-
Po tym, jak zobaczyłem coś dziwnego. Ciąg dalszy
-
Widzę swoje ja z równoległych światów, macie jakieś pytania?
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania? Część 4
-
Ci, co chcieliby zacząć życie od nowa, chodźcie, opowiem wam o moich skokach w czasie
-
Kiedy ludzie umierają, na pewno przychodzi po nich „powitanie”, prawda? Mój stary też mówił, że przyszedł po niego przyjaciel, gdy umierał.
-
Doświadczyłem czegoś, co zmusiło mnie do uwierzenia w reinkarnację
-
Wasze poglądy na życie po śmierci
-
Mam wspomnienia z poprzedniego życia, są pytania? [część pierwsza]
-
【WIADOMOŚĆ ALARMOWA】Udowodniono istnienie życia po śmierci.
-
Chyba przybyłem z innego świata
-
Mam wspomnienia z poprzedniego życia, są pytania? 【Część druga】
-
Dokonałem niesamowitego odkrycia dzięki prowadzeniu dziennika snów
-
Pozwólcie, że opowiem wam, jak cała moja klasa z liceum walczyła ze złym duchem
-
Mój 3-letni syn chyba pamięta swoje poprzednie życie…
-
Wygląda na to, że byłem w innym świecie przez około tydzień
-
Pracuję jako łowca yōkai, macie jakieś pytania? Część 5
-
Czy myślisz, że projekcja astralna istnieje?
-
Analiza 121 tweetów Rei Kokubuna, podróżnika w czasie z 2058 roku 【Dokładna Analiza】
-
【Podróżnik w czasie?】 Tajemniczy mężczyzna „(klepie po ramieniu) Spójrz za siebie” → W następnej chwili…
-
Od czterech lat mieszkam z demonem
-
Opowieść z czasów podstawówki o podróży do innego świata? „Shōwa 73 → Rinmyōe”
-
Hej, ludziska, wierzycie w reinkarnację i poprzednie życia?
-
„Swobodne kontrolowanie snów” „Świadome sny” potrafię to robić, masz jakieś pytania? Nauczę cię jak to się robi
-
【OSTRZEŻENIE】Chciałbym podzielić się moim odkryciem prawdziwej natury życia

[1] Kiedy byłam w podstawówce, razem z młodszą siostrą trafiłyśmy do miejsca przypominającego inny świat. Do dziś nie jestem pewna, co to właściwie było, dlatego chciałabym opowiedzieć o tym komuś, kto zna się na tego typu historiach, interesuje się zjawiskami paranormalnymi lub po prostu jest ciekawy. Nie jestem dobra w pisaniu, a chociaż próbowałam odtworzyć wspomnienia z siostrą, niektóre fragmenty są niejasne. Przepraszam za to, ale jeśli mimo wszystko chcecie posłuchać, to proszę. Odpowiedzi mogą pojawiać się z opóźnieniem. Jeśli ktoś jest chętny, zacznę.
- [2] Jestem.
[3] >>2 Dziękuję. Byłam wtedy w trzeciej klasie podstawówki, a moja siostra w pierwszej. To były wakacje, koniec sierpnia, został nam jeszcze tydzień wolnego. Myślę, że było około wpół do dziewiątej wieczorem. Poszłyśmy we dwie na polecenie do domu krewnych, który znajdował się niedaleko. Droga powrotna prowadziła przez opuszczoną świątynię shintoistyczną (jinja), która była ciemna, niesamowita i straszna, więc umówiłyśmy się z siostrą, że przebiegniemy przez nią jak najszybciej. Dałam sygnał i obie przecięłyśmy szeroki teren świątyni. Wtedy moja siostra upadła za mną. Kiedy podbiegłam do niej w panice, miała łzy w oczach i powiedziała: „Nie mogę wstać”.
Świątynia (jinja): Obiekt religijny w shintoizmie. Tradycyjne miejsce kultu w Japonii i jedno z duchowych centrów lokalnej społeczności.
