłem to od małego, stało się to nawykiem, i byłem raczej w stanie: „Czy inni tego nie robią?”. To było małe miasteczko na wsi, więc prawie wszyscy sąsiedzi się znali, i podczas takich wizyt dzieci z różnych domów często bawiły się razem. Jednak kiedy wszyscy szli łapać owady do lasu albo bawić się nad rzeką, mnie i siostrze babcia i ojciec zawsze zabraniali iść. Patrzenie, jak rówieśnicy radośnie tam idą, bardzo mnie kusiło.
[211] Cóż, mieliśmy też rodzinę ze strony matki, więc nie jeździliśmy tam co roku. Kiedy byłem w drugiej klasie gimnazjum, a siostra w szóstej podstawówki, podczas wizyty w tym miasteczku zdarzył się incydent. Miejscowy łobuz zaproponował, żebyśmy wymknęli się w nocy z domów i urządzili próbę odwagi na pobliskim cmentarzu. W tamtym roku ojciec nadal surowo zabraniał mi chodzić nocą po drogach. Bardzo mnie to pociągało i trochę się wahałem, ale przyjaciele mnie namówili i w końcu poszedłem. Moja siostra podsłuchała rozmowę i też chciała iść.
- [212] (Ochrona przed) trollami.
[213] W nocy, kiedy rodzice i babcia zasnęli, ja i siostra wymknęliśmy się po cichu z domu. Kiedy szliśmy do drzwi wejściowych, nagle Chōmeihai kota, które stało na ołtarzyku, spadło na tatami z głośnym hukiem. Wtedy się spieszyłem i nie zwróciłem na to uwagi. Jak mogło spaść z takim hukiem na tatami? Teraz wydaje mi się to trochę dziwne. Pewnie próbowało nas ostrzec. Może po prostu zwiał je wiatr, ale to byłoby zbyt duży zbieg okoliczności. Jednak ja i siostra w pośpiechu postawiliśmy Chōmeihai z powrotem na miejsce i odetchnęliśmy z ulgą, że rodzice i babcia nie obudzili się od hałasu.
Tatami: Tradycyjna japońska mata podłogowa. Wykonana ze słomianego rdzenia (wara) pokrytego plecioną matą z trawy igusa (omote).
- [214] Co dalej?
[215]>>214 Przepraszam, właśnie wspominałem siostrę. Potem spotkaliśmy się z innymi dziećmi i poszliśmy na cmentarz. Zebrało się nas 5-6 osób. Cmentarz nie był zbyt duży, a próba odwagi była prosta. W najdalszej części cmentarza był jeden bardzo stary grób bez imienia. Mieliśmy tam wcześniej zostawione kolorowe pałeczki jako znak. Każdy po kolei miał pójść i przynieść jedną. Ja byłem trzeci w kolejce, siostra przedostatnia. Kiedy nadeszła moja kolej, poszedłem i bez problemu przyniosłem pałeczkę. Nie mam absolutnie żadnych zdolności paranormalnych, więc nic nie czułem ani nie widziałem. Potem przyszła kolej na siostrę. Poszła sama w głąb cmentarza.
- [216] Zły omen.
[217] I wtedy stało się coś dziwnego. Czekaliśmy dość długo, ale siostra nie wracała. Byłoby dobrze, gdyby pojawił się Pan T. urodzony w świątyni (※ internetowy mem), ale najwyraźniej był zajęty. Nie było wyjścia, ja jako brat i łobuz poszliśmy jej poszukać. Weszliśmy na cmentarz i mniej więcej w połowie drogi znaleźliśmy siostrę. Wyglądała dziwnie. Stała przy drzewie rosnącym na cmentarzu, odwrócona twarzą do drzewa i coś mamrotała.