[4] „Co to znaczy, że nie możesz wstać?” – zapytałam. Siostra odpowiedziała, że ktoś trzyma ją za nogę. Kiedy wytężyłam wzrok w ciemności, zobaczyłam coś w rodzaju czarnej kałuży u jej stóp. Prawa noga siostry była w niej zanurzona mniej więcej do kolana. To było fizycznie niemożliwe. Przestraszyłam się i sama byłam bliska płaczu, ciągnąc za nogę siostry. Ale nie mogłam jej wyciągnąć, co więcej, zapadała się coraz głębiej. W końcu ja też zaczęłam tonąć. Płacząc, wołałyśmy o pomoc, ale nikt nie przyszedł. Miejsce, w które tonęłyśmy, było zimne, a czarna woda oblepiała nasze ciała. Kiedy całe się zanurzyłyśmy, straciłam przytomność.

[5] Kiedy odzyskałam przytomność, byłam cała przemoczona i zaczepiona o złamane drzewo. Moje ciało było do połowy zanurzone w czymś, co przypominało czarny staw, większy niż poprzednia kałuża. Obok zobaczyłam siostrę w podobnym stanie. Niedaleko stawu widać było kilka drewnianych domów. Na niebie rozciągał się piękny zachód słońca. Nie było widać żadnych ludzi. Obie wyszłyśmy ze stawu i ruszyłyśmy w stronę domów. Było to zupełnie nieznane miejsce, bez śladu ludzi, co bardzo nas przerażało. Kiedy szłyśmy, ktoś zawołał nas z tyłu.
[6] Była to nieznajoma staruszka w zniszczonym, brudnym kimonie. Mówiła, poruszając ustami jakby przeżuwała, więc nie do końca rozumiałam, co mówi, ale wydawało się, że zaprasza nas do swojego domu. Mówiła po japońsku. Wyglądała na miłą osobę, więc poczułyśmy ulgę. Jej dom był jednym z drewnianych budynków. Kiedy otworzyła skrzypiące drzwi, w środku były cztery osoby. Chwilę wcześniej nie czułam żadnej obecności, więc zrobiło mi się nieswojo, że nagle jest tam tylu ludzi. Kobieta około dwudziestki, chłopak w wieku gimnazjalnym, mężczyzna około trzydziestki w okularach i dziewczynka w moim wieku. Wszyscy patrzyli na nas bez wyrazu. Wnętrze domu przypominało stare domy z podręczników, było tam palenisko irori. Ich ubrania, zniszczone kimona i monpe, wyglądały jak z czasów wojny. Chłopak miał na sobie mundurek szkolny (gakuseifuku).
Irori: Tradycyjne japońskie palenisko w podłodze, wyłożone popiołem, służące do palenia drewna lub węgla drzewnego. Używane do ogrzewania, gotowania i oświetlenia.
Monpe: Luźne spodnie robocze noszone głównie przez kobiety, szczególnie popularne w czasie wojny.
Gakuseifuku: Japoński mundurek szkolny. Chłopcy zazwyczaj noszą mundurek ze stójką (tsume-eri) lub marynarkę, a dziewczęta mundurek marynarski lub marynarkę.
[7] Według staruszki, trzydziestokilkuletni mężczyzna („tata”) i kobieta („mama”) byli małżeństwem. Mężczyzna był synem staruszki. Dwudziestokilkuletnia kobieta („starsza siostra”) i chłopak byli dziećmi tej pary. Mieszkali razem jako trzy pokolenia. Starsza siostra pomogła nam przebrać mokre ubrania. Dostałam ubrania chłopaka – koszulę ze stójką i spodnie. Moja siostra dostała małe, stare monpe. W tym czasie starsza siostra mówiła tylko pojedyncze słowa, jak „to”, „załóż”. Reszta rodziny siedziała w seiza i milczała. Wyglądało na to, że zbliża się kolacja i my też miałyśmy zjeść razem z nimi.
Seiza: Tradycyjny japoński sposób siedzenia na piętach z kolanami zgiętymi. Często stosowany w formalnych sytuacjach.
[8] Podano nam zielony ryż, zupę miso bez dodatków i trochę czegoś, co wyglądało jak dzikie zioła. Byłam zaskoczona. Moja siostra zrobiła bardzo niezadowoloną minę. Złożyliśmy ręce, mówiąc „Itadakimasu”, i wszyscy zaczęli jeść. Zapytałam: „Chciałabym wrócić do domu, jak mogę to zrobić?”. Mama: „Skąd przybyłyście?”. Ja: „Z miasta XX w Tokio”. Mama: „Tego nie wiem. A ty, tato?”. Tata: „Ja też nie znam”. Mama: „W takim razie my nie wiemy”. Mimo że pytałam kilka razy, rodzina z tego domu wydawała się nie znać nie tylko „miasta XX w Tokio”, ale nawet samego „Tokio”. Kilka razy podawali nazwy miejsc, pytając „Może stąd?”, ale były to nazwy, których nigdy nie słyszałam. Kiedy zapytałam: „Więc gdzie my jesteśmy?”, odpowiedzieli: „W Kanagawa no Shōjōshi”.
Itadakimasu: Japoński zwrot grzecznościowy używany przed posiłkiem, wyrażający wdzięczność za jedzenie i tym, którzy je przygotowali.
Zupa miso (misoshiru): Tradycyjna japońska zupa na bazie pasty miso i bulionu dashi, z różnymi dodatkami.
[9] Ponieważ nie jadłyśmy zbyt chętnie, powiedziano nam, że resztę zjemy później, więc grzecznie zjadłyśmy to, co nam podano. Zielony ryż miał nieokreślony smak. Nie potrafię go porównać do żadnego jedzenia z naszego świata. Był jakby słodki i gorzki jednocześnie. W dzikich ziołach były robaki. Kiedy się zawahałam, siostra mi je zabrała. Po jedzeniu tata wyjaśnił nam różne rzeczy. To miejsce nazywało się „Kanagawa no Shōjōshi”. Pokazali mi znaki kanji, ale zapomniałam je. Ale to nie była prefektura Kanagawa. Był sierpień, a data była podobno dzień po tym, jak poszłyśmy na polecenie (według mojej siostry). Podczas rozmowy poczułam, że istnieje jakaś rozbieżność w postrzeganiu rzeczywistości między nami a tą rodziną. Dlatego zapytałam o coś fundamentalnego: „Który mamy rok w Japonii?”. Wtedy tata odpowiedział: „W Japonii mamy dwunasty rok ery Rinmyōe”. „Co to jest Rinmyōe? Nie mamy ery Heisei?” – zapytałam zaniepokojona.
Nengō: Unikalny japoński system nazw er. Nazwa ery zmieniana jest przy intronizacji nowego cesarza lub ważnych wydarzeniach. Przykłady: Shōwa, Heisei, Reiwa.

[10] Najwyraźniej w tym świecie era Shōwa skończyła się w 73. roku, a następną erą była „Rinmyōe”. I… byli w trakcie wojny. Ani ja, ani moja siostra nie znałyśmy dobrze historii, ale teraz, porządkując wspomnienia, myślę, że od około 20. roku ery Shōwa (1945) historia potoczyła się inaczej niż ta, którą znamy, była to historia, o której nigdy nie słyszałyśmy, więc prawdopodobnie wtedy światy się rozdzieliły. Tata i reszta rodziny najwyraźniej uznali nas za chore na coś i powtarzali: „Biedne dzieci”. Moja siostra zapytała mnie: „Nie możemy wrócić do domu?”. Ja też się tego obawiałam, ale odpowiedziałam: „Na pewno wrócimy”. Jednak później siostra powiedziała mi, że wyczuła, że ja też się boję. Ponieważ było już ciemno, pozwolono nam zostać na noc.
- [12] Jak wyglądały ubrania ludzi z tego innego świata (tymczasowego)?
[13] >>12 Hmm, już trochę o tym pisałam, ale generalnie były zniszczone, wyblakłe i brudne. Coś pomiędzy kimonami, japońskimi ubraniami z czasów II wojny światowej a strojami chłopów z okresu Edo… może coś takiego. Były też ubrania w stylu zachodnim. My miałyśmy na sobie: ja T-shirt i krótkie spodenki, siostra podkoszulek i szorty, obie miałyśmy sandały. Nikt nic specjalnie nie komentował, ale starsza siostra patrzyła na nasze ubrania z miną typu „Co to jest?”.
[14] Ciąg dalszy. Następnego dnia rano starsza siostra zabrała nas do przychodni. Przychodnia była duża, a wokół kręciło się wielu ludzi w mundurach wojskowych. Wyszedł lekarz w białym kitlu i okularach i zapytał nas o dotychczasowe wydarzenia. Opowiedziałyśmy wszystko, co mogłyśmy, a on słuchał z uśmiechem, kiwając głową. Potem zadał nam kilka pytań i kazał bawić się wskazanymi zabawkami. Starsza siostra i lekarz rozmawiali o czymś w osobnym pokoju. Kiedy nadstawiłam uszu, usłyszałam mniej więcej coś takiego: Lekarz: „Czy te dzieci to znowu jacyś wasi krewni?”. Starsza siostra: „Nie. Zgubiły się”. Lekarz: „Trwa wojna, więc pewnie doznały jakiegoś szoku i mają zaburzenia psychiczne”. Starsza siostra: „Więc jednak”. Lekarz: „To nienormalne, żeby tak kłamać jak z nut. Albo naprawdę uwierzyły, że coś takiego przeżyły”. Starsza siostra: „Miały też dziwne ubrania”. Lekarz: „W takim razie ich rodzice też mogą mieć problemy psychiczne”. Starsza siostra: „Hospitalizacja?”. Lekarz: „Tak”.
[15] Nie do końca rozumiałam, ale poczułam mgliście, że jeśli nas hospitalizują, nie będziemy mogły wrócić do domu. Okno było zamknięte od zewnątrz i miało kraty. Za drzwiami byli lekarze. Chciałyśmy uciec, ale nie wiedziałyśmy jak. Kiedy rozmawiałyśmy z siostrą „Co robimy?”, wszedł lekarz i zaprowadził nas do zielonej ciężarówki, mówiąc: „Wsiadajcie do tego samochodu”. „Bardzo się starałyście, więc zabiorę was w fajne miejsce” – powiedział lekarz, ale ja i siostra zrozumiałyśmy, że zabierają nas do szpitala psychiatrycznego czy czegoś podobnego. Kiedy wsiadałyśmy, starsza siostra oddała nam nasze pierwotne ubrania. Na pace ciężarówki oprócz nas było kilkanaście innych osób. Około połowa z nich miała nieobecne spojrzenie. Niektórzy byli skrępowani. Na zewnątrz lekarz mówił do starszej siostry: „W tej okolicy co trzy dni pojawia się ktoś z zaburzeniami psychicznymi, to naprawdę kłopotliwe”. Ciężarówka ruszyła. Jechała drogą, najwyraźniej w kierunku jakichś gór. Raz na poboczu leżał martwy człowiek. Miał ślady jakby po postrzale. W pewnym momencie mężczyzna bez prawej nogi, który jechał z nami na pace, zaczął krzyczeć i wyskoczył. Usłyszałyśmy głuchy odgłos i zniknął nam z oczu. Kierowca jechał dalej, nie zwracając na to uwagi. Początkowo myślałam, żeby gdzieś wyskoczyć i uciec, ale zrobiło mi się strasznie.

- [16] Skoro nie znali Tokio, to może historia była inna już od czasów wcześniejszych niż Shōwa? Ale skoro rozumieli współczesny język, to może historia różniła się od czasów Meiji lub Taishō.
[17] Wkrótce ludzi zaczęło ubywać i ciężarówka wjechała na górską drogę. Bardzo trzęsło. Przed wjazdem w góry było mnóstwo ludzi, którzy tańczyli jak szaleni, rzucali w nas mandarynkami i śmiali się głośno. Wiele mandarynek wpadło na pakę. Byłyśmy głodne, więc zjadłyśmy je – były bardzo smaczne. Zastanawiało mnie jednak, skąd wzięli te mandarynki, skoro w pierwszym domu wyraźnie brakowało zapasów. Poza tym ci ludzie rzucający mandarynkami nie wyglądali, jakby byli zamknięci w szpitalu. Kiedy wjechaliśmy w góry, trawa była bujna, a ziemia wydawała się miękka, więc siostra zasugerowała: „Może to zadziała jak poduszka i uda nam się bezpiecznie wyskoczyć?”. Było jednak ciemno i nie widziałam dobrze podłoża, więc się bałam. Ale siostra błyskawicznie wyskoczyła. Ja też zebrałam się na odwagę i skoczyłam. Rzeczywiście nic poważnego się nie stało, ale upadając, uderzyłam się w ramię. Bardzo bolało. Siostra podbiegła do mnie i poczułam ulgę, że udało nam się uciec.
[18] >>16 Ach… Rzeczywiście, to możliwe. Nie pamiętam wszystkiego bardzo dokładnie (to było zanim zaczęłam mieć lekcje historii), więc może historia była podobna tylko do pewnego momentu. Zastanawiam się jednak, na ile ci ludzie z tamtego domu znali swój własny świat.
- [19] Nie wiem, ile lat temu to było, ale dlaczego zdecydowałaś się opowiedzieć tę historię właśnie teraz?
[20] >>19 Jak już trochę napisałam w [1], do tej pory nie wiemy, czym właściwie było to doświadczenie. Zaraz po powrocie próbowałyśmy kilka razy opowiedzieć o tym ludziom wokół, bo chciałyśmy się dowiedzieć, ale nikt nie traktował nas poważnie. Wtedy, szukając w internecie haseł typu „inny świat”, natknęłam się na opowieści innych ludzi i pomyślałam: „Aha, na forum internetowym są ludzie, którzy potraktują taką historię poważnie”. Porozmawiałam z siostrą i postanowiłyśmy, że w niedzielę, kiedy mamy czas, spróbujemy komuś o tym opowiedzieć.
[21] Przepraszam za opóźnienie. Ciąg dalszy. Udało nam się uciec, co było dobre, ale byłyśmy kompletnie zagubione i nie wiedziałyśmy, co dalej robić. Same mandarynki nie wystarczyły, byłyśmy głodne, bolały nas ciała, było ciemno, a chociaż miał być środek lata, było zimno. Zaczęłam płakać. Siostra też zaczęła płakać. Płakałyśmy, mówiąc: „Chcemy do domu”. Płacząc, szłyśmy trzymając się za ręce. Schodziłyśmy z góry, myśląc, że u podnóża może być łatwiej. Ale byłyśmy dość wysoko, więc oczywiście nie dotarłyśmy tam od razu. Kiedy przestałyśmy płakać, usłyszałyśmy skądś szczekanie psa. Obie ucichłyśmy, nasłuchując, i poszłyśmy w kierunku, z którego dochodził dźwięk. Szybko go znalazłyśmy. Był to duży, brązowy pies. Towarzyszył mu mężczyzna około czterdziestki, wyglądający na zmęczonego. Mężczyzna miał na sobie mundur wojskowy i plecak. Palił ognisko w czymś, co przypominało jaskinię. Kiedy nas zobaczył, powiedział „Aaa” i sam do siebie pokiwał głową. Potem skinął na nas ręką, posadził nas przy ogniu i dał nam po kawałku twardego chleba.
- [22] No, to chyba prawdziwa historia, prawda? To opowiadaj dalej.
[24] Kiedy wahałyśmy się przed chlebem, mężczyzna zapytał: „Skąd przyszłyście?”. Zastanawiałam się, co odpowiedzieć, ale znowu powiedziałam: „Z miasta XX w Tokio”. Ten mężczyzna wydawał się znać Tokio i miasto XX, więc odetchnęłyśmy z ulgą. Mężczyzna: „Wracacie?”. Siostra: „Do domu? Wracamy!”. Mężczyzna: „Aaa, rozumiem”. Kiedy skończyłyśmy jeść chleb, wcisnął mi w rękę smycz psa i powiedział coś w stylu: „Idźcie za nim, to wrócicie do domu, tylko pod żadnym pozorem nie puszczajcie smyczy”. Mówię „coś w stylu”, bo mężczyzna mówił z silnym akcentem i nie potrafię teraz dokładnie odtworzyć jego słów na piśmie. Do mojej siostry powiedział chyba: „Twój brat jest ranny, więc pomagaj mu, jeśli coś będzie dla niego za ciężkie”. Mężczyzna chciał iść z nami, ale najwyraźniej nie mógł. Podziękowałyśmy mu i pożegnałyśmy się.

[25] >>22 To prawda, naprawdę. Jestem wdzięczna, że po prostu słuchacie. Wiele osób od razu zakładało, że kłamię…
[26] Pies szedł powoli. Prowadził nas coraz głębiej i głębiej w góry, co zaczęło mnie martwić. Szliśmy chyba ze trzy godziny. Robił przerwy, ale byłyśmy bardzo zmęczone. Wciąż byliśmy w górach, ale nagle w pewnym miejscu zmieniło się powietrze. Do tej pory było zimne i ciężkie, a nagle stało się takie ciepłe, wilgotne, typowe dla letniego, parnego dnia. Pies zatrzymał się na granicy zimnego powietrza. „To już koniec?” – zapytałam. Szczeknął raz. Pogłaskałam go i podziękowałam, a pies pobiegł z powrotem. Kiedy szłyśmy ścieżką w ciepłym powietrzu, stopniowo robiło się jaśniej, drzewa stawały się niższe i rzadsze. Wyszłyśmy na nieznaną uliczkę. Nieznaną, ale była to jakaś miejska uliczka. Były tam bloki mieszkalne, więc zrozumiałam, że wróciłyśmy.
[27] Odetchnęłam z ulgą i zapytałam przechodzącą osobę: „Przepraszam, gdzie jesteśmy?”. Osoba ta spojrzała na nas dziwnie z powodu naszych ubrań, ale odpowiedziała. Byłyśmy na skraju prefektury Kanagawa. Oczywiście obok było Tokio. Nie miałyśmy pieniędzy na powrót, więc znalazłyśmy drobne pod automatem z napojami i zadzwoniłyśmy do domu. Odebrała mama. „Jestem teraz tutaj, w Kanagawie, ale nie mam pieniędzy, jak mam wrócić?” – zapytałam. „To niedaleko, idźcie pieszo” – odpowiedziała. Pomyślałam, że to przecież daleko, ale rozłączyła się, więc nie miałyśmy wyboru i ruszyłyśmy pieszo. Była około ósma rano, minęły trzy dni od dnia, kiedy poszłyśmy na polecenie. Kiedy dotarłyśmy do domu, zapadał już zmierzch.
[28] Kiedy wróciłyśmy do domu, wyszli do nas rodzice. Kiedy powiedziałam: „Wpadłyśmy do kałuży w świątyni i trafiłyśmy do dziwnego miejsca”, spojrzeli na nas z niesmakiem i posypali nas solą. Wzięłyśmy kąpiel i zjadłyśmy kolację. Byłyśmy zmęczone, więc od razu zasnęłyśmy. Myślałam, że skoro nie było nas trzy dni, to na pewno wezwali policję, ale tak nie było. Sąsiedzi, krewni, przyjaciele, szkoła – nikt o niczym nie wiedział. Rodzice uznali ubrania, które dostałyśmy w tamtym świecie, za brudne i od razu je wyrzucili. Dlatego kiedy opowiadałyśmy o tym ludziom, nie miałyśmy żadnych dowodów i nikt nam nie wierzył. Od tamtej pory chodziłyśmy do świątyni, ale nigdy więcej nie widziałyśmy tej kałuży. Nie spotkałyśmy też nikogo, kto miałby podobne doświadczenie, i zastanawiałyśmy się z siostrą, co to właściwie było, ale nie znalazłyśmy odpowiedzi.
Posypywanie solą: W japońskich wierzeniach ludowych i zwyczajach, akt posypywania lub rzucania soli w celu oczyszczenia z nieczystości (kegare) lub złych wpływów.

[29] Odkąd poznałam słowo „inny świat”, ciągle myślę, że może zostałyśmy przeniesione do innego świata. Czy to był inny świat? I kim byli ten mężczyzna i pies?
[30] Ach, opowiedziałam już chyba wszystko, co przeżyłam.
- [31] Twoja mama jest dość obojętna.
[32] >>31 Oboje rodzice są raczej obojętni, mam wrażenie, że niezbyt się nami interesują.
- [33] Może to był „wujek czasu i przestrzeni” (japoński mem internetowy o tajemniczej postaci pomagającej w dziwnych sytuacjach).
- [34] Ciekawa historia, ale twoja mama jest surowa. Gdyby dziecko nie wracało przez 3 dni, martwiłabym się i normalnie pojechałabym je odebrać.
- [35] To niemożliwe, żeby nikt nie zauważył waszej trzydniowej nieobecności.
- [36] Reakcja twoich rodziców jest bardziej zaskakująca niż wydarzenia w innym świecie.
[38] >>33 Ach… Nigdy o tym nie myślałam w ten sposób. Może masz rację. >>34 Oboje rodzice mieli prawo jazdy, ale… Może szkoda im było benzyny? >>35 Gdyby to był dzień szkolny, pewnie byłaby afera, ale wtedy były jeszcze wakacje, więc tylko rodzice wiedzieli, że nie wróciłyśmy. Może dzwonili jacyś przyjaciele siostry, ale pewnie mówili im, że „wyszłyśmy”? >>36 Naprawdę? (śmiech). Wygląda na to, że wszyscy są zaskoczeni reakcją mojej mamy. Ale u nas zawsze tak było. Cóż, wtedy myślałam, że może nie wpadną w panikę, gdy znikniemy, ale przynajmniej zadzwonią na policję, więc byłam zaskoczona (śmiech).
- [47] Cóż, ja wierzę. Na świecie jest pełno dziwnych rzeczy.”