[223] Ja i łobuz zawołaliśmy ją, ale nie odpowiedziała. Zrobiło nam się straszno, więc podeszliśmy do niej i odwróciliśmy ją w naszą stronę. Nadal coś mamrotała i lekko drżała. Nie wiedzieliśmy, co robić, ale postanowiliśmy zabrać ją z powrotem do reszty. Kiedy inni zobaczyli jej stan, zaniepokoili się i zaczęli do niej mówić, ale nie reagowała. Próba odwagi została zakończona. Cała akcja była tajemnicą przed dorosłymi i nie chcieliśmy, żeby nas nakrzyczano, więc po cichu wróciliśmy do domów, naiwnie myśląc, że „do rana siostrze się poprawi”. Wziąłem siostrę za rękę, wróciłem z nią do domu i zaprowadziłem ją do łóżka. Na szczęście szła za mną, gdy lekko pociągnąłem ją za rękę, więc nie było większych problemów. Położyłem ją spać, a sam, chociaż też się bałem, nie chciałem mówić dorosłym, bo bałem się kary. Zostawiłem to tak i poszedłem spać. Cóż, teraz trochę rozumiem jej stan z tamtego czasu. Myślę, że została „gō” (囂) przez yokai.
[224] „Gō” (囂), czasem pisane bardziej skomplikowanie jako „嚻” (gō). Co to jest? Podobno to znak, którym dawni ludzie zapisywali odgłosy wydawane przez yokai. Obecnie ma to głębsze znaczenie – być przestraszonym przez yokai i stracić część duszy. Nie wiem, czy to prawda, ale podobno ludzka dusza składa się z siedmiu dusz i ośmiu duchów (shichikon happaku), i to jest stan, w którym część została zabrana. Sposoby zabrania są różne, i metody radzenia sobie z tym też.
[225] Przepraszam. Znowu robię się śpiący. Spałem sporo w dzień, ale im więcej śpię, tym bardziej chce mi się spać. Chcę wyregulować zegar biologiczny, więc na razie znikam. Wrócę, jak będę miał czas.
- [227]>>225 Dobranoc. I powiedz, jak czytać te znaki w „”, bo ich nie widzę.
- [230]>>227 Znaki w cudzysłowie to te. Ten, o którym mówi „czasem pisane bardziej skomplikowanie jako 嚻”, to ten znak.
- [236] Czy takie znaki można nadawać imionom? Wydaje się, że mogą przynieść klątwę albo ochronę… Więc kot był sprzymierzeńcem czy wrogiem? Czy za pierwszym razem (kiedy wypuścił kota) wredny facet był sobą, a za drugim razem (incydent z pieczonym ziemniakiem) to był kot przemieniony w faceta?
- [238]>>230 Ach, dziękuję. Nie potrafiłem przeczytać żadnego z nich, więc jestem wdzięczny.
[240]>>236 Też tego dokładnie nie wiem. To tylko historia, którą usłyszałem od babci, nie wiem, czy jest prawdziwa.
[241] Kontynuacja z wczoraj. Zostawiłem siostrę i położyłem się do łóżka. Spaliśmy w tym samym pokoju, na futonach rozłożonych na tatami. Oczywiście martwiłem się o siostrę i bardzo się bałem, więc nie mogłem zasnąć. Po jakimś czasie, gdy już przysypiałem, usłyszałem dziwny dźwięk z sąsiedztwa. Dochłodził od strony siostry. Odwróciłem lekko głowę w jej stronę i zobaczyłem, że siedzi. Na początku nie wiedziałem, co robi, ale gdy przyjrzałem się uważniej, zobaczyłem, że siostra żuje własne włosy. Miała włosy do ramion. Wyrwała sobie garść włosów i wciskała je siłą do ust, jakby chciała się nimi udusić.
- [242] Straszne…
[243] Chciałem krzyczeć. Ale gardło miałem jakby zatkane i nie mogłem wydobyć z siebie dźwięku. To nie był paraliż senny, myślę, że po prostu byłem zbyt zszokowany. Wpatrywałem się w siostrę przez chwilę, a potem pomyślałem: „Kurczę, muszę coś zrobić” i szybko zapaliłem światło. Spojrzałem na siostrę – z powodu siłowego wyrywania włosów, z części skóry głowy ciekła jej krew. Na futonie było pełno jej włosów, ale oprócz tego było też mnóstwo krótkich włosów, które najwyraźniej nie należały do niej. Tym razem krzyknąłem i pobiegłem obudzić ojca, matkę i babcię.
[247] Potem, aż do rana, działo się wiele rzeczy. Było strasznie i byłem tak zdezorientowany, że niewiele pamiętam. Ojciec, matka i babcia wstali, jakoś siłą powstrzymali siostrę, a ponieważ nadal się rzucała, związali ją linami. Potem wypytywali mnie, dzwonili do domów innych dzieci. Mnie ciągle pytali: „Czy wszystko w porządku? Czy źle się czujesz?”. Odpowiedziałem, że „wszystko w porządku”, a matka zabrała mnie do innego pokoju, kazała położyć się do łóżka i powiedziała: „Po prostu śpij”.
[248] Kiedy obudziłem się następnego ranka, siostra była znacznie spokojniejsza. Ale miała bardzo wysoką gorączkę i kiedy poszedłem ją zobaczyć, strasznie majaczyła. Babcia mnie zawołała i opowiedziała mi tę historię o moim dziadku. W końcu zrozumiałem, dlaczego do tej pory robiłem te rytualne rzeczy. Powiedziano mi: „Nie wychodź z domu”, i siedziałem w pokoju z telewizorem, grając cały czas w Pokemony. To była generacja Gold/Silver, ale Pokemony są trochę jak shikigami, prawda (śmiech)? Około południa do naszego domu przyszli znajomi babci? Nie wiem dokładnie, dorośli z innych domów, z którymi często bawiliśmy się na Obon. Byli też starsi ludzie. Dorośli wsadzili siostrę do samochodu i gdzieś ją zabrali.
[249] Przypomniałem sobie, musicie iść na wybory. Nie zapomnijcie. Cóż, pewnie pojechali do jakiegoś dużego szpitala czy coś. Ja i babcia zostaliśmy pilnować domu. W tym czasie pokój, w którym spała siostra i ja, był praktycznie zamknięty na klucz, ani ja, ani babcia nie próbowaliśmy tam wchodzić. Wieczorem dorośli nadal nie wracali. Ja i babcia bardzo się martwiliśmy, ale nie mieliśmy ochoty wychodzić z domu i iść do kogoś innego. Najbliższy dom był 10 minut piechotą, ale nie chciałem wychodzić na zewnątrz i iść nocą po drodze. Wtedy za drzwiami przesuwnymi (fusuma) pokoju siostry zaczął dobiegać jakiś drapiący dźwięk.
[250] Na początku ja i babcia baliśmy się i udawaliśmy, że nic nie słyszymy, nie chcieliśmy iść sprawdzać. Dźwięk stawał się coraz głośniejszy, aż w końcu z pokoju zaczęły dobiegać jakby głosy. Były to szepty, nie mogłem zrozumieć treści. Mimo to ignorowaliśmy to. Ale podczas kolacji usłyszeliśmy trzask – ołtarzyk, który stał na półce, przewrócił się. Szybko go podnieśliśmy, ale Chōmeihai, które czciło kota, było pęknięte.
- [251] Czytam.
[252] To nas z babcią załamało. Zadzwoniliśmy po znajomego faceta z pobliskiego domu, żeby przyszedł. Sprawdził pokój siostry i podobno nic tam nie było. Ja i babcia nie spaliśmy aż do świtu. Wtedy zadzwoniła moja matka. Siostra zmarła w szpitalu z powodu nagłego pogorszenia stanu. Przyczyną śmierci było ostre zapalenie płuc.
[253] Sory, zgłodniałem, idę coś zjeść.
- [255] Co? Zmarła?
[256]>>255 Tak. Na początku tego wątku powinien być spoiler… Jem smażony ryż, poczekajcie chwilę (śmiech).
- [257]>>256 Ach, nie zauważyłem.
[258] Wróciłem. Ojciec i matka, którzy wrócili ze szpitala, byli bardzo wyczerpani. Ja w tym momencie padłem ze zmęczenia po nieprzespanej nocy i poszedłem spać. Wstałem raz w nocy, żeby napić się wody, i usłyszałem, jak dorośli rozmawiają o pogrzebie i innych sprawach. Wróciłem do pokoju, zasnąłem i obudziłem się następnego ranka. Czułem się dziwnie ospały i byłem cały spocony nieprzyjemnym potem. Chciałem wziąć prysznic, więc wyszedłem z pokoju i skierowałem się do łazienki. Spotkałem matkę, która na mój widok krzyknęła głośno.
- [259] Witaj z powrotem.
[260] Pokazano mi moją twarz w lustrze. Miałem na twarzy mnóstwo dziwnych, czerwonych kropek, wyglądało to obrzydliwie. Były na twarzy i szyi. Nic mnie nie bolało ani nie swędziało, ale czułem się bardzo ospały. Zmierzyłem temperaturę, ale nie miałem gorączki. Znowu zamknięto mnie w pokoju i kazano spać. Dorośli znowu zaczęli rozmawiać obok, a po chwili wybuchła kłótnia. Byłem na wpół przytomny i nie pamiętam dokładnie treści, ale chodziło o to, co ze mną zrobić. Zasnąłem, ale miałem bardzo wyraźny i dziwny sen. We śnie stałem przed lodówką. W szczelinie między lodówką a ścianą tkwiła do połowy ludzka twarz i piszczała wysokim głosem: „Idź stąd, idź stąd”. Ale byłem strasznie spragniony i chciałem wyjąć sok z lodówki, więc zignorowałem to i otworzyłem ją. W środku było ciało kobiety. Jak to opisać? Kobiety, ale raczej jak manekin ze sklepu, bez głowy, stóp i rąk, tylko tułów od ramion do ud? To ciało kobiety tkwiło w lodówce, wystawiając w moją stronę coś w rodzaju kobiecych genitaliów. Poczułem nagłe podniecenie i odruchowo zdjąłem spodnie…
[261] Cóż, reszty możecie się domyślić. Kiedy się obudziłem, była noc. Dolna część ciała była trochę lepka i mokra, czułem się obrzydliwie. Pomyślałem: „Och, chyba narobiłem sobie kłopotów”. Zapaliłem światło i sprawdziłem pościel. Było trochę tej białej wydzieliny, ale oprócz tego, zmieszana z nią, była duża plama krwi.
[262] Te czerwone kropki? Sprawdziłem swoje ciało i okazało się, że pojawiły się aż do podbrzusza. Kiedy pokazałem to dorosłym, razem z tym, co było na pościeli, matka zaczęła płakać i przytulać mnie, mówiąc: „Wszystko w porządku, wszystko w porządku”. Potem matka przygotowała mi jedzenie. Zjadłem trochę chawanmushi (japoński budyń jajeczny na parze) i okayu (kleik ryżowy), dostałem też trochę kakigōri (japoński deser lodowy), pograłem w Pokemony. W środku nocy zadzwonił dzwonek do drzwi. Do mojego pokoju wszedł mężczyzna w średnim wieku. To było moje pierwsze spotkanie z nauczycielem.

- [263] Kibicuję.
[264] Dzisiaj dobry moment na przerwę, więc na tym skończę. Przepraszam, że zawsze tak mało posuwam się do przodu. Pisanie o tym jest dla mnie dość bolesne. Cóż, pozwólcie, że na chwilę przerwę temat shikigami i tym podobnych.
[265] Jak wspomniałem na początku, nie sądzę, żeby ktokolwiek obecnie potrafił realnie używać shikigami. Jest wiele trudnych do wyrażenia punktów, których sam do końca nie rozumiem, ale powiem to, co usłyszałem od nauczyciela. Dlaczego nie można ich używać? Bo dla ludzi żyjących we współczesnej Japonii jest to prawdopodobnie niemożliwe. Pamiętacie rozmowę o „Nyūdō” i „Dōgyō”? „Dōgyō” można rozumieć dosłownie jako „podążanie drogą”. Chodzi o to, by faktycznie podążać drogą, doświadczać jej, rozumieć świat i inne rzeczy, których nie da się wyjaśnić słowami, i w ten sposób osiągnąć stan Nyūdō. Ale co najbardziej przeszkadza w osiągnięciu Nyūdō? To pismo.
[266] Cóż, może też słowa? Przepraszam za tak abstrakcyjne wyjaśnienie, ale weźmy na przykład znak kanji „一” (jeden). Wyraża on „jeden” i widząc go, myślimy: „Ach, jeden”. Ale rzeczywiste pojęcie „jeden” nie da się wyrazić takim znakiem jak „一”. Mamy „jeden przedmiot”, „jedną kartkę” i tak dalej. Ale kiedy znamy już znak „一”, ograniczamy nasze rozumienie słowem „jeden” i to utrudnia nam prawdziwe zrozumienie „jedynki”. Podobno ludzie, którzy chcieli zdobyć dawną moc, od małego celowo nie uczyli się pisać.
- [268] W telewizji był znany onmyōji, czy to było ustawione? Mówił coś o shikigami.
[269] Dlatego zwierzęta stosunkowo łatwo osiągają Nyūdō – nie znają słów ani pisma, ich postrzeganie nie jest ograniczone, i łatwiej im gromadzić dōgyō. Oczywiście, można na to spojrzeć z perspektywy, że słowa i pismo pozwalają ograniczyć pojęcia i łatwiej je kontrolować, ale przynajmniej z punktu widzenia gromadzenia dōgyō, jest to duża przeszkoda dla ludzi w porównaniu z innymi istotami. Dlatego metody treningowe w tych tajemnych dziedzinach rzadko są zapisywane w książkach. Zapisanie ich w formie pisma ogranicza rozumienie metody treningowej i ostatecznie uniemożliwia trening. Wiecie, ten sam tekst można interpretować na wiele sposobów, prawda? Dlatego podstawą jest przekaz ustny, ale wojna sprawiła, że Japonia straciła wiele. We współczesnym społeczeństwie japońskim prawdopodobnie próbuje się używać tych rzeczy, opierając się wyłącznie na piśmie i dokumentach, ale nawet jeśli się próbuje, „rozumienie” jest zawężone i staje się to niemożliwe.
[270]>>268 Nie wiem. To trudne, zdaniem nauczyciela niemożliwe, ale może istnieją geniusze, którzy potrafią to przekroczyć i zrozumieć. Świat jest wielki. Przepraszam za trudną dyskusję, mimo że mam tylko gimnazjum. Ja i nauczyciel mamy duże trudności podczas nauki. Różnica w szybkości rozumienia z pismem i bez jest ogromna.
[271] PS: Mówiąc o Zachodzie, dawniej ludzie, którzy poważnie podchodzili do treningu, czasami oślepiali się i ogłuszali. Może trzeba aż tyle, żeby zobaczyć pewne rzeczy.
- [272]>>271 Można to zrobić sztucznie. Na przykład, jeśli yokai lub mściwy duch zabiorą ci oczy lub duszę albo zamieszkają w nich. Próba zobaczenia oczami prowadzi do bycia zwiedzionym i zdominowanym przez świadomość kogoś innego. Aby się uwolnić, trzeba zobaczyć coś zupełnie innego.
[273] Dobra, na dzisiaj idę spać. Przepraszam za skomplikowaną dyskusję na sam koniec. Dobranoc.
- [274] Niezwykle interesująca i fascynująca rozmowa. Dobranoc.
- [275] Dziękujemy za wysiłek. Było ciekawie. Dobranoc.
[278]>>272 Kto wie. Wydaje się skomplikowane. A propos posługiwania się duchami, przypomniało mi się, że klienci, którzy do nas przychodzą, często nie rozróżniają yokai od duchów, więc czasami dostajemy zapytania spoza naszej specjalizacji. Opowiem krótko historię kobiety, która przyszła kiedyś do mojego nauczyciela.
- [279] W buddyzmie ezoterycznym (Mikkyō) chyba była praktyka Muga-ryoku (siła braku ego). Podobno dopiero po osiągnięciu stanu Muga, wolnego od wszelkich przywiązań, można używać technik Mikkyō.
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania? Część 7
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania? Część 6
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania? Część 5
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania? Część 4
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania? Część 3
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania? Część 2
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania?